Przetargi: wymóg własnej realizacji zamówienia - wyrok Trybunał Sprawiedliwości UE

Instytucja zamawiająca nie może wymagać w specyfikacji istotnych warunków zmówienia, by zwycięzca w przetargu wykonał własnymi siłami określoną procentowo część robót – uważają europejscy sędziowie.

Publikacja: 02.08.2016 06:10

Przetargi: wymóg własnej realizacji zamówienia - wyrok Trybunał Sprawiedliwości UE

Foto: 123RF

Okoliczność, że projekt objęty zmówieniem publicznym na roboty budowlane korzystał z pomocy Unii sprawia, że konieczna jest korekta finansowa, jeżeli instytucja zamawiająca wymagała w specyfikacji, by przyszły wykonawca sam zrealizował co najmniej 25 proc. prac. Dzieje się tak zawsze, gdy nie da się wykluczyć, że uchybienie miało lub mogło mieć wpływ na budżet funduszu, z którego pochodziło wsparcie. Warunek obowiązkowego udziału własnych robót stanowi bowiem nieprawidłowość w rozumieniu rozporządzenia 1083/2006 ustanawiającego przepisy ogólne dotyczące Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego, Europejskiego Funduszu Społecznego oraz Funduszu Spójności - orzekł luksemburski Trybunał Sprawiedliwości.

Wątpliwy udział własny

Dziewięć lat temu właściwa jednostka organizacyjna Wrocławia wszczęła postępowanie o udzielenie zmówienia publicznego na budowę odcinka obwodnicy. Koszt projektu wyniósł ok. 65 mln. euro. Miasto skorzystało przy jego realizacji ze wspólnotowej pomocy, której Polska mogła użyć na infrastrukturę i środowisko, czyli z części programu operacyjnego zatytułowanej „Konwergencja", współfinansowanego z Funduszu Spójności i Europejskiego Funduszu Społecznego. Do pięciu potencjalnych wykonawców zaproszonych do złożenia ofert (spośród siedmiu ubiegających się o dopuszczenie do udziału w postępowaniu) urzędnicy skierowali specyfikację istotnych warunków zamówienia. Zawarli w niej klauzulę mówiącą, że wykonawca będzie musiał sam wykonać 25 proc. robót objętych zamówieniem.

Po wykonaniu zamówienia przez jednego, wybranego przez miasto wykonawcę, krajowy organ odpowiedzialny za kontrolę prawidłowości działań współfinansowanych przez UE zażądał od miasta dokonania korekty finansowej. Chodziło o 5 proc. kosztów inwestycji pokrytych ze środków publicznych, a więc o ponad 8 mln 600 tys. zł, co stanowiło niemal 2 mln euro. Kontrolerzy dopatrzyli się bowiem nieprawidłowości polegającej na żądaniu samodzielnego wykonania przez wykonawcę części zmówionych robót. Uznali, że jest to sprzeczne z dyrektywą 2004/18/WE w sprawie koordynacji procedur udzielania zamówień publicznych na roboty budowlane, dostawy i usługi. Wrocław odwoływał się, ale właściwy organ ostatniej instancji uzasadnił konieczność sporządzenia korekty faktem, że sporna klauzula specyfikacji ograniczyła możliwość korzystania z podwykonawstwa i naruszała przez to przepisy prawa zamówień publicznych. Polska ustawa w ślad za unijnymi regulacjami ma bowiem prowadzić do tego, by części zamówienia, które wymagają szczególnej wiedzy i umiejętności, a których jakość wykonania zależy od indywidualnych właściwości wykonawcy, były faktycznie wykonywane przez podmiot, którego kwalifikacje zostały zweryfikowane. Sprawdzający wrocławskie finanse w swej ideologicznej poprawności nie wzięli jednak pod uwagę tego, co podkreślił w pytaniu do TS wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie. Otóż nikt z kandydatów zaproszonych do składania ofert nie kwestionował klauzuli pozwalającej wszak na posłużenie się podwykonawcami w 75 proc. robót objętych zamówieniem. I co równie ważne, nie zauważono, że przetarg doprowadził do silnej konkurencji.

Kontrolerzy upierali się, że instytucja zmawiająca miała prawo w ostateczności wskazać konkretne części zamówienia, które przyszły wykonawca miał zbudować osobiście. Tymczasem przy założeniu procentowego udziału robót własnych nie dało się ich zdaniem stwierdzić, czy ograniczenie podwykonawstwa nie obejmowało przypadkiem zakresu czynności wymagających właśnie szczególnych umiejętności.

Ten zawiły sposób uzasadniania braku wiary w kompetencje zawodowe wykonawców oraz przymusu stosowania zawsze i wszędzie konkurencji doprowadził do orzeczenia TS. Polski sąd, który miał rozpatrzyć sprawę, chciał się bowiem dowiedzieć, czy ewentualne naruszenie prawa Unii, takie jak przy udzielaniu wrocławskiego zamówienia publicznego, może być uważane za na tyle istotne, że wymagało korekty finansowej.

Trybunał przypomniał, że instytucja zamawiająca – zgodnie z dyrektywą 2004/18 - może domagać się od potencjalnych wykonawców wskazania w ofertach części zamówienia, które zamierzają zlecić podwykonawcom, a także że zamawiającym wolno zakazać korzystania przy realizacji istotnych części zamówienia z podwykonawców, których kwalifikacji nie da się sprawdzić na etapie badania i wyboru ofert. Niemniej orzekł, że nie ma to miejsca w wypadku klauzuli ograniczającej procentowo, a więc abstrakcyjnie, korzystanie z podwykonawstwa. Dlatego – zdaniem TS – we wrocławskim przetargu dopuszczono się złamania zasad ustanowionych w przepisach dyrektywy 2004/18. Zatem instytucja zamawiająca nie miała prawa wymagać w klauzuli specyfikacji istotnych warunków zamówienia, by przyszły wykonawca wykonał własnymi siłami określony odsetek robót – uznali europejscy sędziowie (w ślad za opinią rzecznik generalnej Eleanor V. E. Sharpston).

Nieprawidłowość murowana

Skoro więc – zdaniem TS – klauzula procentowa stanowi nieprawidłowość nie tylko w rozumieniu dyrektywy 2004/ 18, lecz także w rozumieniu rozporządzenia1083/2006 ustanawiającego reguły korzystania z EFRR, EFS i FS, to konieczna jest w wypadku jej użycia korekta finansowa. Pojęcie nieprawidłowości dotyczy bowiem naruszenia przepisu prawa Unii przez działanie lub zaniechanie podmiotu prowadzącego aktywność gospodarczą, które powoduje lub mogłoby spowodować szkodę w budżecie ogólnym UE. Niedopuszczalne jest wszak finansowanie nieuzasadnionego, czyli niecałkowicie zgodnego ze wspólnotowym prawem wydatku. Trybunał przy tym dodał, że wystarczy stwierdzenie nieprawidłowości. Nie trzeba natomiast udowadniać pojawienia się konkretnych skutków finansowych.

Wysokość korekty

TS stwierdził, że skoro zostanie ustalona konieczność dokonania korekty finansowej (dotyczącej użycia unijnych środków), to właściwy organ musi obliczyć jej kwotę. Powinien się przy tym kierować charakterem nieprawidłowości, jej wagą, a także ewentualną stratą funduszu. Dlatego należy badać każdy przypadek indywidualnie. I choć dopuszczalne jest pierwsze ustalenie korekty na podstawie taryfikatora zgodnego z zasadą proporcjonalności, to jednak przy wyliczaniu kwoty końcowej trzeba uwzględnić wszystkie szczególne cechy stwierdzonej nieprawidłowości. Może to bowiem spowodować podwyżkę lub obniżenie żądanej sumy. Sędziowie luksemburskiego trybunału orzekli więc, że okoliczności takie jak zgodność z krajowym prawem klauzuli, którą zastosował w zamówieniu publicznym Wrocław, a także ryzyko wystąpienia chociażby hipotetycznych skutków finansowych dla unijnych funduszy mogą mieć wpływ na wysokość korekty finansowej, czyli konieczności zwrócenia przez beneficjenta dofinansowania.

Wyrok z 14 lipca 2016 r. w sprawie C-406/14 wytoczonej przez Wrocław – miasto na prawach powiatu ministrowi infrastruktury

Komentarz

Grzegorz Mazurek, adwokat, były wiceprezes kio, arbiter z listy prezesa uzp

Mimo zmiany ustawy Prawo zamówień publicznych i implementacji nowych dyrektyw orzeczenie w sprawie C-406/14 będzie zapewne miało wpływ na praktykę instytucji ustalających korekty finansowe. Trybunał potwierdził bowiem, że przy ustalaniu końcowej kwoty korekty, o ile taka ma zostać dokonana, należy uwzględnić wszystkie szczególne cechy stwierdzonej nieprawidłowości. Kontrolujący powinni więc brać pod uwagę, czy w konkretnym przypadku mogła zostać ograniczona konkurencja albo uprawnienie któregokolwiek z wykonawców.

Warto jednak ponadto wskazać, że prawodawca unijny w rozporządzeniu wykonawczym Komisji 2016/7 z 5 stycznia 2016 r. ustanawiającym standardowy formularz jednolitego europejskiego dokumentu zamówienia wprowadził konieczność wpisywania przez wykonawców informacji na temat procentowej części zamówienia, którą zamierzają ewentualnie zlecić podwykonawcom. Jeżeli więc porównać przepis prawa UE z tezą orzeczenia we wrocławskiej sprawie – bądź co bądź z 14 lipca 2016 r. – to mogą zacząć się pojawiać praktyczne problemy, skoro i zamawiający, i sądy krajowe będą musiały stosować zarówno jedno, jak i drugie. Przepis rozporządzenia KE może bowiem wręcz prowokować zamawiających do procentowego określania podwykonawstwa, żeby postawić wykonawcom pewne granice. I trudno będzie im zarzucać – na gruncie rozporządzenia 2016/7 – działanie nieprawne. Dlatego sensowne wydaje się pytanie, dlaczego orzeczenie TS zakazuje działań wynikających z przepisów bezpośrednio obowiązujących, wprowadzanych właśnie przez Komisję Europejską.

Wyrok pokazuje jednocześnie, że zamawiający muszą znać regulacje Unii równie dobrze jak prawo krajowe, i że co więcej, mogą lub powinni stosować prawo europejskie bez względu na przepisy państwa członkowskiego. Sąd odsyłający stwierdził wszak, zadając pytania prejudycjalne trybunałowi, że polskie prawo zamówień publicznych nie zakazywało w czasie ocenianym podczas procesu ustalenia podwykonawstwa w ujęciu procentowym. A skoro TS odpowiedział, że instytucja zamawiająca mimo to nie miała prawa zastosować dopuszczalnej klauzuli, to część orzeczenia dotycząca tej kwestii może mieć trudny do przewidzenia i wymagający zapewne kolejnych uzgodnień z trybunałem wpływ na praktykę zamówień publicznych. W dodatku nie tylko w Polsce. A to dlatego, że wymaganie bezpośredniego stosowania przepisów dyrektywy wbrew przepisom prawa krajowego jest niefortunne. Dotychczasowa praktyka dopuszczała bowiem bezpośrednie powoływanie aktów tej rangi przeciwko przepisom prawa wewnętrznego jedynie w stosunkach jednostka-państwo, gdy przedmiot dyrektywy jest bezwarunkowo i wystarczająco określony, i gdy nadaje ona jednostkom nowe uprawnienia (wyrok ETS w sprawie 8/81, Ursula Becker przeciwko Urzędowi Finansowemu Muenster-Innenstadt, czy wyrok ETS w sprawie 102/79, Komisja Wspólnot Europejskich przeciwko Królestwu Belgii). Tymczasem w zakończonej właśnie polskiej sprawie trudno mówić o bezwarunkowym oraz wystarczająco precyzyjnym określeniu przepisu dyrektywy, a tym bardziej nie można doszukać się w niej problemu na linii przedsiębiorca (jednostka) – zamawiający (państwo), skoro żaden wykonawca żadnego problemu nie zgłaszał.

Sądy i trybunały
Czego brakuje w planie Adama Bodnara na neosędziów? Prawnicy oceniają reformę
Sądy i trybunały
Będzie nowa ustawa o Sądzie Najwyższym. Ujawniamy plany reformy
Matura i egzamin ósmoklasisty
Jakie warunki trzeba spełnić, aby zdać maturę 2025?
Sądy i trybunały
Sędzia Waldemar Żurek pozwał Polskę. Chce miliona złotych
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Prawo rodzinne
Resort Bodnara chce dać więcej czasu rozwodnikom. Szykuje zmianę w prawie