Urzędnicy samorządowi są coraz lepiej przygotowani do prowadzenia projektów w ramach partnerstwa publiczno-prywatnego. Część zdobyła doświadczenie, realizując konkretne inwestycje. Dlaczego zatem ta formuła jest w naszym kraju wciąż tak mało popularna? Odpowiedzi na to pytanie szukali uczestnicy wczorajszej konferencji „Partnerstwo publiczno-prywatne w rozwoju przestrzeni miejskiej”. Zorganizowało ją Ernst & Young w ramach programu „Sprawne państwo”.

Ciągle głównym problemem jest prawo. Przepisy ustawy z 2005 r. były krytykowane za zbytni rygoryzm, z kolei nowe, obowiązujące od początku 2009 r., są uważane przez osoby je stosujące za zbyt liberalne, pozostawiające zbyt dużo luzu decyzyjnego urzędnikom przyzwyczajonym do obowiązującej w naszym kraju zasady legalizmu działania władzy publicznej. Ta zaś wymaga, by każde działanie organu władzy publicznej opierało się na konkretnym przepisie. Brak wskazówek postępowania rodzi obawy, że podjęte działania mogą naruszać prawo, a w konsekwencji narażą urzędnika na odpowiedzialność karną.

Dlatego ważne jest stworzenie bazy dobrych praktyk. Samorządom należy również zapewnić fachowe wsparcie doradcze, którego celem byłoby m.in. wskazanie, które inwestycje warto prowadzić wspólnie z partnerami prywatnymi, a w których bardziej opłacalne są tradycyjne metody. Takie państwowe instytucje doradcze działają z powodzeniem np. we Włoszech.

Aby PPP stało się rzeczywistym instrumentem wykonywania zadań publicznych, konieczne jest również prowadzenie szerokich działań informacyjnych. Polskie społeczeństwo bowiem nadal kojarzy tę formę współpracy raczej z korupcją niż z działaniami służącymi osiąganiu wspólnego dobra.