Przetarg na ochronę urzędu. Jedyne kryterium to cena. Zwycięża firma, która chce za tzw. roboczogodzinę 7 zł netto, czyli mniej, niż wynikałoby to z minimalnego wynagrodzenia. Po proteście innej firmy urząd żąda wyjaśnień. Agencja tłumaczy, że może proponować tak niską cenę, gdyż zatrudnia niepełnosprawnych i dostaje dofinansowanie. Jej oferta wygrywa.
To jeden z przykładów obrazujących sytuację na rynku ochroniarskim. Patrząc przez pryzmat przetargów, [b]można odnieść wrażenie, że budynki sądów, jednostki wojskowe czy nawet lotniska są chronione wyłącznie przez niepełnosprawnych[/b].
– [b]Oczywiście, dla takich osób również jest miejsce w naszej branży. Jednak nie w ochronie kwalifikowanej. Niestety, wciąż wiele agencji proponuje dumpingowe ceny, które wykluczają prawidłowe wykonywanie powierzonych im zadań[/b] – uważa Dorota Godlewska, prezes zarządu Polskiego Związku Pracodawców „Ochrona”.
[srodtytul]Nawet najgorsi nie są eliminowani[/srodtytul]
Jaki jest efekt zaniżanych cen? Zamawiający skarżą się później na zbyt dużą rotację ochroniarzy, na ich nieprzygotowanie, na zbyt długi czas oczekiwania na interwencję. Przykładowo, [b]w złożonej ofercie firma deklaruje przyjazd załogi w ciągu 10 minut od otrzymania zgłoszenia, a później okazuje się, że trzeba czekać nawet pół godziny. [/b]