Tak
Dlaczego?
Priorytetowe są dla nas sprawy z zakresu pomocy społecznej, takie jak: zasiłki okresowe, świadczenia rodzinne, becikowe, dodatki mieszkaniowe, zaliczki alimentacyjne, piecza zastępcza. Są to sprawy, które dla potrzebujących tego typu wsparcia oznaczają często być albo nie być. Dlatego staramy się je rozpatrywać w ciągu jednego, dwu miesięcy.
Natomiast gdy chodzi o inne sprawy, ich przyspieszenie wynika z ich znaczenia społeczno-gospodarczego. Chodzi o te o charakterze infrastrukturalnym. Zwracają się o to do nas jednostki samorządu terytorialnego. Uzmysławiają nam, że jak sprawa nie zostanie rozstrzygnięta do określonej daty, to przepadną im środki unijne albo nie dostaną pozwolenia na budowę i nie rozliczą się w terminie.
Na ogół chodzi tutaj o inwestycje celu publicznego lub o uwarunkowania środowiskowe.
Oczywiście to, że sprawa infrastrukturalna jest priorytetowa, nie oznacza, że zostanie rozstrzygnięta od ręki. To są sprawy często bardzo skomplikowane, wymagające wielotygodniowej pracy.
A zwykłe warunki zabudowy i podwyżki rocznych opłat z tytułu użytkowania wieczystego? Ile się w ich wypadku czeka?
W wypadku warunków zabudowy jest to średnio około czterech miesięcy, a spraw o aktualizację – co najmniej rok.
Zwykle wystarczy jedna rozprawa?
Rozprawy są obowiązkowe tylko w sprawach z zakresu aktualizacji opłat z tytułu użytkowania wieczystego. Dlatego tak długo się czeka na ich rozpatrzenie. Zdarzają się też w sprawach podatkowych.
Natomiast gdy chodzi o rozprawy w innego rodzaju sprawach, to zależy, czy istnieje konieczność jej zorganizowania czy nie. Rozprawy odbywają się rzadko. Gdy sprawa wpływa, a materiał dowodowy jest wystarczający i nie trzeba wysłuchiwać świadków, posiedzenie jest niejawne, a strona dostaje decyzję listownie.
Wspomniał pan, że przybywa spraw administracyjnych. Z czego to wynika?
Nastąpił nieprawdopodobny skok społecznej świadomości prawnej. Przykładowo, kiedyś dostawało się decyzję podatkową i z organem się nie dyskutowało, tylko płaciło podatek i koniec. A teraz obywatel analizuje i jeżeli może, to się odwołuje, byleby zmniejszyć wymiar podatku. Jednak trudno na to narzekać - bo przecież możliwość odwołania się jest oczywistym, konstytucyjnym uprawnieniem obywatelskim.
Dużo SKO uchyla decyzji?
Decyzje kasacyjne wydajemy nie tak często jak kiedyś. Jeszcze kilkanaście lat temu tego typu decyzje występowały bardzo często. Obecnie jednak pod wpływem orzecznictwa sądów administracyjnych zmieniliśmy swoje podejście. Staramy się wydawać w takich sytuacjach decyzje o charakterze reformatoryjnym.
W tych sprawach zdarzają się różnego typu kwiatki, kiedy np. prezydent Warszawy odmawia kilkakrotnie wydania warunków zabudowy, aż w końcu strona po trzecim uchyleniu dochodzi do wniosku, że skoro ma ona rację, a SKO może wydać decyzję reformatoryjną, to niech samo ustali warunki zabudowy. Strona następnie skarży się do WSA i ten nakazuje wydanie takiej decyzji.
Jakie to ma konsekwencje?
W tego typu sprawach trzeba przeprowadzić analizę urbanistyczną, a to kosztuje. Dopiero jak przegramy, to przeprowadzamy analizę i wydajemy decyzję reformatoryjną. I znowu nasza rozmowa zaczęła dotyczyć pieniędzy. Niestety, spraw dużo, a pieniędzy mało.
Pana zdaniem potrzebna jest reforma w SKO?
Oj, tak. Ale jestem realistą. Reformy nie będzie.
Dlaczego?
Jak to się mówi językiem praktyki politycznej, nie ma tzw. woli politycznej dokonania takich zmian. Byłoby to trudne, o czym świadczą losy tzw. reformy Gowina dotyczącej powszechnego sadownictwa.
A co by chciały zmienić duże kolegia?
Obecne środki budżetowe powinny być inaczej alokowane, tzn. duże kolegia powinny dostawać więcej na etaty. ?Ostatnio nawet Ministerstwo Administracji i Cyfryzacji ?wpadło na pomysł zmian. Mianowicie chciało przesunąć niektóre powiaty spod ?właściwości dużych kolegiów do małych.
To dobry pomysł?
Nie bardzo. W naszym ?wypadku cztery powiaty podwarszawskie miałyby zmienić właściwość: wołomiński, legionowski, nowodworski i sochaczewski. Tylko że z tych powiatów do SKO trafia zaledwie 1500 spraw spośród 30 400, reszta wpływa ze stolicy i innych powiatów. Zmiana miałaby charakter raczej kosmetyczny. Mogłoby to przyspieszyć rozpoznawanie pozostałych spraw zaledwie o kilka dni. Proszę też sobie wyobrazić, jakie komplikacje przyniosłoby to mieszkańcom tych powiatów.
—rozmawiała Renata Krupa-Dąbrowska