Sprawa lotów marszałków Sejmu i Senatu, członków ich rodzin, parlamentarzystów i osób bliskich kręgom rządowym, ale chyba nieuprawnionych do korzystania z powietrznej taksówki o statusie HEAD, jest już w prokuraturze. Po zawiadomieniu osoby fizycznej ma ona zbadać, czy doszło do przestępstwa – a jeśli tak, to do jakiego. I zapewne w tym samym kontekście badać będzie loty byłego marszałka Senatu Bogdana Borusewicza, byłych premierów Donalda Tuska i Ewy Kopacz... Czy także Beaty Szydło i Mateusza Morawieckiego? Czy w każdym z tych wypadków postanowienie prokuratury będzie takie samo?
Czytaj także: Historię lotów marszałka Kuchcińskiego można ustalić
To istotne pytanie, bo prezes Kaczyński zachęcał, by zbadać, jak latano za rządów Platformy Obywatelskiej. Mówił to, a zarazem twierdził, że marszałek Kuchciński musi odejść, bo opinii publicznej nie podoba się jego postępek. Ciekawe, bo przecież prokuratura po dobrej zmianie też ma lepiej nasłuchiwać głosu ludu. W ogóle dla organów ścigania ta sprawa to dobry test na ich niezależność od rządu.
Oczywiście to prawda, że marszałek Sejmu ma prawo dysponować rządowym samolotem i śmigłowcem, by używać go w lotach specjalnych ze statusem HEAD. Ale czy każdy taki jego lot w rodzinne strony musiał mieć status, który angażuje specjalne siły mundurowe i cywilne, powoduje konieczność specjalnego sprawdzenia maszyny, czyszczenia korytarza powietrznego? Czy to w porządku, gdy marszałek, posłowie, ministrowie i urzędnicy państwowi z Kancelarii Sejmu podają nieprawdę w odpowiedzi na zadawane im pytania?
Chyba że uznamy, że publiczne kłamstwo wysokich urzędników to element obyczaju. No nie wiem