– Chcemy, by sąd pracy ustalił prawa i obowiązki prokuratora w stanie spoczynku. Uważamy, że nie można mu zabraniać korzystania z wolności słowa i publikowania w mediach – powiedział nam adwokat Piotr Paduszyński, pełnomocnik prok. Beaty Mik.

Czytaj także: Dyscyplinarka prokurator Beata Mik za publikacje w "Rzeczpospolitej"

Jak zastrzegł, złożony z początkiem grudnia pozew do sądu pracy nie jest wotum nieufności wobec prokuratorskiego sądu dyscyplinarnego, ani też wobec Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego. W przyszłym roku rozpozna ona apelację od wydanego 21 czerwca wyroku pierwszej instancji. Sąd Dyscyplinarny przy Prokuratorze Generalnym ukarał Beatę Mik upomnieniem za to, że pisała do „Rzeczpospolitej", nie mając na to zgody prokuratora krajowego Bogdana Święczkowskiego. Jej publikacje na prawnych stronach „Rzeczpospolitej" sąd uznał za działalność publicystyczną, na której kontynuowanie powinna uzyskać zezwolenie szefa prokuratury. Według sądu dyscyplinarnego taka publicystyka to „inne zajęcie" w rozumieniu ustaw o prokuraturze i sądach, a niepowiadomienie przełożonego uznał za działanie umyślne. W listopadzie 2016 r. prok. Mik zawiadomiła prokuratora krajowego o zamiarze sformalizowania współpracy i podpisania z wydawcą „Rz" umowy ws. przeniesienia praw autorskich do swych tekstów. Święczkowski się sprzeciwił (do dziś tego nie uzasadniając), więc prok. Mik umowy nie podpisała, ale publikowała nadal, bo na to zgody udzielił jej jeszcze w 2000 r. ówczesny prokurator generalny Lech Kaczyński. Dlatego nie musiała zawiadamiać prokuratora krajowego o tym, co od lat robi. Od kary upomnienia odwołuje się prokuratura, żądając jej zaostrzenia do nagany, oraz prok. Mik – walcząca o uniewinnienie.

Sprawa prokurator Mik wywołała szeroki oddźwięk środowisk prawniczych. Mówi się o niej jako o przykładzie wywoływania „efektu mrożącego", który ma zniechęcić innych do wyrażania swych poglądów.

Zainteresowała ona też posła Artura Dunina z PO, który zwrócił się do ministra sprawiedliwości z 20 szczegółowymi pytaniami o korzystanie przez prokuratorów z wolności słowa. Spytał też, ilu innych prokuratorów zwracało się o podobne zgody i czy wszyscy je otrzymali. Poseł Dunin chce też wiedzieć, czy prokurator Święczkowski i minister Ziobro honorują zgodę wydaną autorce przez Lecha Kaczyńskiego. Pyta jeszcze, czy prok. Święczkowski, pisząc do „Gazety Polskiej Codziennie" oraz wydaną w 2014 r. książkę „Afery czasów Donalda Tuska", zwracał się o zgodę do ówczesnego szefa prokuratury Andrzeja Seremeta. „Rz" pytała o to w prokuraturze. Nikt nie słyszał o takim wniosku prok. Święczkowskiego.