Najwięcej jest skarg na podatki

Sądy administracyjne nie najlepiej oceniają legislację podatkową. Można podejrzewać, że wiele manewrów wokół przepisów podatkowych ma czysto fiskalny charakter. A to nie tylko psucie już istniejącego, ale także nadprodukcja przepisów i częste ich zmiany - mówi prof. Janusz Trzciński, prezes Naczelnego Sądu Administracyjnego.

Aktualizacja: 24.04.2008 08:41 Publikacja: 24.04.2008 01:04

prof. Janusz Trzciński, prezes Naczelnego Sądu Administracyjnego

prof. Janusz Trzciński, prezes Naczelnego Sądu Administracyjnego

Foto: Fotorzepa

Rz: Na dorocznym Zgromadzeniu Ogólnym Sędziów Naczelnego Sądu Administracyjnego pod koniec kwietnia ma pan przedstawić sprawozdanie z działalności sądów administracyjnych w ubiegłym roku. Jaki był on dla sądów administracyjnych?

Janusz Trzciński:

– Był rokiem typowym z punktu widzenia przyszłości.

Jak to rozumieć?

Reforma sądownictwa administracyjnego została w pełni zakończona, wszystkie jej instytucje przetestowane. Na podstawie 2007 r. można już więc mówić o pewnych zjawiskach, które wystąpią w przyszłości.

Na przykład?

W ubiegłym roku spadła liczba skarg do wojewódzkich sądów administracyjnych: z 62,4 tys. w 2006 r. do 58,6 tys. w 2007 r., czyli ok. 4 tys. Stabilna i wystarczająca powinna więc być w przyszłości również obecna liczba sędziów WSA. Przybywa natomiast skarg kasacyjnych do NSA. W 2004 r., gdy wchodziła w życie reforma, stanowiły ok. 7 proc. spraw w WSA, a w ubiegłym roku było ich już ok. 13 proc. Należałoby się więc zastanowić nad zwiększeniem liczby sędziów w NSA.

Na co się najczęściej skarżono?

Na podatki. Na 65 tys. spraw załatwionych w ubiegłym roku przez wojewódzkie sądy administracyjne skargi podatkowe stanowiły 35 proc., a celne 10 proc. Spośród 22,3 tys. rozpoznanych skarg związanych z podatkami najwięcej dotyczyło VAT (6,6 tys.) oraz akcyzy (4,4 tys.). Już dziś więc można przewidywać, że również w następnych latach dominować będą sprawy podatkowe. A więc trzeba to będzie brać pod uwagę przy doborze sędziów i wzmacniać wydziały podatkowe. Okazuje się też, że w pewnych województwach jest mniej skarg, niż się początkowo spodziewano, co powoduje, że WSA są nierównomiernie obciążone i należy dokonać pewnych korekt. Już teraz sędziowie z sądów mniej obciążonych, np. z Opola, są delegowani do sądu w Gliwicach. Niewykluczone, że trzeba będzie oddać pewne sprawy mniej obciążonym sądom. Ale to wymaga rozporządzenia prezydenta RP. Niedawno zwróciłem się do prezydenta Lecha Kaczyńskiego z wnioskiem, aby dokonał takiej korekty w odniesieniu do wydziału zamiejscowego warszawskiego WSA w Radomiu.

W sprawozdaniu mają się podobno znaleźć opinie o stanie legislacji. Jak się go ocenia z perspektywy sądów administracyjnych?

Wiele mówi fakt, że na 19 uchwał składów siedmiu sędziów NSA podjętych w celu ujednolicenia orzecznictwa i usunięcia wątpliwości prawnych aż 11 dotyczyło spraw z Izby Finansowej. Prawo podatkowe jest źle napisane i za często zmieniane. Można podejrzewać, że wiele manewrów wokół przepisów podatkowych ma czysto fiskalny charakter. Następuje inflacja prawa. A to nie tylko psucie już istniejącego, ale także nadprodukcja przepisów i częste ich zmiany. Sądy administracyjne nie najlepiej więc oceniają legislację podatkową.

Czy tylko podatkową? A prawo budowlane, zmuszające ludzi, którzy chcą coś budować, do wielomiesięcznego krążenia po urzędach i zdobywania kolejnych papierków?

Prawo budowlane być może jest jasne i wyraźne, ale straszliwie uciążliwe. Naszpikowane tyloma progami, że tworzy prawdziwą drogę przez mękę. Przy okazji różnych spraw wyławiamy takie nonsensy i sygnalizujemy je urzędom centralnym. Ale można je też odczytać jako brak zaufania do obywatela, podejrzenia, że będzie obchodzić prawo, więc trzeba go na każdym kroku sprawdzać.

Czy częściej sądy administracyjne przyznają rację obywatelom, czy urzędom?

Przeciętnie eliminują z obrotu prawnego około 25 proc. aktów administracyjnych. W sprawach podatkowych 31 proc., czyli prawie jedną trzecią. W sprawach o podatek akcyzowy jeszcze więcej; w 2007 r. uwzględniono prawie 63 proc. skarg.

A jak wygląda wykonywanie wyroków?

Generalnie można powiedzieć: nie jest źle. Ale są również przykłady niewykonywania sądowych orzeczeń.

Mimo że grozi za to grzywna?

Taką grzywnę za niewykonanie wyroku, w wysokości 5 tys. zł, wymierzono wojewodzie lubelskiemu, a 8 tys. zł – staroście lubelskiemu. 3 tys. zł musiał zapłacić powiatowy inspektor nadzoru budowlanego dla m. st. Warszawy, a 500 zł minister rolnictwa za to, że wydał decyzję dopiero po pięciu miesiącach od otrzymania odpisu prawomocnego wyroku. Egzekucja wyroków pozostawia jednak wciąż wiele do życzenia. Sądy mogą wprawdzie zastosować grzywnę, ale tylko na wniosek skarżącego. Same nie mają takiej możliwości. Być może jest to jakaś luka i należałoby zmienić przepisy, a za niewykonywanie wyroków urzędnikom powinno grozić postępowanie dyscyplinarne.

Konsumenci
Pozew grupowy oszukanych na pompy ciepła. Sąd wydał zabezpieczenie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Sądy i trybunały
Dr Tomasz Zalasiński: W Trybunale Konstytucyjnym gorzej już nie będzie
Konsumenci
TSUE wydał ważny wyrok dla frankowiczów. To pokłosie sprawy Getin Banku
Nieruchomości
Właściciele starych budynków mogą mieć problem. Wygasają ważne przepisy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Prawo rodzinne
Przy rozwodzie z żoną trzeba się też rozstać z częścią krów