Odpowie m.in. na zarzut sądzenia zbrodni reżimu generała Franco, które uległy przedawnieniu. Grozi mu 20-letni zakaz wykonywania zawodu.
Dwa lata temu sędzia Garzón postanowił się rozprawić z odpowiedzialnymi za dyktaturę generała Francisca Franco. Na liście oskarżonych znalazło się 34 współpracowników generała. Mieli odpowiedzieć za zbrodnie popełnione w czasie dyktatury i za zaginięcie w czasie wojny domowej (1936 – 1939) i już po jej zakończeniu kilkunastu tysięcy osób. Garzón przypisywał im odpowiedzialność za „zbrodnie popełnione przeciwko ludzkości”. O rozpoczęcie śledztwa i ustalenie losów zaginionych zwróciły się do Garzóna 22 organizacje i dziesięć osób fizycznych.
Jednak, zdaniem Departamentu ds. Karnych Sądu Najwyższego, zbrodnie popełnione w czasie wojny domowej podlegały nieaktualnemu już prawu II Republiki. Do tego od ich popełnienia minęło ponad 70 lat i uległy przedawnieniu. Sąd przypominał też, że w 1977 roku w Hiszpanii ogłoszono amnestię, której również podlegali odpowiedzialni za reżim Franco. Kolejnym argumentem był fakt, że wszyscy oskarżeni przez Garzóna od lat nie żyją.
Sędzia rozpoczął śledztwo, bo jego zdaniem zaginięcie osób ulega przedawnieniu, tylko kiedy zaginiony zostanie odnaleziony: żywy bądź martwy. Dlatego wbrew zaleceniom sądu rozpoczął otwieranie zbiorowych mogił, m.in. grobu, w którym miał być pochowany poeta Federico Garcia Lorca.
Garzón będzie się też musiał zmierzyć z zarzutem sprzeniewierzenia 260 tys. euro, które dostał z Banco Santander na prowadzenie wykładów w USA oraz za nielegalne podsłuchy telefoniczne w trwającej tzw. caso Gurtel, największej aferze korupcyjnej w historii Hiszpanii. Data rozpoczęcia procesu Garzóna nie jest znana. Na razie, zgodnie z prawem, sędzia został zawieszony w czynnościach. Skargę wniosły organizacje skrajnej prawicy i wielbicieli generała Franco.