Nowy kodeks cywilny trudniejszy, niż sądzono

Sędziowie niechętnie odnoszą się do wszelkich zmian legislacyjnych, więc nie zawieszę prac nad nowym kodeksem cywilnym tylko dlatego, że je krytykują – zapowiada przewodniczący Komisji Kodyfikacyjnej Prawa Cywilnego w rozmowie z Markiem Domagalskim

Publikacja: 22.03.2010 03:50

Nowy kodeks cywilny trudniejszy, niż sądzono

Foto: Fotorzepa, Raf Rafał Guz

[b]Sędziowie Izby Cywilnej Sądu Najwyższego doszli do niemal zgodnego wniosku, że nowego kodeksu cywilnego uchwalać nie należy. Ich zastrzeżenia ugruntowały się po przeczytaniu pierwszej księgi nowego kodeksu, którą przygotowała Komisja Kodyfikacyjna Prawa Cywilnego. To frontalny sprzeciw być może najpoważniejszego w tej materii autorytetu, niczego nie ujmując samej komisji. Zawiesi pan prace nad kodeksem?[/b]

[b]Zbigniew Radwański:[/b] Nie, bo nie przekonują mnie argumenty Sądu Najwyższego. Uważam, że sędziowie niechętnie odnoszą się do jakichkolwiek zmian legislacyjnych, bo utrudnia im to stosowanie nowego prawa dopóty, dopóki się go nie nauczą. To jest taka konserwatywna postawa praktyków, którzy są przyzwyczajeni do określonego postępowania.

[b]Proszę więc przekonać mnie i czytelników, że nowy kodeks jest potrzebny.[/b]

Z punktu widzenia formalnego kierujemy się wskazaniami Rady Legislacyjnej działającej przy premierze, która zdecydowanie opowiadała za stworzeniem nowego kodeksu cywilnego. Tę samą linię przyjęły wszystkie państwa postkomunistyczne. Nie tylko kraje wchodzące w skład Związku Radzieckiego, jak np. Litwa, ale również te, które należały do tzw. demokracji ludowych. Projekty zmian przygotowano w parlamencie węgierskim i czeskim, natomiast rumuński kodeks cywilny został już uchwalony. Przykład Rumunii jest o tyle ciekawy, że obowiązywał w niej kodeks z połowy XIX wieku, wzorowany na kodeksie Napoleona i formalnie utrzymany przez czas komunizmu (oczywiście z pewnymi ograniczeniami) dzięki nacjonalistycznemu stanowisku Ceausescu. Mimo to Rumuni zdecydowali się na nową regulację.

[b]Sędziowie SN mówią: kodeks z 1964 r., choć uchwalony w środku PRL, był od początku lepszy. Wiele czerpał z przedwojennego znakomitego kodeksu zobowiązań. Przy okazji podkreślają znaczenie takiej wartości jak stabilność prawa. [/b]

Argument, że nasz kodeks wyróżniał się tradycyjną koncepcją, nie wytrzymuje krytyki. Nie przeczę, że kodeks z 1964 r. nawiązuje do tradycji przedwojennej, nie oznacza to jednak, że nie przyjęto w nim zasadniczej koncepcji wspólnej państwom komunistycznym, zwłaszcza w zakresie stosunków własnościowych i całej konstrukcji kodeksu. Równocześnie jest już przestarzały, w szczególności na tle prawa Unii Europejskiej.

[b]Rozumiem, że w ocenie pana profesora i komisji obecny kodeks ma zasadnicze wady. Proszę wskazać najważniejsze. [/b]

Przede wszystkim jego zakres nie spełnia oczekiwań, jakie stawia się nowoczesnym kodyfikacjom prawa cywilnego. W szczególności nie obejmuje prawa rodzinnego, z natury zaliczanego do prawa cywilnego – reguluje ono bowiem stosunki między osobami fizycznymi, i to nie tylko majątkowe, ale również osobiste.

[b]Ktoś mógłby powiedzieć: włączmy obecny kodeks rodzinny i opiekuńczy do kodeksu cywilnego i mamy problem z głowy...[/b]

Nie mamy problemu z głowy, dlatego że nomenklatura i poszczególne instytucje prawa rodzinnego nie będą dostosowane do ogólnej części kodeksu cywilnego. Nie wystarczy mechaniczne włączenie, ponieważ tam są inne pojęcia, inne konstrukcje prawne. Zabraknie wewnętrznej spójności w całej kodyfikacji. Dodam, że te nowe kodyfikacje, o których wspomniałem, włączyły prawo rodzinne jako jedną z ksiąg do kodeksu cywilnego. Inny segment, który trzeba włączyć do kodeksu, to hipoteka. Teraz jest uregulowana odrębnie, dlatego że ówczesna komisja kodyfikacyjna wyszła z założenia, że kodeks cywilny nie może petryfikować instytucji kapitalistycznych, które w ustroju socjalistycznym miały być skazane na zanik.

[b]Prawo o księgach wieczystych też? [/b]

To bardziej skomplikowana kwestia. W prawie o księgach wieczystych są elementy publicznoprawne, które mówią, jak księgi są zorganizowane i kto je prowadzi i materialnoprawne, które powinny zostać włączone do kodeksu cywilnego.

Podobnie należy do niego włączyć problematykę obrotu gospodarczego.

[b]Czy w kodeksie potrzebna jest szczególna regulacja dla kontraktów gospodarczych?[/b]

Kodeks spółek handlowych reguluje tylko strukturę podmiotów zajmujących się obrotem gospodarczym (spółek), w szczególności ich tworzenie, funkcjonowanie. Nie reguluje natomiast samego obrotu gospodarczego. Nowoczesne kodyfikacje rezygnują z osobnego prawa obrotu handlowego i włączają tę problematykę do kodeksów cywilnych.

Musimy uregulować podstawowe pojęcia – np. przedsiębiorstwa. Proponujemy w komisji ścisłe rozróżnienie przedsiębiorcy od przedsiębiorstwa, ponieważ obecnie mówi się o nich w różnych znaczeniach. Podobnie jest z uregulowaniem stosunków nie tylko między przedsiębiorstwami, ale również między nimi a konsumentem. Jesteśmy związani prawem UE i musimy implementować problematykę konsumencką – ta implementacja była oczywiście dokonywana, ale przypadkowo.

[b]Czy będą zatem jakieś szczególne regulacje dotyczące zasad zawierania i wykonywania umów między przedsiębiorcami?[/b]

Będą istotne odrębności polegające na ułatwieniu obrotu między przedsiębiorcami obok zasad ogólnych. To zresztą zadanie dla wszystkich nowych kodyfikacji – muszą one implementować prawo europejskie. Ta implementacja może polegać na tym, że uchwala się setki ustaw, ale można to zrobić przez wkomponowanie całej problematyki obrotu między przedsiębiorstwami, czyli tzw. obrotu handlowego, do kodeksu. To jest wielkie nowe zagadnienie, które nie mogło być uwzględnione w kodeksie cywilnym z 1964 r. [b]Czy mówienie dziś o kodeksie z 1964 r., który tyle razy był zmieniany, ma jeszcze sens?[/b]

Był zmieniany, ale w sposób niewłaściwy. Nie mieliśmy czasu na przerobienie tego na spójną koncepcję kodyfikacyjną, gdyż ubiegaliśmy się o przyjęcie do UE. Musieliśmy często naprędce tworzyć kolejne ustawy, co powodowało prawny bałagan.

[b]Wielu prawników krytykuje nasze prawo cywilne właśnie za ten chaos – projekt księgi pierwszej spotkały podobne zarzuty. Czy sędziowie SN nie mają racji, wytykając niezadowalający poziom jej języka, pojęć?[/b]

Jest to na tyle ogólna krytyka, że trudno z nią dyskutować. Ja na przykładzie pierwszych artykułów, które bliżej analizowałem, mogę wykazać, że zarzuty są bezzasadne. Ale, rzecz jasna, można na ten temat dyskutować...

[b]Wydaje się, że sędziowie SN punktują jednak komisję w kilku kwestiach: gdy mówią, że kodeks nie może mieć szczególnej pozycji (ustawy organicznej), że prawa zwyczajowego nie trzeba wpisywać do kodeksu, bo obowiązuje już mocą zwyczaju, że nie ma sensu definiować dobrej wiary, gdyż ocenia się ją w konkretnej sprawie...[/b]

Te argumenty są nieuzasadnione. Nie chodzi nam o nadrzędność polegającą na nadawaniu kodeksowi statusu tzw. prawa organicznego (czyli takiego, z którym inne ustawy nie mogą być sprzeczne). Żaden z przepisów projektu nie ustanawia takiej nadrzędności, wprowadziliśmy natomiast zasadę wypracowaną przez Trybunał Konstytucyjny: wyższość polega na takim sposobie wykładni przepisów, że kiedy mamy np. różne definicje, należy przyjąć tę kodeksową. Chodzi więc nie o wyższość normatywną kodeksu, ale jego większą doniosłość w stosunku do ustaw zwykłych. Co się tyczy prawa zwyczajowego, to oczywiście tworzy się ono siłą zwyczaju, a więc nie wymaga jako takie regulacji. Nam chodzi o wskazanie przesłanek, które muszą wystąpić, żeby można było mówić o zwyczajowej normie prawnej. To samo dotyczy tzw. prawa sądowego, które odgrywa znaczącą rolę i które respektują wszystkie zachodnioeuropejskie kodyfikacje.

[b]... i dobra wiara?[/b]

Nasza idea jest taka, aby stworzyć jednolite pojęcie dobrej i złej wiary, z tym że wystarczy, jak się zdefiniuje dobrą wiarę albo złą wiarę. Nasza regulacja zmierza do ujednolicenia tego zagadnienia, wskazując, że to niekoniecznie chodzi o subiektywne przekonania, ale takie, które powinien ktoś posiadać przy dołożeniu należytej staranności w konkretnej sytuacji.

[b]Wielkich kodyfikacji dokonywano często na fali rewolucji. Czy mamy jako społeczeństwo jeszcze dostatecznie dużo takiego zapału, żeby tworzyć nowy kodeks? [/b]

Wydaje mi się, że pod tym względem nic się nie zmieniło. Moment do kodyfikacji wydaje się o tyle właściwy, że ogromne zmiany w prawie prywatnym są inspirowane prawem UE i w tej chwili dokonuje się proces porządkowania prawa konsumenckiego. Dlatego jest czas, żeby te nowe idee, już krystalizujące się w UE, wprowadzić do polskiego kodeksu cywilnego, aby był on zsynchronizowany z prawem wspólnotowym. Chodzi o to, aby uniknąć tych ciągłych spraw przed unijnymi trybunałami. Ale i zbędnych sporów w naszych sądach.

Projekty komisji nie są ostatecznym aktem

– prezentujemy je, aby wywołać dyskusję i zapoznać się z krytyką, z innymi koncepcjami. Ostateczny kształt i tak nadadzą im rząd i parlament.

[b]Na początku kadencji komisji mówił pan, że do jej końca kodeks będzie napisany. Nie udało się?[/b]

Nie udało się. Intensywne zmiany, które nastąpiły w Unii Europejskiej, nie pozwalały na jego szybsze tworzenie. Poza tym ukazały się inne koncepcje, które trzeba zwalczać, i to zabiera dużo czasu. 

[b]Wydawało się, że będzie łatwiej?[/b]

– Myślałem, że na opracowanie całego projektu kodeksu cywilnego wystarczą dwa – trzy lata. Z drugiej strony żadnemu kodyfikatorowi w Europie nie udało się to w takim czasie.

[b]Sędziowie Izby Cywilnej Sądu Najwyższego doszli do niemal zgodnego wniosku, że nowego kodeksu cywilnego uchwalać nie należy. Ich zastrzeżenia ugruntowały się po przeczytaniu pierwszej księgi nowego kodeksu, którą przygotowała Komisja Kodyfikacyjna Prawa Cywilnego. To frontalny sprzeciw być może najpoważniejszego w tej materii autorytetu, niczego nie ujmując samej komisji. Zawiesi pan prace nad kodeksem?[/b]

[b]Zbigniew Radwański:[/b] Nie, bo nie przekonują mnie argumenty Sądu Najwyższego. Uważam, że sędziowie niechętnie odnoszą się do jakichkolwiek zmian legislacyjnych, bo utrudnia im to stosowanie nowego prawa dopóty, dopóki się go nie nauczą. To jest taka konserwatywna postawa praktyków, którzy są przyzwyczajeni do określonego postępowania.

Pozostało 92% artykułu
Konsumenci
Pozew grupowy oszukanych na pompy ciepła. Sąd wydał zabezpieczenie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Sądy i trybunały
Dr Tomasz Zalasiński: W Trybunale Konstytucyjnym gorzej już nie będzie
Konsumenci
TSUE wydał ważny wyrok dla frankowiczów. To pokłosie sprawy Getin Banku
Nieruchomości
Właściciele starych budynków mogą mieć problem. Wygasają ważne przepisy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Prawo rodzinne
Przy rozwodzie z żoną trzeba się też rozstać z częścią krów