Zarząd stowarzyszenia sędziów ma obradować dwa dni. Chodzi m.in. o uspokojenie środowiska i przeciwdziałanie niekontrolowanym protestom związanym z pogarszającymi się zarobkami. Organizacja dąży do ustalenia ścisłej współpracy z resortem w celu wypracowania systemu wynagrodzeń dla sędziów. Jako jedyna grupa zawodowa w Polsce mają oni konstytucyjną gwarancję godnych wynagrodzeń.
Frustrację środowiska zwiększyło nieprzyjęcie przez Sejm w ustawie budżetowej na 2008 r. przewidzianej przez poprzedni rząd podwyżki wynagrodzeń sędziów.
Waldemar Żurek, rzecznik prasowy Iustitii, podkreśla niekonstytucyjność takiej decyzji. Pozostali zatrudnieni otrzymali bowiem bonus w postaci zmniejszenia składki rentowej. Na taki dodatek sędziowie nie mogą liczyć, ponieważ od ich wynagrodzeń nie odprowadza się składek na ubezpieczenia społeczne. Nie dość, że nie ma waloryzacji zarobków za 2007 r., to jeszcze kwota bazowa, od której zależą sędziowskie zarobki, rośnie symbolicznie – o niecałe 34 zł.
Po uchwale tarnobrzeskiej Iustitii z 27 listopada 2007 r. o malejących zarobkach sędziów (pisaliśmy o tym 12 grudnia ub.r.) kolejne cztery oddziały stowarzyszenia przyjęły podobne dokumenty. Tak np. gdańska i olsztyńska Iustitia podkreślają, że czas pracy sędziów przekracza nawet osiem godzin dziennie. Dodatkowe godziny spędzają na przygotowywaniu się do rozpraw, zapoznawaniu z bieżącym orzecznictwem, pisaniu uzasadnień wyroków oraz pełnieniu dyżurów aresztowych i pracy w sądach 24-godzinnych. Nie otrzymują za to dodatkowego wynagrodzenia ani rekompensaty w postaci dni wolnych. Są pozbawieni nagród i premii.Na forum dla sędziów od sylwestra komentowany jest list otwarty do ministra sprawiedliwości. Autorzy apelują w nim o publiczne i precyzyjne wskazanie, jakie działania szef resortu podejmie w najbliższych miesiącach, aby podnieść sędziowskie uposażenia. „Zwiększenie ich do trzech średnich krajowych w gospodarce uspołecznionej dla około 10 tys. obecnie zatrudnionych sędziów i asesorów nie powinno obciążyć przyszłych budżetów państwa” – czytamy w liście.