Zgodnie z projektem nowelizacji ustawy – [link=http://www.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr;jsessionid=9C8645CB52441B2061F56B94E0CC8257?id=162548]Prawo o ustroju sądów powszechnych[/link] (opublikowanym na[link=http://www.ms.gov.pl/] stronie internetowej Ministerstwa Sprawiedliwości[/link]) sędzia sądu powszechnego ma podlegać okresowej ocenie pracy obejmującej faktycznie całokształt jego działalności zawodowej. Co do zasady ocena taka byłaby przeprowadzana raz na cztery lata. Dokonywaliby jej sędziowie wizytatorzy powoływani przez prezesa sądu apelacyjnego spośród sędziów sądów apelacyjnego i okręgowych.
Już na wstępie analizy tych zmian narzuca się pytanie o zgodność ocen pracy sędziów z konstytucyjną zasadą niezawisłości. Wydaje się bowiem, że taka regulacja mogłaby posłużyć jako furtka do wpływania przez ministra sprawiedliwości na poszczególnych sędziów, skoro według projektu to minister powołuje prezesów sądów apelacyjnych, a ci powoływaliby wizytatorów dokonujących okresowych ocen pracy sędziów.
[srodtytul]Nie tędy droga[/srodtytul]
Rozumiejąc potrzebę kontroli sprawności prowadzonych postępowań i merytorycznej jakości orzekania, trzeba jednak zauważyć, że droga do tego celu nie prowadzi przez sporządzanie tysięcy (w ciągu czterech lat) wielostronicowych dokumentów w postaci okresowych ocen – sprawozdań z pracy sędziów. Koszty takiego przedsięwzięcia byłyby ogromne i należy wątpić, aby było ono w stanie poprawić skuteczność dotychczas sprawowanego nadzoru.
W Polsce jest około 10 tys. sędziów. Do ocen okresowych należałoby oddelegować przynajmniej kilkudziesięciu (jeśli nie kilkuset) wizytatorów, którzy musieliby sporządzać łącznie tysiące protokołów z dokonanych ocen. Wizytatorzy ci nawet w mniejszych okręgach sądów apelacyjnych i okręgowych zostaliby oderwani, przynajmniej w części, od działalności orzeczniczej, co musiałoby doprowadzić do dalszego wydłużenia postępowań.