Rządowy i obywatelski projekty zmian w Krajowej Radzie Sądownictwa wywołały w środę w Sejmie ogromne emocje. Po debacie widać, że nie zanosi się na kompromis.
Wszyscy chcą noweli
– Co drugi Polak źle ocenia wymiar sprawiedliwości, który od lat nie doczekał się prawdziwej reformy. Przyszedł czas na zmiany. Trzeba odejść od modelu, w którym to sędziowie sami siebie powołują do KRS, decydują o swoim awansie, sami siebie oceniają – tak rządowe propozycje podczas sejmowej debaty uzasadniał Marcin Warchoł, wiceminister sprawiedliwości.
Chwilę po nim głos zabrał poseł Krzysztof Paszyk (PSL), który zaprezentował kontrpropozycję autorstwa Stowarzyszenia Sędziów Polskich Iustitia (przejęła ją opozycja). Poseł apelował, by pochylić się nad propozycją sędziów, by rząd nie ingerował w święty dla demokratycznego państwa podział władz. Wytknął też wiceministrowi Warchołowi, że politycy cieszą się jeszcze mniejszym zaufaniem niż sędziowie.
Potem zaczęła się debata. Po niej najprawdopodobniej oba projekty trafią do sejmowej Komisji Sprawiedliwości.
Przygotowany w Ministerstwie Sprawiedliwości projekt przewiduje utworzenie w KRS dwóch izb (zgromadzeń) oraz wygaszenie, po 30 dniach od wejścia noweli w życie, kadencji jej 15 członków-sędziów; ich następców wybrałby już Sejm. Wygasnąć miałaby także kadencja rzecznika dyscyplinarnego sądów. W skład nowego Pierwszego Zgromadzenia KRS wejść mają: pierwszy prezes Sądu Najwyższego, prezes Naczelnego Sądu Administracyjnego, minister sprawiedliwości, osoba powołana przez prezydenta, czterech posłów i dwóch senatorów. Drugie Zgromadzenie ma tworzyć 15 sędziów wszystkich szczebli – wybieranych przez Sejm, a zgłaszanych przez kluby poselskie i marszałka Sejmu. Zdaniem autorów zapewni to obiektywizm.