Obecna ekspozycja jest pięknie zaaranżowana – na tle ciemnej szarości ścian obrazy dosłownie "świecą". Toż to okres największego blasku baroku! A Flamandowie nadali malarstwu tamtej epoki wyjątkową zmysłowość i witalność. Wydobyli ze scen maksimum ekspresji, wręcz rozedrganie. A także mistrzowsko pokazali zróżnicowanie materii świata.
W XVII stuleciu bardzo rozszerzyła się gama tematyczna – co wiązało się z dynamicznie rozrastającym się rynkiem sztuki. Flandria eksportowała malarstwo (oraz inne sztuki plastyczne i rzemiosło) na całą Europę, a nawet do kolonizowanej właśnie Ameryki Południowej.
W najwyższej cenie były przedstawienia historyczne. Wysoko stały sceny religijne, zwłaszcza ze Starego Testamentu i z życia Jezusa. W dobie baroku nastąpiła istna inwazja świętych przedstawień, większa niż w średniowieczu.
Poza tym ogromnie popularne stawały się portrety, zamawiane nie tylko przez ludzi ze społecznego świecznika, także przez średniozamożnych mieszczan. Modne też były pejzaże, sceny rodzajowe, martwe natury. Te ostatnie wieszano nie tylko w salonach, również w kuchniach – wówczas wybierano sceny na rynku, przy straganach oraz wiktuały przechowywane w spiżarni. W muzeum mamy przegląd barokowej tematycznej palety. Na znakomitych przykładach.
Warto zwrócić uwagę na podkreślone w tytule lata. Siedem dekad od 1608 roku to burzliwy okres w dziejach Niderlandów. Ponad stuletnie walki polityczno-religijne pomiędzy protestancką północą a katolickim południem zakończył w 1648 roku pokój westfalski, który zatwierdzał niepodległość Holandii (wówczas zwanej Republiką Zjednoczonych Prowincji). Flandria zaś pozostawała pod zarządzaniem hiszpańskich Habsburgów. I wtedy Antwerpia, przez dwa wieki artystyczne centrum i jedna z najbogatszych europejskich metropolii, zaczęła tracić pozycję na rzecz Amsterdamu.