Żywioł baroku z Flandrii

W Muzeum Narodowym w Warszawie najważniejsze wydarzenie roku: wystawa "Złoty wiek malarstwa flamandzkiego".

Aktualizacja: 06.11.2007 06:15 Publikacja: 05.11.2007 06:15

"Polowanie na dzika" Fransa Snydersa

"Polowanie na dzika" Fransa Snydersa

Foto: Rzeczpospolita

Obecna ekspozycja jest pięknie zaaranżowana – na tle ciemnej szarości ścian obrazy dosłownie "świecą". Toż to okres największego blasku baroku! A Flamandowie nadali malarstwu tamtej epoki wyjątkową zmysłowość i witalność. Wydobyli ze scen maksimum ekspresji, wręcz rozedrganie. A także mistrzowsko pokazali zróżnicowanie materii świata.

W XVII stuleciu bardzo rozszerzyła się gama tematyczna – co wiązało się z dynamicznie rozrastającym się rynkiem sztuki. Flandria eksportowała malarstwo (oraz inne sztuki plastyczne i rzemiosło) na całą Europę, a nawet do kolonizowanej właśnie Ameryki Południowej.

W najwyższej cenie były przedstawienia historyczne. Wysoko stały sceny religijne, zwłaszcza ze Starego Testamentu i z życia Jezusa. W dobie baroku nastąpiła istna inwazja świętych przedstawień, większa niż w średniowieczu.

Poza tym ogromnie popularne stawały się portrety, zamawiane nie tylko przez ludzi ze społecznego świecznika, także przez średniozamożnych mieszczan. Modne też były pejzaże, sceny rodzajowe, martwe natury. Te ostatnie wieszano nie tylko w salonach, również w kuchniach – wówczas wybierano sceny na rynku, przy straganach oraz wiktuały przechowywane w spiżarni. W muzeum mamy przegląd barokowej tematycznej palety. Na znakomitych przykładach.

Warto zwrócić uwagę na podkreślone w tytule lata. Siedem dekad od 1608 roku to burzliwy okres w dziejach Niderlandów. Ponad stuletnie walki polityczno-religijne pomiędzy protestancką północą a katolickim południem zakończył w 1648 roku pokój westfalski, który zatwierdzał niepodległość Holandii (wówczas zwanej Republiką Zjednoczonych Prowincji). Flandria zaś pozostawała pod zarządzaniem hiszpańskich Habsburgów. I wtedy Antwerpia, przez dwa wieki artystyczne centrum i jedna z najbogatszych europejskich metropolii, zaczęła tracić pozycję na rzecz Amsterdamu.

Niektórzy za pierwszy symptom kryzysu uważają rok 1640 – rok śmierci Rubensa. Z pewnością drugi taki geniusz sztuki już się nie pojawił. Artysta nadał kształt epoce baroku – dosłownie i w przenośni. W 1608 roku 31-letni malarz powrócił właśnie do Antwerpii z trzyletniej podróży, podczas której z zapałem studiował włoskich mistrzów, zwłaszcza Tycjana i Veronese'a. Właśnie z czasów włoskich (1604 – 1605) pochodzi eksponowany w muzeum portret Vincenza II Gonzagi. Chłopak z książęcego rodu, o dziewczęcej urodzie, jest na wskroś rubensowskim typem, lecz sposób, w jaki artysta namalował wspaniały złocisty kaftan modela, przywodzi na myśl tycjanowską technikę.

Na wystawie mamy też przykłady późniejszych dzieł Rubensa, kiedy już osiadł w Antwerpii. Miał nieskończenie dużo zamówień, którym potrafił sprostać dzięki licznym pomocnikom. Często obrazy nie są sygnowane jego nazwiskiem, lecz podpisane "warsztat Rubensa".

Przyznam, że nie należę do wielbicieli gigantycznych historycznych scen, jakich w dorobku Rubensa wiele. Za to niektóre przedstawienia religijne, a zwłaszcza portrety, są zniewalające. Jak na przykład "Madonna z Dzieciątkiem" (też warsztat). Pełna uroku Matka Boska jest smukłą brunetką w pięknej czerwonej sukni, podkreślającej jej jasną karnację.

Najbardziej utalentowany uczeń Rubensa Anton van Dyck (1599 – 1641) również specjalizował się w portretach. Daremnie jednak doszukiwać się rubensowskiej witalności i spontaniczności w jego sztuce. To szczyty wykwintu i elegancji, nawet ze śladami "zniewieścienia". Choć o pokolenie młodszy, zmarł rok po mistrzu, w wieku zaledwie 42 lat. Za to prześcignął go, jeśli chodzi o liczbę wizerunków. Wystarczy powiedzieć, że stworzył ponad 400 podobizn! Zamówienia sypały się, gdzie tylko czarujący i wytworny malarz zawitał. Sobie też wyraźnie się podobał – czego świadectwem autoportrety. W Genui został portrecistą rodzin patrycjuszowskich – i wówczas powstał konterfekt Carla Emanuela d'Este, prezentowany w Warszawie. Mniej więcej dziesięcioletni chłopiec o delikatnych rysach już zdradza złe skłonności charakteru: zblazowanie i pychę.

Najlepszą propozycję van Dyck otrzymał z Anglii: stanowisko nadwornego portrecisty króla Karola I oraz tytuł szlachecki. Ofertę przyjął, przy okazji uwieczniając angielską hight sociaty. Idealnie oddał naturę wyspiarzy – ich wyrafinowanie i konserwatyzm, spleen i zamknięcie w sobie.

Ostatni z trzech wielkich antwerpczyków to Jacob Jordaens (1593 – 1678). Jak na tamte czasy długowieczny – dożył 85 lat – był świadkiem końca prosperity rodzinnego miasta

Żywiołem Jordaensa było dostatnie mieszczańskie życie. W nim znajdował przyjemności, jakich dostarczała dobra zabawa, tęgie picie oraz sute posiłki. Rubaszne fizjonomie z jego płócien w większości należą do członków familii lub znajomych. Zapewne do "Satyra", eksponowanego w naszym muzeum, pozował mu ktoś z bliskich. Jego dzieła wyróżniają się stłoczeniem postaci, ekspresją gestów i gorącą gamą barwną. Dobrym tego przykładem jest "Święta Rodzina": do Madonny, Jezusa i Jana Chrzciciela przepychają się wielcy i maluczcy tego świata, aniołowie i święci. W sumie dziesięć postaci. Oto jeszcze jedno wcielenie baroku.

Warszawska prezentacja nie ogranicza się do trzech tytułowych mistrzów. Są jeszcze inni artyści – jak choćby Abraham Janssen, autor scen religijnych, wzięty portrecista Paul de Vos czy specjalista od kulinariów i polowań Frans Snyders. Naprawdę był to malarski Złoty Wiek. I Złota Flandria.

Muzeum Narodowe w Warszawie, wystawa czynna od 6 listopada do 31 grudnia

Obecna ekspozycja jest pięknie zaaranżowana – na tle ciemnej szarości ścian obrazy dosłownie "świecą". Toż to okres największego blasku baroku! A Flamandowie nadali malarstwu tamtej epoki wyjątkową zmysłowość i witalność. Wydobyli ze scen maksimum ekspresji, wręcz rozedrganie. A także mistrzowsko pokazali zróżnicowanie materii świata.

W XVII stuleciu bardzo rozszerzyła się gama tematyczna – co wiązało się z dynamicznie rozrastającym się rynkiem sztuki. Flandria eksportowała malarstwo (oraz inne sztuki plastyczne i rzemiosło) na całą Europę, a nawet do kolonizowanej właśnie Ameryki Południowej.

Pozostało 89% artykułu
Rzeźba
Ai Weiwei w Parku Rzeźby na Bródnie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Rzeźba
Ponad dwadzieścia XVIII-wiecznych rzeźb. To wszystko do zobaczenia na Wawelu
Rzeźba
Lwowska rzeźba rokokowa: arcydzieła z muzeów Ukrainy na Wawelu
Sztuka
Omenaa Mensah i polskie artystki tworzą nowy rozdział Biennale na Malcie
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Rzeźba
Rzeźby, które przeczą prawom grawitacji. Wystawa w Centrum Olimpijskim PKOl