Artysta słynący z przestrzennych instalacji i akcji, zamienił sale wystawowe w niemal filmową sekwencję tajemniczych pokoi rodem z prozy Schulza. Iluzję niepokojącego przenikania przestrzeni spotęgował, tworząc wnętrza o umownych ścianach – z przejrzystych zasłon z powiększonymi reprodukcjami rysunków Schulza z „Xięgi Bałwochwalczej”.
Wyłaniają się zza nich dzieła trzydziestu współczesnych artystów, m.in.Tadeusza Kantora, Edwarda Dwurnika, Jerzego Dudy-Gracza, Jerzego Nowosielskiego, Krystyny Piotrowskiej, Franciszka Maśluszczaka, Ryszarda Horowitza, Piotra Dumały, Andrzeja Kaliny, Rafała Olbińskiego. Część z nich znamy z wcześniejszych edycji wystawy „W stronę Schulza”, aranżowanych przez Dorotę Morawetz i Leszka Mądzika Ale sporo prac oglądamy po raz pierwszy, jak pełniące rolę plafonów rysunki Starowieyskiego, czy szkice teatralne Krystiana Lupy. Zdają się toczyć ze sobą dialog, bo wszystkie poruszają egzystencjalne, „schulzowskie” tematy. Niektóre z eksponowanych prac to wybór Jerzego Kaliny. Dzięki niemu odkrywamy na nowo m.in. obrazy Hasiora.
[wyimek][b]Zobacz: [link=http://www.rp.pl/galeria/9149,1,547523.html]galeria zdjęć z wystawy[/link][/b][/wyimek]
Inscenizator wprowadził również do wnętrza mnóstwo symbolicznych znaków. Fragment długiego muzealnego korytarza zamienił w „Ścianę płaczu” w Jerozolimie. W jej szczelinach ukrył nie kartki z modlitwą, ale fragmentami prozy Schulza. Stojące w pobliżu macewy pochodzą z filmowej wersji „Sanatorium pod Klepsydrą” Hasa. Lustra na ścianach i rozbite szkło na podłodze przywołują pamięć o „Nocy kryształowej”, którą naziści zapoczątkowali w 1938 roku w Niemczech prześladowania Żydów. W gablotach artysta zamknął szklane „łzy”. Prezentowana na wernisażu „Lodowa ikona” Kaliny - wielka topniejąca tafla z autoportretem Schulza - to symbol Holocaustu i tragicznej śmierci pisarza.
Ikona ta odsyłała także do wcześniejszej instalacji Kaliny - z wystawy „I ciągle widzę ich twarze” Gołdy Tencer, gdy wyłożył przestrzeń pod pomnikiem Getta w Warszawie taflami lodu z zatopionymi starymi zdjęciami żydowskich rodzin. W Lublinie przypomina ją dokumentacyjna fotografia.