Muzeum Narodowe w Krakowie zaprasza na Kubricka

Muzeum Narodowe w Krakowie fascynująco przybliża nam postać i metody twórcze wielkiego maga filmu - pisze Monika Małkowska.

Aktualizacja: 05.05.2014 16:15 Publikacja: 05.05.2014 01:58

"Lolita"

"Lolita"

Foto: MNK

To nie wystawa, to obłęd! Nakłania do chodzenia w trzech kierunkach jednocześnie, na symultaniczne penetrowanie kilku poziomów jaźni, na równoległy wgląd w tajniki techniki i zakamarki wyobraźni. Eksperyment krakowskiego Muzeum Narodowego związany ze Stanleyem Kubrickiem.

Zobacz galerię zdjęć

Pokaz tworzy iluzję obcowania z tym twórcą. Zdaje się, że podglądamy go na planie. Zaglądamy do wnętrza jego filmów. Wnikamy w myślenie.

W tym roku mija 15 lat od jego śmierci; dekada – od momentu, kiedy Christine Kubrick, wdowa po reżyserze, udostępniła na potrzeby filmu dokumentalnego wszystko, co zostało po nim w domu. W 25 pokojach nie było podziału na pomieszczenia prywatne i pracownie. Sprzęt filmowy, rekwizyty, dokumentacja, notatki, plany, rysunki, makiety mieszały się z tym, co potrzebne do zwykłego życia. Materiały gromadzone do przyszłych filmów nawarstwiały się na tym, co już zostało zużyte, przetrawione, wykorzystane.

Gdy próbuje się znaleźć określenie na metodę pracy Kubricka, nasuwa się jedno: całkowite zanurzenie. Przekopywanie się przez ten totalny świat zabrało prawie rok. W efekcie frankfurckie Deutsches Filmmuseum zaproponowało zorganizowanie prezentacji, która – na ile to możliwe – przybliży proces krystalizowania się wizji, ich materializowanie i realizację poszczególnych filmów.

Wielostronny portret Kubricka artysty składa się z ponad tysiąca eksponatów. Oprócz fragmentów scenografii i kostiumów są kamery, obiektywy, notesy, scenariusze, korespondencja, zdjęcia, plakaty, szkice, makiety... Jak ogarnąć tak gigantyczny materiał? Toteż za każdym razem pokaz przybiera nową postać.

Widziałam wersję berlińską i uważam krakowski show za znacznie ciekawszy. To zasługa kuratora Rafała Syski oraz autorów aranżacji – Tomasza Wójcika i Mai Gralak. Sprawili, ze parter Muzeum Narodowego przeobraził się w labirynt, przez który prowadzą widza trzy szlaki: technologii, wojny, szaleństwa. Trzy elementy determinujące poczynania i poszukiwania Kubricka.

Trasa wystawy zaczyna się chronologicznie, od zawodowego startu Kubricka. Całość wieńczy Epitafium z obrazami Christine. I filmowe trofea. Żenująco skromne – wenecki Złoty Lew za całokształt i Oscar za efekty specjalne w „2001: Odyseja kosmiczna".

Centrum ekspozycji zajmuje wehikuł czasu. Dwanaście jednoosobowych kapsuł projekcyjnych.  I dwanaście sytuacji z filmów Kubricka, w tym te najbardziej zawłaszczające pamięć. Pamiętacie „świt człowieka" z „Odysei kosmicznej"? Lub pierwszą musztrę z „Full Metal Jacket"? Szaleństwo Jacka z „Lśnienia"? Albo walc z „Oczu szeroko zamkniętych"? Obrazy symboliczne, spotęgowane muzyką, namolne, niebezpieczne w swej sile. Widz jest ubezwłasnowolniony, na podobieństwo Alexa z „Mechanicznej pomarańczy".

Dla rozluźnienia – zaproszenie do baru z „Mechanicznej pomarańczy", z realistycznym manekinem nagiej dziewczyny. To część wystawy ze scenografią i rekwizytami z filmu. Tchną aurą lat 60. i 70., przesyconych seksem i popartowskim stylem.

Jesteśmy na tropach szaleństwa, na które wprowadza widza „Lolita". Dalej szlak wiedzie do „Lśnienia", gdzie oglądamy słodkie błękitne sukieneczki bliźniaczek czy model labiryntu, w który Jack śmiertelnie się wplątał (tenże labirynt zainspirował twórców krakowskiej wystawy). Motyw obłędu zamykają maski z „Oczu szeroko zamkniętych" i kostium założony przez bohatera na orgię seksualną.

Kolejna Kubrickowska obsesja: wojna. Szlak tych filmów otwiera „Strach i pożądanie", zamyka „Barry Lyndon". Dopełniają go dzieła niezrealizowane, na których przygotowanie poświęcił całe lata, „Napoleon" i „Aryjskie papiery".

I następna nitka przez dorobek Kubricka – trasa technologii. Najtrudniejsza w opisie, bo składają się na nią zarówno sprzęty (kamery, obiektywy, konstrukcje do filmowania), jak i filmy. Najatrakcyjniejsza jest część poświęcona „2001: Odysei kosmicznej". Wiedzie do niej rampa wbijająca się w gigantyczny ekran z panoramą kosmosu. Tuż za nim widz spotyka małpoluda – to on zagrał u Kubricka najważniejszą rolę: wymyślił narzędzie.

Na koniec trochę międzygwiezdnej romantyki. Oto wyruszamy wraz z załogą statku Discovery w kierunku Jowisza. I przyszłość oglądamy z perspektywy przeszłości. Dziś panel komputera HAL 9000 wydaje się oswojoną rzeczywistością. Albo słynne sztućce Arne Jacobsena, po raz pierwszy użyte w filmie, od dawna w produkcji. Lub futurystyczna moda, dla nas wyraźnie trącąca poetyką lat 60. Ale nic nie stracił ze swej tajemniczości monolit, zrekonstruowany w „naturalnych" proporcjach 9:4:1.

A proporcje filmu? Na prawie dwie i pół godziny – zaledwie 40 minut z dialogami. Reszta to obrazy zespolone z muzyką. Kubrick określił ten film jako „doświadczenie niewerbalne, sięgające do podświadomości widza w sposób poetycki i filozoficzny". Idealnie pasuje do muzeum.

Stanley Kubrick – Muzeum Narodowe w Krakowie, wystawa czynna ?do 14 września 2014

To nie wystawa, to obłęd! Nakłania do chodzenia w trzech kierunkach jednocześnie, na symultaniczne penetrowanie kilku poziomów jaźni, na równoległy wgląd w tajniki techniki i zakamarki wyobraźni. Eksperyment krakowskiego Muzeum Narodowego związany ze Stanleyem Kubrickiem.

Zobacz galerię zdjęć

Pozostało 94% artykułu
Rzeźba
Ai Weiwei w Parku Rzeźby na Bródnie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Rzeźba
Ponad dwadzieścia XVIII-wiecznych rzeźb. To wszystko do zobaczenia na Wawelu
Rzeźba
Lwowska rzeźba rokokowa: arcydzieła z muzeów Ukrainy na Wawelu
Sztuka
Omenaa Mensah i polskie artystki tworzą nowy rozdział Biennale na Malcie
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Rzeźba
Rzeźby, które przeczą prawom grawitacji. Wystawa w Centrum Olimpijskim PKOl