Te prace intrygują „trójwymiarowymi" przestrzennymi efektami, grą form, rytmu, koloru i światła. Są malarskie, a jednocześnie syntetyczne, jak grafika.
I nie są też oderwane od realnego świata. Chociaż artystka nie maluje martwych natur ani portretów, jej sztuka wynika z obserwacji rzeczywistości, a szczególnie natury. A także z potrzeby połączenia intelektu i emocji.
– Tylko wyobraźnia nie może być naszą nauczycielką – zastrzega Janina Wierusz-Kowalska. – Nauczono mnie patrzeć bardzo wnikliwie i nie lekceważyć elementów, które często bywają niezauważane w codziennym życiu. Poszukuję przyczyny tego, co widzę. Świat jest zbudowany matematycznie i niezwykle konsekwentnie. Gdy uważnie się przyjrzeć kropli wody, muszli ślimaka, budowie liścia czy owocu granatu, wszystko jest tam ułożone. Nic nie jest dziełem przypadku.
Artystka stopniowo zaczęła interesować się matematycznym układem świata, złotym podziałem, literą Pi. – Wszystko ma swój sens – mówi. – Moje malarstwo ma także głębokie podstawy matematyczne, zgodnie z porządkiem świata.
Ta logiczna strona jej sztuki po części wynika też stąd, że nie jest jej obca wiedza techniczno-geometryczna. Przez wiele lat zajmowała się projektowaniem i uczyła rysunku, ale jednocześnie uważa, że malowaniu towarzyszy wiele emocji wynikających z radości tworzenia, jak i konieczności dokonywania nieustannych wyborów. Najchętniej maluje akrylami, gdyż pozwalają na szybkie modyfikacje, na przykład światłocienia.