To wybór z kilku wcześniejszych książek. Artysta wydał ich już ponad 40. Nie są zwykłymi zbiorami karykatur i rysunków zamieszczanych w pismach, ale tomami grupującymi prace o określonych tematach, „Muzycy”, „Marzenia”, „Wielki strach” czy „Ładna pogoda” to przykładowe tytuły.
Sempé ma na koncie także kompletne rysunkowe opowieści – „Monsieur Lambert” ukazuje bardzo męski krąg przesiadujący w knajpce i wałkujący odwieczne tematy: politykę, kobiety i futbol (piłka nożna to obok jazzu i samolotów wielka pasja Sempégo).
Urodzony w 1932 r. w Bordeaux artysta nigdy nie skończył żadnej szkoły. Był domokrążcą, poszedł na ochotnika do wojska; tam, w wojskowym karcerze, zaczął rysować, co w końcu dało mu nagrodę artystyczną i umożliwiło publikację w dwu francuskich pismach serialu „Le Petit Nicholas”. Nigdy nie ukrywał, że stał się znany dzięki współpracy z René Gościnnym, autorem Mikołajkowych historii. Sławę i poważanie – w środowisku i wśród czytelników – dało mu wejście w 1978 r. w poczet ilustratorów „New Yorkera”.Sempé ma wielkie grono sympatyków we Francji, cenią go Niemcy, lubią Amerykanie i Anglicy. Rysuje łatwo rozpoznawalną, delikatną kreską, stosuje długą perspektywę, bogate i rozbudowane tło, w którym niemal giną bohaterowie obrazków. Nigdy nie jest brutalny, zwykle ironiczny, czasem delikatnie złośliwy.
W swych minihistoryjkach zderza słabości, uprzedzenia i pretensje ludzi ze światem, który ich otacza. To opis zachowań, pełen sympatii, a nawet nostalgii; Paryż w rysunkach Sempégo jest miastem wyidealizowanym, nieistniejącym – i dlatego tak lubianym przez prawdziwych mieszkańców.
„Nie potrafię rysować współczesnego świata – przyznał w jednym z wywiadów. – Nawet komputery, jakimi posługują się bohaterowie moich historyjek, wyszły z użytku już 30 lat temu”. Pracuje w swym studiu na Montparnasse, twierdzi, że nigdy nie rysuje z natury – chodzi mu o przekazanie „istoty rzeczy”, a do tego niepotrzebne mu oglądanie najnowszych zdobyczy techniki. Na rysunku zamykającym tom przy kawie siedzi czwórka znajomych, gospodarz spotkania, wskazując czoło, mówi: „Najpiękniejsze ze wszystkich moich podróży odbyłem tutaj”. To wystarcza, przekonuje autor.