Kolekcja powietrza i pustych luster

Nowy projekt Nicolasa Grospierre’a „Kunstkamera” to najciekawsza obecnie wystawa w Zamku Ujazdowskim – intryga plastyczno-intelektualna z przymrużeniem oka

Publikacja: 10.09.2009 11:52

Nicolas Grospierre, „Kunstkamera” z serii „Americana”

Nicolas Grospierre, „Kunstkamera” z serii „Americana”

Foto: materiały prasowe

Super wystawa, a zaplanowana tylko na trzy tygodnie! Dlatego radzę nie zwlekać i wybrać się do Galerii Wejście (sala po prawej od głównego wejścia do CSW). Całe pomieszczenie zaanektował Nicolas Grospierre, 34-letni Francuz polskiego pochodzenia. Wybudował „Kunstkamerę”, czyli gabinet sztuki i osobliwości. Z zewnątrz – surowa prowizorka; wewnątrz – jasna sześciokątna salka wyłożona „dywanem”, z dyskretnym oświetleniem. Wzorem renesansowych kolekcjonerów, Nicolas zgromadził tu swoje skarby. Ich wartości tkwi nie w gotówce, lecz… w główce. Bo to wystawa szufladkowa, z wątkami do wyciągania jak w powieści.

[srodtytul]Fingowane krzywizny [/srodtytul]

Przede wszystkim w Kunstkamerze Grospierre’a nie zobaczymy przedmiotów, tylko ich substytuty: zdjęcia. Jedne odbitki są zwyczajne, prostokątne; inne nieregularne, wycięte po konturach sfotografowanej rzeczy jak plansze reklamowe; jeszcze inne mają zakłóconą perspektywą, przez co wydają się koślawe. Ale to przemyślany zabieg, zaś całość – perfekcyjna technicznie.

Wzorem renesansowych posiadaczy gabinetów osobliwości, Grospierre zestawił dzieła sztuki – portrety, martwe natury, pejzaże – z cudami flory i fauny oraz myśliwskimi trofeami. Jednak nie jest to przypadkowy misz-masz. Jeśli uważnie przypatrzeć się eksponatom, widać ich wzajemne powiązania i ukryte w nich, wizualne żarty. Każdemu obiektowi towarzyszy mniej lub bardziej absurdalna historia, zmyślona przez autora. Oprowadzał mnie po Kunstkamerze i ze śmiertelną powagą opowiadał bajki, w które zaczynałam wierzyć. Szkoda, że był to jednorazowy show…

[srodtytul]Czego nie widać w lustrze [/srodtytul]

Zaraz przy wejściu wisi zdjęcie przedstawiające gablotę, zawierającą 24 flakoniki, ustawione w równych rzędach. To… kolekcja powietrza z różnych miast. Z jakich – informują podpisy: Sofia, Ałma-Ata, Odessa, Soczi, Paryż, Rzym, Ateny. Artysta opowiada o starszym panu, który całe życie podróżuje po świecie i zbiera lokalny dwutlenek węgla z pozostałymi komponentami. Kiedyś stać go było jedynie na demoludy, ostatnio poznaje też Zachód. Dopiero po chwili kojarzę, że to żart, będący parafrazą pomysłu Duchampa sprzed 89 lat, kiedy to słynny artysta-szachista przywiózł znajomemu w Nowym Jorku w prezencie buteleczkę z paryskim powietrzem.

Kolejna praca przedstawia garderobę teatralną, a dokładniej – olbrzymie, całościenne lustro odbijające puste wieszaki. Ale coś jest nie tak… Tremo nie odzwierciedla postaci fotografa z kamerą, choć przecież powinien być widoczny. Grospierre tak tłumaczył to tajemnicze zjawisko: pół wieku temu genialni polscy uczeni stworzyli „puste” lustra. Nie zdążyli wynalazku opatentować, gdy przechwycili go ubecy i użyli do własnych celów. Podobno są jeszcze w Warszawie miejsca, gdzie szpiegowskie zwierciadła pozostały.

[srodtytul]Trzy stopnie do fikcji [/srodtytul]

Dwa największe fotogramy zbudowane zostały na podobieństwo rosyjskich lalek zwanych matrioszkami: baby w babie, każda coraz mniejsza. Tym razem ta zasada dotyczy „Kunstkamery”. W jednym kadrze „sklejone” zostały trzy perspektywy tego samego wnętrza; każde ujęcie wykonane z coraz większego oddalenia, ustawione jedno na drugim, jak stopnie drabiny. Czwarty, dolny stopień tworzy… prawdziwe pomieszczenie. Iluzja przechodzi w rzeczywistość. Mistrzowska praca, doskonale obrazująca ideę projektu. Można o nim długo rozprawiać, lecz przede wszystkim trzeba zobaczyć.

I jeszcze coś. Podoba mi się, że autor nie odpuścił sobie po zdobyciu Złotego Lwa na weneckim Biennale Architektury (przypominam: rok temu „Hotel Polonia”, projekt Grospierre’a i Kobasa Laksy, uhonorowano najwyższą nagrodą i było to pierwsze weneckie złoto dla Polski). Postarał się zadowolić także warszawskich odbiorców. Dzięki. Wystawa czynna do 29 września

Super wystawa, a zaplanowana tylko na trzy tygodnie! Dlatego radzę nie zwlekać i wybrać się do Galerii Wejście (sala po prawej od głównego wejścia do CSW). Całe pomieszczenie zaanektował Nicolas Grospierre, 34-letni Francuz polskiego pochodzenia. Wybudował „Kunstkamerę”, czyli gabinet sztuki i osobliwości. Z zewnątrz – surowa prowizorka; wewnątrz – jasna sześciokątna salka wyłożona „dywanem”, z dyskretnym oświetleniem. Wzorem renesansowych kolekcjonerów, Nicolas zgromadził tu swoje skarby. Ich wartości tkwi nie w gotówce, lecz… w główce. Bo to wystawa szufladkowa, z wątkami do wyciągania jak w powieści.

Pozostało 83% artykułu
Rzeźba
Ai Weiwei w Parku Rzeźby na Bródnie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Rzeźba
Ponad dwadzieścia XVIII-wiecznych rzeźb. To wszystko do zobaczenia na Wawelu
Rzeźba
Lwowska rzeźba rokokowa: arcydzieła z muzeów Ukrainy na Wawelu
Sztuka
Omenaa Mensah i polskie artystki tworzą nowy rozdział Biennale na Malcie
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Rzeźba
Rzeźby, które przeczą prawom grawitacji. Wystawa w Centrum Olimpijskim PKOl