Jedna z najbardziej spektakularnych kradzieży dzieł sztuki w historii miała miejsce w minioną sobotę. Trzech mężczyzn włamało się do garażu hiszpańskiej firmy przewozowej, w której na poranny rozładunek czekał samochód z obrazami i rysunkami Pablo Picassa, rzeźbami Kolumbijczyka Fernanda Botero i Hiszpana Eduarda Chillidy, a także pracami Julio Gonzaleza i Antoniego Tapiesa.
Łącznie zaginęło 28 obiektów. Należały do sześciu galerii w Barcelonie, Madrycie i Kolonii. Późno w nocy dotarły do Hiszpanii z Niemiec, gdzie były prezentowane tymczasowo. O kradzieży poinformowała w czwartek AP, dopiero gdy policja znalazła pustą furgonetkę w miejscowości Alcorcon położonej na południe od Madrytu. Policyjni eksperci wycenili wartość skradzionych dzieł na 2,7 mln euro, ale znawcy dzieł sztuki mówią o 5 milionach. Hiszpańska prasa doniosła, że część prac nie była ubezpieczona. Dyrektor madryckiej galerii Juan Gris mówił hiszpańskiemu radiu, że w ciężarówce znajdowały się ważne, niezastąpione dzieła.
Z ustaleń hiszpańskiej prasy wynika, że złodzieje mieli dokładne informacje na temat miejsca pobytu i zawartości ciężarówki.