Co do samej pracy – zdaniem jurorów ta zwycięska nie miała wielkiej konkurencji, poziom konkursu nie powalał. Co do autorki – 40-latka urodzona w Izraelu ma wśród dziadków emigrantów z Polski. Znana i ceniona w świecie sztuki, laureatka znaczących nagród. Polskę zna z kilku dłuższych pobytów. Efekty w postaci dwóch filmów "Mary Koszmary" (2008) oraz "Mur i wieża" (2009) były prezentowane rok temu na wystawie "Early Years" w Berlinie.
Dwa pierwsze filmy uważam za znakomite. To rzecz o tolerancji, przesłanie dla obydwu stron, żydowskiej i polskiej. Widzę też odniesienia do biblijnej wieży Babel, co dziś oznacza przenikanie kultur. W "Mary Koszmary" Sławomir Sierakowski, grzmiący wobec pustych trybun, wzywa 3 miliony Żydów do powrotu do Polski. W "Murze i wieży" oglądamy niejako skutek tej akcji: grupa przybyszy w duchu braterstwa buduje drewnianą konstrukcję – mur wokół kibucu na miejscu dawnego warszawskiego getta. Potem otaczają twierdzę kolczastym drutem. I zawieszają flagę z symbolem łączącym polskiego orła z gwiazdą Dawida.
Realizacja "Zamachu", ostatniej części cyklu, zakończyła się w Warszawie w minionym tygodniu. Tematem – reakcje na morderstwo (niepokazane na ekranie) dokonane na filmowym przywódcy Sławomirze Sierakowskim.
To praca metaforyczna – podkreśla Anda Rottenberg, członkini jury tegorocznego konkursu. – Bartana odnosi się do określonych faktów historycznych, następnie puszcza wodze fantazji. Co by było, gdyby...? Trochę prowokacji, trochę poezji. W Izraelu nie lubią prac Bartany, bo są zdania, że żaden Żyd nie powinien wracać do Polski – od razu wsadzą go do gazu.
Autorka po mistrzowsku stylizuje język filmowy na ten z okresu totalitarnej propagandy (monumentalizujące ujęcia od dołu, posągowa stylizacja postaci). Subtelnie nabija się z nacjonalizmów, polskiego antysemityzmu, a także – współziomków. Wszystko bez śladu martyrologii. To nowe spojrzenie na stosunki polsko-żydowskie. Poza tym inscenizacja o ponadnarodowej wymowie. Zobaczymy, jak zostanie przyjęta.