Rz: Tytuł Pana nowej wystawy w Bochenska Gallery i obraz z wieżami World Trade Center, pokrytymi wzorami z chusty arafatki, nawiązują do tragedii sprzed 10 lat. Czy wszystkie prace na tym pokazie to hommage dla ofiar terrorystycznego zamachu w Nowym Jorku?
11 września 2001 roku był datą graniczną dla nowego Millenium. Traumą i symbolem nowych czasów - tak samo dla mnie osobiście, jaki w sensie globalnym.
Ale obraz z wieżami to tylko punkt wyjścia dla serii prac, które nie komentują bezpośrednio tragedii. Mówią raczej o tym, co nastąpiło potem. O stanie naszej dzisiejszej świadomości, zdominowanej przez różnorodne lęki. Nie tylko wobec terroryzmu, ale także innych społeczno-politycznych zagrożeń. Nasz strach ma wiele twarzy, np. przed rosnącą potęgą Chin. Boimy się, że Chińczycy wkrótce zdominują świat...
Jest pan zwolennikiem teorii nieuchronnego konfliktu cywilizacji, jak u Huntingtona?