Poza malarstwem są rysunki, fotografie, filmy. Ekspozycję podzielono na trzy części: Pierwszą, największą, stanowią prace z ostatniego pięciolecia. Jedno z najbardziej okazałych płócien przedstawia hienę wygrzewającą się na kserokopiarce. Są wspomnienia z podróży, a także komentarze do bieżących wydarzeń. Wśród bohaterów – postacie ze świata polityki, ale też najbliższa rodzina – żona i syn nad jeziorem. Powaga miesza się z humorem. Tu znajdują się też najbardziej "zakręcone" kompozycje malarskie powstałe pod wpływem muzyki.
Mam nadzieję, że powoli wyzwalam się z przeszłości, z tematu wojny, historii – powiedział na wernisażu artysta. – Choć zajmuję się różnymi dziedzinami sztuki, fotografią, filmem, wciąż wierzę w siłę malarstwa. Zawsze do niego wracam.
Tematyce przeszłości poświęcona jest druga, skromniejsza część ekspozycji. Nawiązuje do początków poszukiwań Sasnala. Można tu znaleźć odwołania do wojny i Holokaustu. To również hołd złożony prababce artysty, która zginęła w Auschwitz. W tej sali przywołane są też prace inspirowane lekturą komiksu "Maus" Arta Spiegelmana i "Sąsiadami" Jana Tomasza Grossa.
Największa różnorodność panuje w trzeciej sali. Obok malarstwa z lat 2001 – 2005 można obejrzeć instalacje wideo i filmy krótkometrażowe. Podczas wernisażu duże zainteresowanie wywołał kilkunastominutowy film "Pocałunek".
Artystyczny Everest
Londyńska prezentacja pokazuje Wilhelma Sasnala jako wnikliwego obserwatora współczesności. Potwierdza też, że w jego twórczości nic nie jest oczywiste. Obrazy ze świata mediów mieszają się z bolesnymi tematami historii, ranami, które trudno się zabliźniają. Te z kolei sąsiadują ze scenami rodzajowymi, urokliwymi krajobrazami. Sasnal z premedytacją odrzuca podział na kulturę wysoką i niską. Nie wartościuje. Raczej zachęca do refleksji.