W tej chwili rzeźba czeka w muzealnym magazynie na naprawę. – W paru miejscach trzeba wstrzyknąć trochę gumy i kleju, bo od słońca i mrozu tu i ówdzie sparciała. Głównie na szyi – mówi Marcel Andino Velez z Muzeum Sztuki Nowoczesnej, które opiekuje się pomnikiem.
To nie pierwsze zniknięcie Pana Gumy. Rok temu wybrał się w podróż do Brukseli, gdzie wziął udział w międzynarodowej konferencji skupiającej pedagogów ulicy z całej Europy. Stołeczni streetworkerzy z Grupy Pedagogiki i Animacji Społecznej zaprezentowali rzeźbę jako jeden z przykładów pracy z trudną młodzieżą. Na Pragę pomnik wrócił po kilku tygodniach.
Nie jest to też jedyna wizyta Gumy u lekarza. Okazuje się, że szyja to słaby punkt rzeźby. Popękany obiekt już raz w tym miejscu sklejano.
Pomnik umocowany na sprężynie to jeden z najbardziej nietypowych i kontrowersyjnych obiektów w mieście. Wywołał spore zamieszanie wśród prażan. Nawet protesty.
Projekt autorstwa Pawła Althamera upamiętnia zmarłego kilka lat temu mieszkańca warszawskiej Pragi. Ponieważ nadużywał alkoholu i trudno mu było utrzymać pion, zwany był przez sąsiadów Panem Gumą. Godzinami stał, a raczej chwiał się w miejscu, gdzie teraz stoi rzeźba, czyli na rogu ul. Stalowej i Czynszowej. Artyście w pracach przy pomniku pomagała okoliczna młodzież.