"Cudotwórca i jego pięciu kolegów" – ta lekko kpiarska nazwa pierwszej po wielu latach wystawy Gruppy zawiera element zagadki. Kim jest tytułowa postać obdarzona ponadludzką mocą? Kogo zaś mianuje się jego kolegami? Tak czy siak, w sumie sześciopak. Znów. W dodatku eksponowany towar nie retro, lecz same świeżynki.
Naprawdę zaciekawiona, pobiegłam do Galerii Milano. Ofiarnie: deszcz, budowa stadionu, błoto. Rekompensatą – porcja wrażeń. Niekoniecznie pozytywnych. Ale istotnych. Bo wiem, gdzie są chłopcy z tamtych lat. Lat stanu wojennego i po, lat dzikich, estetycznie i etycznie rewolucyjnych. Gruppa wtedy tronowała. Ze stołecznych wyżyn nadawała ton, obok równie ambitnej i wybitnej konkurencji z kilku innych miast.
Był to czas pracy zespołowej, w Łodzi działała Łódź Kaliska, we Wrocławiu – Luxus i Pomarańczowa Alternatywa, w Poznaniu – Koło Klipsa, na Wybrzeżu – antykomunistyczne podziemie, bez nazwy. Zasada „kupą mości panowie" dawała wówczas najlepsze wyniki. Członkowie Gruppy nie tylko razem wystawiali, również zdarzało im się wspólnie pracować nad jednym płótnem.
Teraz w duecie wystąpili jedynie Jarosław Modzelewski/Marek Sobczyk.
Przedstawili dwie prace, trudząc się przy nich nie jednocześnie (jak drzewiej bywało), ale kolejno, pojedynczo. To wyraźnie widać w przypadku kompozycji „Zaglądanie pod obraz". Część Sobczyka, to litero-cegły (treść trudna do odszyfrowania). Na tym tle imitującym mur Modzelewski namalował ołtarz – Madonnę z Dzieciątkiem, przed którą dzieci ustawiają kwiatki. Przy lewej krawędzi w kilku miejscach tkanina podobrazia została zaatakowana ostrym narzędziem; przez powstałe dziury można zajrzeć pod obraz. Hm, nie zachwyca. Jakoś te dwie konwencje zgrzytają, nie ma treściowej, ani wizualnej spójni.