Filip Berendt ukończył Wydział Fotografii Akademii Sztuk Pięknych w Gdańsku, Wydział Grafiki i Malarstwa Akademii Sztuk Pięknych w Łodzi oraz studia podyplomowe z zakresu rzeźby w Royal College of Art w Londynie.
Należy do grona najciekawszych artystów młodego pokolenia zajmujących się fotografią; poprzez interakcje, performanse i działania rzeźbiarskie stara się wykroczyć poza dokumentalny charakter tego medium, poszukując jego czysto formalnych i zmysłowych walorów, dążąc do oddania fizyczności fotografowanych obiektów. W swojej twórczości podejmuje wątki związane z przetwarzaniem, rozbijaniem utrwalonych znaczeń i odczytań. Berendt w swoich działaniach wykorzystuje zarówno rzeźbę, jak i fotografię, często łącząc obie techniki. Bardzo ważny jest też sam niepowtarzalny proces powstawania prac.
Pracę nad „EVERY SINGLE CRASH" Filip Berendt rozpoczął na rezydencji artystycznej w Taipei Artist's Village. W prezentowanym cyklu pozostało coś z azjatyckiej egzotyki. Kryje się ona już w samym kolorze. Dominują obce, fluoryzujące odcienie, dalekie od barokowego dziedzictwa, do którego Berendt zwykł się odnosić we wcześniejszych seriach, takich jak: „Still life" czy „Badlands". Są za to: neony, metaliczne lakiery i ostre, zaczepne połączenia. W nich odbija się Azja, w której projekt powstawał projekt. Ta nowoczesna, skąpana w sztucznym świetle.
Prace Filipa Berendta błyszczą, blikują, iryzują overtonami. Dzieje się tak ponieważ ich pierwszym tematem jest światło. Tytułowe rozbicia artysta przeprowadza właśnie na nim. Tym samym próbuje dotknąć jego promieni. By tego dokonać rezygnuje z laboratorium fizyków na rzecz eksperymentu z paletą malarską lub studiem rzeźbiarskim. W ten sposób światło, jego odpryski zyskują na plastyczności, ujawniają się w całej masie skrzących wielobarwnie iskier. Rozszczepianie promieni światła jest tu procesem, pierwszym z dwóch, których efekty tworzą "EVERY SINGLE CRASH".