Niedawno zostałam ustanowiona pełnomocnikiem z urzędu pewnego zaawansowanego wiekiem pana, który w 2001 r. został pozwany solidarnie z dwiema innymi osobami o zapłatę. Wgląd w akta postępowania wykazał niemało nieprawidłowości, przy czym ich natężenie i charakter jak w soczewce skupiają główne bolączki polskiego wymiaru sprawiedliwości. Nie dość bowiem, że na dzień sporządzania tzw. skargi na przewlekłość postępowania zastój w jej prowadzeniu wyniósł 5 317 dni, czyli 14 lat, 6 miesięcy i 22 dni, licząc od dnia wpływu apelacji do sądu w 2009 r., to jeszcze sąd nie zdążył nadać biegu wnioskowi strony o ustanowienie pełnomocnika z urzędu, zapoznać się ze złożonym już oświadczeniem o stanie majątkowym, a nawet dostrzec, że akta były odnotowane w repertorium jako „oczekujące na skierowanie do archiwum” i blisko 15 lat zabrakło, by do niego dotarły. Gdyby tego było mało, od 2010 r. wyrok jest prawomocny wobec dwojga pozwanych, choć tak jak nadmieniłam, zobowiązanie jest solidarne.
Oczywiście ktoś powie: ludzki błąd, a ja skłonna byłabym przyznać mu rację, gdyby nie to, że z podobnymi sytuacjami mam do czynienia częściej. Na porządku dziennym jest wysyłanie pism sądowych pod nieaktualne adresy świadków, stron i ich pełnomocników, błędy w oznaczaniu numerów sal rozpraw, podawanie linków do rozpraw zdalnych na maile, które najpewniej zaczerpnięto z archiwum. Oddzielną kategorią niedorzeczności w sądowej praktyce są wezwania do uzupełnienia braków. Normą jest bowiem rygor zwrotu pozwu z powodu niesprecyzowania roszczenia, niewskazania wszystkich uczestników postępowania nieprocesowego, niezłożenia nie starszych niż liczących trzy miesiące oryginałów odpisów aktów stanu cywilnego lub niezałączenia dowodu opłaty sądowej mimo jej załączenia do pozwu.
Czytaj więcej
Niektóre pomysły na usprawnienie sądownictwa mogą prowadzić do kuriozalnych wręcz skutków.
Kolorytu postępowaniom nadają także sędziowie. W tym roku spotkałam się z wieloma zadziwiającymi sytuacjami, pośród których do najbardziej zaskakujących zaliczam zobowiązanie mnie na rozprawie do złożenia adresu mailowego świadka w związku z otrzymaną od niego drogą mailową prośbą o umożliwienie udziału w rozprawie online, nie przyjmując przy tym do wiadomości, że oczekiwane dane znajdują się już w aktach, oddalenie wniosku o zabezpieczenie alimentów na troje dzieci z orzeczoną niepełnosprawnością, gdyż sądowi trudno oszacować koszty ich utrzymania oraz podobne rozstrzygnięcie umotywowane faktem, że ojciec małoletnich nie może wykonywać pracy fotografa ślubnego, bo od rozstania z ich matką jest mu przykro patrzeć na szczęśliwe pary.
Bez cienia przesady – tak trudno jak w minionym 2024 r. w sądach jeszcze nie było. Choć rzecz jasna jestem świadoma, że obecna sytuacja nie jest owocem jednego tylko problemu, to jako pełnomocnikowi trudno mi patrzeć na sądownictwo, które nie potrafi dać podsądnym poczucia sprawiedliwości na elementarnym choćby poziomie, a skalą popełnianych błędów, omyłek i chochlików podkopuje i tak już wątły szacunek do sądów.