Paweł Rymarz, Marcin Maruta: Tworzymy wspólnie silną, polską firmę

O tym, co spowodowało, że pojawi się na rynku nowa kancelaria Rymarz, Zdort, Maruta i o tym, jak zmienia i będzie się zmieniał rynek usług prawniczych – opowiadają partnerzy w nowo powstałej kancelarii: Paweł Rymarz i Marcin Maruta.

Publikacja: 24.01.2023 02:00

Paweł Rymarz, Marcin Maruta: Tworzymy wspólnie silną, polską firmę

Foto: Adobe Stock

Skąd pomysł na fuzję? I kancelaria Rymarz Zdort, i Maruta Wachta miały silną pozycję na rynku.

Paweł Rymarz (P.R.): Kancelaria Rymarz Zdort dostrzegała od dawna luki w swych kompetencjach. Jesteśmy liderem w każdej branży, za jaką się bierzemy, a tych, których nie umiemy – nie dotykamy. O ile można żyć bez wielu kompetencji, w dzisiejszym świecie brak umiejętności poruszania się w prawie związanym z nowoczesnymi technologiami, jest ułomnością. Paweł Zdort rzucił myśl, aby eliminacja tej ułomności była naszym priorytetem. Tworzenie zespołów organicznie, czyli próba wynajmowania ludzi, budowania kompetencji przez drobne kroki, zajęłaby lata. Ponieważ znałem mec. Marutę, więc gdy pojawił się pomysł, że powinniśmy się znać na prawie nowych technologii – pomyślałem, by się połączyć. Poprosiłem o spotkanie w cztery oczy, na którym, o ile pamiętam, bez specjalnych wstępów zapytałem, czy moglibyśmy połączyć nasze firmy.

Sięgnął pan od razu wysoko, po lidera z rynku w danej kategorii.

P.R.: Sięganie niżej nie ma żadnego sensu. Uważamy się za lidera w swych branżach. Łączenie się z firmą, która nie jest naszym odpowiednikiem w innych branżach nie ma sensu. Mec. Maruta też by ze mną nie rozmawiał, gdybyśmy nie byli najlepsi.

W rankingu „Rzeczpospolitej” zgarniecie wszystkie nagrody.

P.R.: Aż tak dobrze nie będzie. Ale zasada, że jeżeli zaczynamy działać w określonej branży, chcemy być liderem, obowiązuje i rankingi to jeden ze sposobów na weryfikację tej tezy.

Pytanie do mec. Maruty: jak pan zareagował, gdy usłyszał propozycję połączenia?

Marcin Maruta (M.M.): To był dobry moment. Zawsze zajmowaliśmy się informatyką i technologiami. A rola technologii się zmienia. 15 lat temu można było się zajmować technologiami i niczym więcej. Dziś IT nie jest wyodrębnionym projektem czy działem, tylko elementem potężnego procesu – transformacji cyfrowych, rozwoju nowych linii biznesowych. Przychodzili do nas klienci z projektem technologicznym, który w tle miał zakup spółek, prawo podatkowe, korporacyjne, pełno regulacji. Wiedzieliśmy, że nie zbudujemy szybko takiej struktury na tym poziomie, na którym działamy. Z jednej strony chcieliśmy mieć specjalizację, z drugiej widzieliśmy, że rynek przestaje chcieć, by tak było. Doszło do spotkania, padła propozycja połączenia i kliknęło. To, co w naszej fuzji unikalne i ciekawe to, że poza bardzo drobnym fragmentem tzw. sporów, żadna z kompetencji się nie pokrywa. Robimy rzeczy, których kancelaria Rymarz Zdort nie robiła i na odwrót.

Rozumiem, że dzięki temu oferta dla klientów będzie mogła być szersza i siłą rzeczy będzie ich więcej.

M.M.: Dla mnie to kluczowe, że do klientów możemy podejść z nieporównywalnie bardziej zintegrowaną usługą. Możliwość pracy w jednym zespole, codziennej komunikacji, daje zupełnie inny komfort działania. Mamy dużą bazę obecnych klientów, którym zaoferujemy szerszą ofertę usług. Z drugiej strony mamy spory apetyt. Rynek usług prawniczych jest potężny i teraz mamy dużo więcej do zaoferowania.

P.R.: Nie my pierwsi złożyliśmy mec. Marucie propozycję. To, że Maruta Wachta zechcieli się połączyć z nami poczytujemy sobie za wielki zaszczyt i sukces.

Z fuzją łączy się mnóstwo spraw organizacyjnych. Łatwo szło dogadywanie się, nie mieliście problemów, by się porozumieć?

M.M.: Zaskakująco łatwo, jakkolwiek to zabrzmiało. Jest kilka zasadniczych spraw, w tym szeroko rozumiana kultura organizacji. Firmy prawnicze, choć mają swą historię, nie są biznesami zasadniczo innymi. Nie mamy linii produkcyjnych, które musimy zintegrować, systemów informatycznych. Pracujemy w tym samym zawodzie. Nasze liderstwo bierze się z podobnych wartości, etyki pracy, umiejętności odnalezienia się w potrzebach biznesowych klientów. Fundamentalnie się nie różnimy. Stapianie się organizacji będzie wyzwaniem, mamy tego świadomość, ale i pomysły, jak to zrobić. Pewnie zajmie to tygodnie, jeśli nie miesiące.

P.R.: Mamy dużo zrozumienia, zaufania, wspólny sposób patrzenia na problemy. Dbamy, aby nasze zespoły jak najszybciej się poznały.

Skoro mowa o zespołach: nie ma zagrożenia zwolnieniami?

M.M.: Nie było nawet takiej wizji. Zespoły się łączą i zwolnień nie przewidujemy. Pewnie pójdzie to w drugą stronę – już po opanowaniu sytuacji.

Będziecie szukać talentów na rynku i wabić do siebie?

P.R.: Robimy to non stop. Dojrzałe rynki prawnicze skupiają się równie poważnie na walce o klientów i talenty. To kluczowe. Potrzebujemy wyjątkowych ludzi.

Fuzja to nie tylko wspólny plan biznesowy, ale wizja przyszłości kancelarii. Zakładam, że w państwa przypadku wizje były podobne, jeśli nie tożsame.

M.M.: Tak. To, co się dzieje na poziomie legislacyjnym, jeśli chodzi o rynek technologii, to – choć nie lubię tego określenia – tsunami regulacyjne. Mamy zalew przeróżnych regulacji, które wynikają z prostego faktu: społeczeństwo, polityka, ustawodawcy nie potrafią poradzić sobie z wyzwaniami kreowanymi przez technologie. Od kryptowalut, przez bezpieczeństwo cyfrowe po sztuczną inteligencję konieczne są nowe normy działania. Nie zawsze są to regulacje stricte technologiczne, trudno nazwać np. RODO taką regulacją. Wierzę, że ze względu i na zakres, i na liczbę tego, co się dzieje, większe i zintegrowane organizacje będą lepszymi partnerami dla dużych projektów. Zapotrzebowanie na usługi prawne wzrasta i wszystkie znaki pokazują, że nadal będzie rosło.

Ale rynek się zmienia. Partnerzy zarządzający kancelariami od dawna mówią, że prawnik teraz to już nie jest ktoś, kto zna się tylko na przepisach. Musi się znać na biznesie.

P.R.: Zawsze tak było. Jesteśmy doradcami biznesowymi, którzy są prawnikami. Inaczej nie można uprawiać tego zawodu.

M.M.: U nas prawnicy, którzy doradzali w projektach technologicznych, są prawie na poziomie doradców technologicznych. Musimy dobrze znać problem biznesowy, by znaleźć adekwatne rozwiązanie prawne, zwłaszcza że odpowiedź niekoniecznie jest w prawie, a np. w modelu przepływu danych. Prawo przestaje być silosem. Zawsze musiało rozumieć biznes, ale dawniej można się było poruszać tylko w przepisach. Teraz prawo wprowadza coraz więcej rozwiązań, gdzie konieczne jest zarządzanie ryzykiem. I to jest duża zmiana. Musimy konkurować na rynkach, do których nie do końca byliśmy przyzwyczajeni. 20 lat temu dało się uprawiać zawód, pisząc specjalistyczne, rozległe opinie prawne. Ale ten model ma coraz mniejsze znaczenie, konieczne są szybkie, adekwatne decyzje w konkretnych sytuacjach, łączące wszystkie wątki regulacyjne i biznesowe.

P.R.: Prawnik zajmujący się M&A, który nie potrafi przeczytać bilansu i odróżnić go od rachunku wyników, jest bezwartościowy.

A jak ze zmianami organizacyjnymi?

P.R.: Większość zmian już funkcjonuje. Trwa powiększanie biura. Składamy wspólnie oferty. Byliśmy w stanie zrobić wspólnie przyjęcie noworoczne, a to jest zawsze logistyczne wyzwanie.

M.M.: Połączenie w sensie organizacyjnym wydarzy się pewnie w pierwszym kwartale 2023.

Gdzie będzie siedziba kancelarii?

P.R.: Przy Prostej 18, w Mennica Legacy Tower.

Co o tym zdecydowało?

P.R.: Mamy więcej powierzchni. Przed decyzją o połączeniu wynajęliśmy dodatkowe piętro, wydawało się mi, że będzie potrzebne, a teraz jest wręcz niezbędne. Więc przeniesiemy się wszyscy tu, bo jest dla wszystkich wystarczająco miejsca. To przyjemny, nowoczesny budynek.

M.M.: Mamy superbiuro, które bardzo lubimy, ale nie ma tam możliwości poszerzenia powierzchni dla tylu ludzi.

Porozmawiajmy jeszcze o planach na przyszłość. Jak wyobrażacie sobie panowie kancelarię za 5, 10 i 15 lat?

P.R.: Polski rynek prawniczy specjalizuje się w podziałach i się ciągle atomizuje. A to jest pierwsze połączenie firm prawniczych. Kraje, które są bogatsze, ale są dużo mniejsze niż Polska pod względem ludności, mają kancelarie liczące po 300–400 osób, świetnie funkcjonujące, dochodowe – Dania, Austria, Holandia, nawet Czechy. Polskie kancelarie, gdy są duże, mają przychód na prawnika dużo mniejszy niż nasz. Naturalną tendencją będzie więc skupianie dużych mocy przerobowych o wysokiej jakości w kilku ośrodkach. Nie wiem, ile jest w Polsce miejsca na duże kancelarie, czy będą trzy czy pięć. Z pewnością nie będzie ich 10.

Nie tworzymy takich planów, że za pięć lat mamy mieć 500 prawników. To nie ma sensu. Musimy dbać o to, żebyśmy mieli najlepszych prawników, jacy są dostępni na rynku. Będziemy robić wszystko, by przyszli do nas.

A ilu prawników będzie po połączeniu?

M.M.: Między 160 a 170. Nie mamy tendencji do licytowania się na liczbę współpracowników. Próba robienia kilku czy kilkunastoletnich planów w dzisiejszym świecie jest imaginacją. Gospodarka za kilka lat może wyglądać zupełnie inaczej, nie wiemy, w którą stronę pójdzie np. sztuczna inteligencja. Jestem przekonany, że jesteśmy przed eksplozją kilku rynków na usługi prawne, które albo w ogóle nie istnieją, albo prawie nie istnieją. Teraz musimy skorzystać z tej potężnej fuzji. Pierwszy okres to próba zbudowania efektu biznesowego na synergii, potem – szukanie nowych szans, które będą się co chwilę pojawiać na rynku. Duże firmy, dobrze zarządzane, mają tu spore szanse.

Ciekawe do której kolejnej kancelarii mec. Rymarz zadzwoni z propozycją połączenia?

P.R.: Do żadnej, którą znam i która jest w Polsce. Nie chodzi o zatykanie chorągiewek. Gdyby tak było, zaczęlibyśmy od biur w innych miastach, co nie ma sensu przy takich założeniach biznesowych, jakie mamy. Daleki byłbym od budowania wizji, które nie wia- domo, czy będą miały sens.

Nie wygląda pan na osobę, która się wybiera na prawniczą emeryturę. Jestem pewna, że nieraz jeszcze zamiesza pan na rynku.

P.R.: Odbiera pani moim wspólnikom nadzieję.

Zapytam zatem, jak zareagowała konkurencja, gdy dowiedziała się o fuzji? Gratulowała? Szeptała po kątach?

P.R.: Jedno i drugie. Od większości, czy nawet wszystkich prawdziwych konkurentów, otrzymaliśmy gratulacje.

M.M.: Mieliśmy super feedback od klientów i to było niezwykle miłe. Jeśli chodzi o konkurencję, miałem raczej dobre sygnały. Ludzie są zaciekawieni, a ten dobry sygnał wynikał z tego, że jest potrzeba na rynku, by wzmacniać polskie firmy, a to można robić tylko poprzez fuzje. Było trochę złośliwości, wiadomo. Pewnie będziemy w najbliższym czasie obserwowani. Ale ludzie raczej dobrze odbierają fuzję, a nawet jeśli mają jakieś emocje z tym związane, widzą racjonalnie jej potencjał. Sam pomysł oceniają dobrze.

Skąd pomysł na fuzję? I kancelaria Rymarz Zdort, i Maruta Wachta miały silną pozycję na rynku.

Paweł Rymarz (P.R.): Kancelaria Rymarz Zdort dostrzegała od dawna luki w swych kompetencjach. Jesteśmy liderem w każdej branży, za jaką się bierzemy, a tych, których nie umiemy – nie dotykamy. O ile można żyć bez wielu kompetencji, w dzisiejszym świecie brak umiejętności poruszania się w prawie związanym z nowoczesnymi technologiami, jest ułomnością. Paweł Zdort rzucił myśl, aby eliminacja tej ułomności była naszym priorytetem. Tworzenie zespołów organicznie, czyli próba wynajmowania ludzi, budowania kompetencji przez drobne kroki, zajęłaby lata. Ponieważ znałem mec. Marutę, więc gdy pojawił się pomysł, że powinniśmy się znać na prawie nowych technologii – pomyślałem, by się połączyć. Poprosiłem o spotkanie w cztery oczy, na którym, o ile pamiętam, bez specjalnych wstępów zapytałem, czy moglibyśmy połączyć nasze firmy.

Pozostało 91% artykułu
Rzecz o prawie
Łukasz Guza: Granice wolności słowa
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Rzecz o prawie
Jacek Dubois: Nic się nie stało
Rzecz o prawie
Mikołaj Małecki: Policjant zawinił, bandziora powiesili
Rzecz o prawie
Joanna Parafianowicz: Młodszy asystent, czyli kto?
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Rzecz o prawie
Jakub Sewerynik: Wybory polityczne i religijne