Porozmawiajmy jeszcze o planach na przyszłość. Jak wyobrażacie sobie panowie kancelarię za 5, 10 i 15 lat?
P.R.: Polski rynek prawniczy specjalizuje się w podziałach i się ciągle atomizuje. A to jest pierwsze połączenie firm prawniczych. Kraje, które są bogatsze, ale są dużo mniejsze niż Polska pod względem ludności, mają kancelarie liczące po 300–400 osób, świetnie funkcjonujące, dochodowe – Dania, Austria, Holandia, nawet Czechy. Polskie kancelarie, gdy są duże, mają przychód na prawnika dużo mniejszy niż nasz. Naturalną tendencją będzie więc skupianie dużych mocy przerobowych o wysokiej jakości w kilku ośrodkach. Nie wiem, ile jest w Polsce miejsca na duże kancelarie, czy będą trzy czy pięć. Z pewnością nie będzie ich 10.
Nie tworzymy takich planów, że za pięć lat mamy mieć 500 prawników. To nie ma sensu. Musimy dbać o to, żebyśmy mieli najlepszych prawników, jacy są dostępni na rynku. Będziemy robić wszystko, by przyszli do nas.
A ilu prawników będzie po połączeniu?
M.M.: Między 160 a 170. Nie mamy tendencji do licytowania się na liczbę współpracowników. Próba robienia kilku czy kilkunastoletnich planów w dzisiejszym świecie jest imaginacją. Gospodarka za kilka lat może wyglądać zupełnie inaczej, nie wiemy, w którą stronę pójdzie np. sztuczna inteligencja. Jestem przekonany, że jesteśmy przed eksplozją kilku rynków na usługi prawne, które albo w ogóle nie istnieją, albo prawie nie istnieją. Teraz musimy skorzystać z tej potężnej fuzji. Pierwszy okres to próba zbudowania efektu biznesowego na synergii, potem – szukanie nowych szans, które będą się co chwilę pojawiać na rynku. Duże firmy, dobrze zarządzane, mają tu spore szanse.
Ciekawe do której kolejnej kancelarii mec. Rymarz zadzwoni z propozycją połączenia?
P.R.: Do żadnej, którą znam i która jest w Polsce. Nie chodzi o zatykanie chorągiewek. Gdyby tak było, zaczęlibyśmy od biur w innych miastach, co nie ma sensu przy takich założeniach biznesowych, jakie mamy. Daleki byłbym od budowania wizji, które nie wia- domo, czy będą miały sens.
Nie wygląda pan na osobę, która się wybiera na prawniczą emeryturę. Jestem pewna, że nieraz jeszcze zamiesza pan na rynku.
P.R.: Odbiera pani moim wspólnikom nadzieję.
Zapytam zatem, jak zareagowała konkurencja, gdy dowiedziała się o fuzji? Gratulowała? Szeptała po kątach?
P.R.: Jedno i drugie. Od większości, czy nawet wszystkich prawdziwych konkurentów, otrzymaliśmy gratulacje.
M.M.: Mieliśmy super feedback od klientów i to było niezwykle miłe. Jeśli chodzi o konkurencję, miałem raczej dobre sygnały. Ludzie są zaciekawieni, a ten dobry sygnał wynikał z tego, że jest potrzeba na rynku, by wzmacniać polskie firmy, a to można robić tylko poprzez fuzje. Było trochę złośliwości, wiadomo. Pewnie będziemy w najbliższym czasie obserwowani. Ale ludzie raczej dobrze odbierają fuzję, a nawet jeśli mają jakieś emocje z tym związane, widzą racjonalnie jej potencjał. Sam pomysł oceniają dobrze.