A do tego procesy sądowe nie mogą ciągnąć się latami. Trzydziestu sześciu uczestników okrągłego stołu wytoczyło prof. Andrzejowi Zybertowiczowi, doradcy prezydenta, proces za jedno zdanie na zakończenie zorganizowanej przez Kancelarię Prezydenta debaty dla młodzieży szkół średnich o znaczeniu okrągłego stołu. Chodziło o wypowiedź, że „…wielu obserwatorów i komentatorów okrągłego stołu nie uświadamia sobie, jak głęboka była prawda w komentarzu Andrzeja Gwiazdy, że podczas okrągłego stołu władza podzieliła się władzą ze swoimi własnymi agentami”.
Po trzech latach sąd nakazał prof. Zybertowiczowi opublikowanie oświadczenia: Przepraszam za to, że podczas debaty oksfordzkiej na temat okrągłego stołu użyłem słów obraźliwych dla jego uczestników.
Czytaj więcej
"Przepraszam za to, że podczas debaty oksfordzkiej na temat Okrągłego Stołu użyłem słów obraźliwych dla jego uczestników" - to przeprosiny jakie nakazał w czwartek Sąd Okręgowy w Warszawie.
Czy proces musiał jednak trwać trzy lata (czterech powodów umarło już w jego trakcie), a pewnie na tym się nie skończy, gdyż sam fakt, że sąd złagodził znacznie żądane przeprosiny, jak też ich rozmiar i że koszt ich publikacji zmniejszy się z ok. 1,2 mln zł do 200 tys. zł, świadczy o rażącej rozpiętości oczekiwań stron.
Nie skupiam się tu na meritum sporu, choć na pierwszy rzut oka żądanie pozwu jest mocno przestrzelone, tym bardziej że żaden z powodów nie był wymieniony z nazwiska, a w tym historycznym wydarzeniu brało udział 700 działaczy opozycji.