W Göteborgu zakończył się proces 17-latka podejrzanego o zabójstwo policjanta. Oskarżyciel żąda dziesięciu lat więzienia, podczas gdy adwokat chce 17-latka wypuścić na wolność. Albo też, gdyby sąd uznał go za winnego, za stosowną karę uznałby pobyt w zamkniętym ośrodku wychowawczym dla młodocianych.
To jednak nie sankcje są w tym wszystkim najważniejsze. Przy okazji procesu w Göteborgu wywiązał się bowiem dyskurs o brakach w systemie, który zakłada wspieranie młodocianych kryminalistów przez służbę socjalną. Otóż –jak się okazało – matka 17-latka od kilku już lat błagała pracowników służby, by pomogli jej w wydostaniu syna z kręgów przestępczych. Była tak zdesperowana, że zamierzała wysłać pierworodnego do Somalii, by oderwać go od towarzystwa gangu. Wcześniej jej syna skazano za dźgnięcie nożem 19-letniego mężczyzny w kark na rok opieki w zamkniętym ośrodku wychowawczym. Matka 17-latka nie była bynajmniej też pierwszym rodzicem, który występował do służby społecznej o wsparcie w sprawie swojego dziecka. Ponieważ jednak system opiera się na dobrowolności, to prośby rodziców się nie liczą, jeżeli schodząca na złą drogę latorośl nie okazuje zainteresowania.