Kierowcy, spawacze i pielęgniarki w deficycie

Wydłużająca się lista deficytowych zawodów, która w trzech województwach przekracza już 50 pozycji, sprawia, że coraz więcej Polaków może cieszyć się rynkiem pracownika.

Aktualizacja: 17.01.2019 06:00 Publikacja: 16.01.2019 20:00

Kierowcy, spawacze i pielęgniarki w deficycie

Foto: Adobe Stock

Kierowców ciężarówek i ciągników siodłowych, czyli tirów, brakuje dzisiaj w ponad 330, czyli niemal dziewięciu na dziesięć, powiatach w Polsce. O spawaczy trudno jest w ponad 250 powiatach, a pielęgniarki są na liście deficytowych zawodów niemal w 230 – wynika z udostępnionych „Rzeczpospolitej" szczegółowych danych ogólnopolskiego „Barometru zawodów". Ta analiza, którą opracowuje Wojewódzki Urząd Pracy w Krakowie na podstawie informacji powiatowych urzędów pracy i prywatnych agencji zatrudnienia oraz instytucji odpowiedzialnych za kontakty z inwestorami, dowodzi, że pracodawcy powinni się przygotować w 2019 r. na jeszcze większe problemy z pozyskaniem kandydatów do pracy niż w minionym roku.

Czytaj także: Polak coraz krócej szuka pracy

Obecnie już w trzech województwach – w lubuskim, pomorskim i wielkopolskim – lista deficytowych, czyli trudno dostępnych zawodów, liczy ponad 50 profesji (przed rokiem tak duże braki miało tylko pomorskie). W rezultacie ogólnopolski wykaz pracowników, którzy będą trudno dostępni w 2019 r., wydłużył się do 31 pozycji – o cztery pozycje w porównaniu z 2018 r. Nadwyżkowy jest już w skali kraju tylko jeden – ekonomiści.

Rekord lubuskiego

Rekordzistą jest województwo lubuskie, gdzie wykaz deficytowych zawodów, których przedstawiciele będą mogli w 2019 r. przebierać w ofertach pracy, liczy już 60 pozycji, czyli aż o 14 więcej niż w minionym roku. Edwin Gierasimczyk, naczelnik Wydziału Programów i Analiz Rynku Pracy w Wojewódzkim Urzędzie Pracy w Zielonej Górze, podkreśla, że nawet w powiatach z dwucyfrowym bezrobociem nie brakuje zawodów, w których trudno o pracowników. Podobnie jak w ubiegłym roku, także w najbliższych miesiącach pracodawcom z lubuskiego będzie najtrudniej o kierowców i spawaczy.

– To zawody, których nie można nauczyć się w szkole – potrzebne są specjalistyczne szkolenia i kursy – dodaje Gierasimczyk. W czołówce listy deficytowych profesji są też w regionie – podobnie jak w całej Polsce – elektrycy, elektromechanicy i elektromonterzy, a także budowlańcy, w tym murarze i tynkarze. Sytuację pracodawców z Lubuskiego pogarsza bliskość niemieckiego rynku pracy, gdzie stawki fachowców są trzy-, czterokrotnie wyższe niż w kraju. Ten sam problem dotyczy woj. pomorskiego, skąd blisko jest do pracy w Skandynawii.

O rosnących trudnościach ze zdobyciem kandydatów do pracy mówią też agencje zatrudnienia. Piotr Modliński, szef działu leasingu pracowniczego w ASM Sales Force Agency, podkreśla, że widoczne w „Barometrze zawodów" pogłębianie się tendencji braku pracowników, jego agencja odczuwa na co dzień, zwłaszcza w przypadku robotników do prac budowlanych.

Firmy biją się praktycznie o wszystkich – od zbrojarzy przez cieśli szalunkowych aż po murarzy, tynkarzy, pracowników wykończenia wnętrz czy zwykłych robotników budowlanych bez specjalizacji. – W poprzednich latach rynek został znacznie uzupełniony pracownikami z Ukrainy i Białorusi. Obecnie jednak widać znaczny ich odpływ z naszego rynku do innych krajów Unii Europejskiej – dodaje Modliński.

Trudna przeprowadzka

Do pracy na Zachodzie wyjeżdżają też polskie pielęgniarki, których – jak wynika z tegorocznego „Barometru zawodów" – brakuje już w 229 powiatach. Łukasz Komuda, ekspert rynku pracy Fundacji Inicjatyw Społeczno-Ekonomicznych, twierdzi, że ten deficyt będzie się pogłębiał. Jak przypomina, średni wiek pielęgniarek w Polsce co roku podwyższa się mniej więcej o osiem miesięcy i już niedługo większość z nich pójdzie na emeryturę. A chętnych do trudnego i słabo płatnego zawodu brakuje.

Zdaniem Tomasza Ślęzaka, wiceprezesa agencji zatrudnienia Work Service, w tym roku największe deficyt kadrowy nadal będzie odczuwalny w branży budowlanej i produkcyjnej. – Niełatwo o kandydatów również w branży usługowej – ponad 60 proc. ankietowanych przez nas pracodawców przyznaje, że odczuwa niedobory kadrowe – podkreśla Tomasz Ślęzak, który spodziewa się w 2019 r. zaostrzenia walki o fachowców i specjalistów.

Jak przypomina Mateusz Żydek z agencji zatrudnienia Randstad, jedną z przyczyną rosnącego deficytu zawodów jest emigracja zarobkowa, która nie osłabła tak, jakbyśmy się tego spodziewali. – Widać to przede wszystkim w branży hotelarskiej i turystycznej. Zagraniczne oferty pracy ze Skandynawii, krajów Beneluksu i Wielkiej Brytanii wciąż skuteczniej kuszą szczególnie doświadczonych kelnerów, barmanów i kucharzy niż oferta rodzimych przedsiębiorców. (Kucharze są na liście deficytowych zawodów już w 117 powiatach).

Tymczasem o ile zagraniczne saksy – choć już mniej atrakcyjne niż przed dwoma laty – nadal przyciągają 8,6 proc. Polaków, o tyle skłonność do przeprowadzki za pracą w inny region kraju nadal jest niewielka. Według niedawnego badania Work Service tylko 5,2 proc. aktywnych zawodowo Polaków stwierdziło, że rozważa przeprowadzkę w inny region Polski w ciągu najbliższych sześciu miesięcy. Co drugi z nich jako powód niechęci do relokacji wskazywał atrakcyjną pracę w miejscu zamieszkania. – Z jednej strony to dobra wiadomość, bo pokazuje, że niska stopa bezrobocia w Polsce zwiększa zadowolenie z pracy, z drugiej jednak gorsza dla gospodarki. W wielu częściach kraju boleśnie odczuwalne są niedobory kadrowe. Bez napływu dodatkowych rąk do pracy pracodawcy mają i będą mieć trudności w podejmowaniu nowych zleceń czy nawet realizacji bieżących – twierdzi Tomasz Ślęzak.

Łukasz Kozłowski główny ekonomista Federacji Przedsiębiorców Polskich

Szybki wzrost liczby zawodów deficytowych świadczy o tym, że w większości sektorów polskiej gospodarki zaczyna brakować wykwalifikowanych kadr. To poważne zagrożenie dla dalszego wzrostu. Firmy starają się radzić sobie z tą sytuacją, coraz więcej inwestując w przeszkolenie zrekrutowanych pracowników, a także ponosząc nakłady na maszyny, urządzenia i technologie pozwalające oszczędzać pracę ludzką. Aby załagodzić ten problem, niezbędne są działania również ze strony państwa w obszarze edukacji, polityki rynku pracy, a zwłaszcza polityki migracyjnej, gdyż tylko stworzenie odpowiednich warunków dla zatrudniania cudzoziemców może szybko przynieść poprawę obecnej sytuacji.

Kierowców ciężarówek i ciągników siodłowych, czyli tirów, brakuje dzisiaj w ponad 330, czyli niemal dziewięciu na dziesięć, powiatach w Polsce. O spawaczy trudno jest w ponad 250 powiatach, a pielęgniarki są na liście deficytowych zawodów niemal w 230 – wynika z udostępnionych „Rzeczpospolitej" szczegółowych danych ogólnopolskiego „Barometru zawodów". Ta analiza, którą opracowuje Wojewódzki Urząd Pracy w Krakowie na podstawie informacji powiatowych urzędów pracy i prywatnych agencji zatrudnienia oraz instytucji odpowiedzialnych za kontakty z inwestorami, dowodzi, że pracodawcy powinni się przygotować w 2019 r. na jeszcze większe problemy z pozyskaniem kandydatów do pracy niż w minionym roku.

Pozostało 89% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Rynek pracy
Najbardziej atrakcyjne branże dla polskich pracowników. Jest nowy lider
Rynek pracy
Coraz więcej ciekawych ofert pracy dla zewnętrznych pracowników
Rynek pracy
Chcemy zarabiać na Zachodzie, ale mieszkając w Polsce
Rynek pracy
Czterdziestolatkowie to najliczniejszy rocznik pracujących
Rynek pracy
Polacy nie boją się zwolnień. Bo wcale nie ma ich tak dużo