RZ: Czy to, co się dzieje z notowaniami rządu, premier powinien już uznać za zjawisko niepokojące?
Jarosław Flis: Rząd powinien się niepokoić, ale nie wpadać w panikę. Ewidentnie widać, że miodowe miesiące ma już za sobą, ale żadnego załamania nie ma. Po początkowej fazie euforii ludzie zaczynają wracać do zdrowego sceptycyzmu i notowania rządu po prostu się stabilizują. Ciągle na dość przyzwoitym poziomie.
Jednak od jakiegoś czasu te oceny powoli, lecz systematycznie się obniżają.
Ja bym raczej powiedział, że falują w rytm bieżących wydarzeń politycznych. Jeśli dominującym tematem staje się drożyzna, popularność rządu spada. Jeśli uwaga jest odciągana przez sprawę przeszłości Lecha Wałęsy, idzie w górę. Przy dokładniejszej analizie wyników sondażu widać, że rząd ma dość mocną i stabilną bazę na przyszłość.
Co ma pan na myśli?