Rola stosunków z USA jest w strategicznym myśleniu ekipy Gorbaczowa kluczowa. Chodziło zwłaszcza o możliwość ograniczenia zbrojeń, które zarzynały gospodarkę radziecką. Ale dla tezy, że na skutek tajnego dealu z Ameryką Rosjanie zaczęli demontować realny socjalizm w krajach satelickich, brak potwierdzenia w znanych obecnie źródłach – i radzieckich, i amerykańskich.
Jest jeden – ale tylko jeden – dokument, który można interpretować w taki sposób. Chodzi o szyfrogram Grupy Operacyjnej „Wisła”, czyli moskiewskiej delegatury kontrwywiadu MSW, do Warszawy ze stycznia 1989 r. Relacjonuje on wypowiedzi radzieckich rozmówców „Wisły”. Dwukrotnie znajdujemy tam powołanie się na relacje ze Stanami. Rozmówcy źródła „Wisły” – młodzi pracownicy aparatu KPZR, KGB, wojskowi – mówią, że „z uwagi na uwarunkowania zewnętrzne (dialog z USA) radzieckie poparcie polityczne dla Polski będzie się zawężać”. Zapowiadają, iż Rosjanie – mimo „niepotrzebnego sprzeciwu” władz PRL – będą dalej szukać kontaktów z przedstawicielami opozycji. Bo „dla ZSRR liczy się obecnie przede wszystkim pomyślny rozwój stosunków z USA i w tym kontekście istnieje potrzeba zbudowania w krajach socjalistycznych mostów porozumienia między różnymi siłami społecznymi, dlatego nie powinniście nam przeszkadzać w kontaktach z polskimi intelektualistami”. To zdanie pada w kontekście udaremnionej przez sprzeciw Warszawy niedoszłej wizyty Michnika w Moskwie. Jednak to o wiele za mało, aby formułować tezę o mającym doprowadzić do demokratyzacji Polski tajnym porozumieniu Kremla z Ameryką.
[b]Michnik w końcu do Moskwy pojechał…[/b]
Pojechał, ale już w całkowicie zmienionej sytuacji politycznej, w lipcu 1989 roku, kilka dni po publikacji słynnego artykułu „Wasz prezydent, nasz premier”. To już była niemal oficjalna wizyta czołowego polityka obozu prącego w Polsce do władzy. Sam Michnik tak odpowiedział na pytanie, czego dowiedział się od Rosjan w trakcie rozmów w KC KPZR: „Oni byli sobą zajęci, mówili: „Róbcie, co chcecie”, a skoro tak, no to ja wróciłem z Moskwy i powiedziałem: „chłopaki, skok na kasę trzeba robić”, ale nawet wtedy Jaruzelski był bezpiecznikiem. Pamiętajmy, przecież cały ten aparat, bezpieczniacki, wojskowy, partyjny, administracyjny, przecież oni by dostali szału. Im się nagle ziemia pod nogami zaczęła palić. Jaruzelski był bezpiecznikiem, gwarantem, żeby siedzieli cicho, najwyżej zmienią posady, ale im nikt nie urwie głowy”.
Co ciekawe, w teczce szyfrogramów kierowanych w 1989 r. do Warszawy przez Ambasadę PRL w Moskwie, a przechowywanej w archiwum MSZ, brak wyłącznie trzech z ponad 200 szyfrogramów. Prawdopodobnie właśnie tych dotyczących wizyty Michnika, co wynika z datowania pozostałych, ich numeracji oraz treści zawartych w zachowanych dokumentach. Ktoś usunął je z teczki już po skierowaniu jej do archiwum, gdzie dokonano zszycia i paginacji wszystkich szyfrogramów.