Bardzo wiele zajmuję się problemem dawnych Kresów Wschodnich, głównie dlatego, że stamtąd pochodzą moi przodkowie, wśród których byli tak Polacy, jak i Ormianie i Ukraińcy. Co do narodowości ukraińskiej, to jeżeli są konflikty, to głównie z powodu trudnej historii, zwłaszcza tej najnowszej, oraz z powodu jej przemilczania. Nie ma bowiem w historii Polski bardziej zafałszowanej i przemilczanej sprawy jak ludobójstwo ludności polskiej, dokonane na Kresach Wschodnich przez faszystów z Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów i Ukraińskiej Armii Powstańczej. Objęło ono dawne województwa: wołyńskie, lwowskie, tarnopolskie i stanisławowskie, a także częściowo lubelskie i poleskie. Pierwsze mordy miały miejsce już we wrześniu 1939 r., gdy na te tereny wkroczyły wojska radzieckie, oraz dwa lata później, gdy wkroczyły wojska niemieckie. Największa jednak ich ilość dokonała się po powstaniu zbrodniczej UPA, założonej w październiku 1942 r., do której masowo napłynęli zaprawieni w innych rzeziach kolaboranci z Ukraińskiej Policji Pomocniczej i 14 Dywizji SS „Galizien”. Mordy trwały na Kresach do 1946 r., czyli do wyjazdu stamtąd większości Polaków, a na ziemi lubelskiej, rzeszowskiej i przemyskiej jeszcze rok dłużej, aż do chwili ostatecznego rozbicia ukraińskiego podziemia. Według szacunków z rąk banderowców, bo tak powszechnie nazywano członków UPA, zginęło w ciągu ośmiu lat ok. 150 tysięcy bezbronnych Polaków, ale faktyczna ich liczba jest z pewnością większa.
Jeżeli niniejsze opracowanie ma dotyczyć tolerancji, to trzeba wyraźnie zaznaczyć, że omawiane ludobójstwo działo się zgodnie z hasłami, które nacjonaliści ukraińscy od lat wpajali swoim rodakom: „Smert Lacham - sława Ukrajinu”; ”Lachiw wyriżem, Żydiw wydusym, a Ukrajinu stworyty musym”; „Bude lacka krow po kolina - bude wilna Ukrajina”, czyli „Śmierć Polakom - sława Ukrainie”, „Polaków wyrżniemy, Żydów wydusimy - a Ukrainę stworzyć musimy” i „Będzie polska krew po kolana - będzie wolna Ukraina”.
Zabójstwa połączone były z niesłychanym okrucieństwem, którego nie stosowali nawet niemieccy czy sowieccy okupanci. Oprócz Polaków z rąk nacjonalistów ukraińskich zginęła niezliczona ilość polskich obywateli innych narodowości, w tym Żydzi, Ormianie i Czesi, a także ci Ukraińcy, którzy nie popierali faszystów. Zagładzie uległa też polska cywilizacja. Zrównano z ziemią całe miejscowości, spalono dwory i szkoły, zburzono kościoły, a ocalałe resztki narodu wypędzono.
Ta sprawa wisi jak cień nad relacjami polsko-ukraiński. Aby te relacje na wzór np. polsko-niemieckich trzeba powiedzieć bolesna prawdę. Mam obecnie wiele kontaktów tak z Ukraińcami mieszkającymi w Polsce jak Polakami, którzy żyją na Ukrainie. Jedni i drudzy są życzliwie nastawieni do swoich sąsiadów, a oni z kolei do nich. Jedni i drudzy zdają sobie sprawę, że „zamiatanie pod dywan” spraw historycznych niczego nie rozwiąże.
Reasumując, w Polsce nie ma nietolerancji czy wrogości z powodu wyznaniowych czy etnicznych. Konflikty są sporadyczne. Niemniej jednak trzeba wiele jeszcze uczynić, aby Polacy byli bardziej otwarci na mniejszości narodowościowe, a zwłaszcza na coraz liczniej napływających emigrantów. W niektórych wypadkach należy tez przełamać historyczne bariery i uprzedzenia.
Duchowny katolicki obrządków ormiańskiego i łacińskiego, działacz społeczny, historyk Kościoła, wieloletni uczestnik opozycji antykomunistycznej w PRL, poeta.