Rewolucyjne wrzenie ogarnia kolejne kraje arabskie. Dotarło już do Hiszpanii, następna może być Francja. Mam wrażenie, iż dostrzegając w sprawie Strauss-Kahna sensację, nie dostrzegają media, jak ogromną stanowi ona kompromitację zachodnioeuropejskiego modelu, którego wiernopoddańcze małpowanie jest jedyną mądrością dostępną naszym tzw. elitom. Nie dziwię im się zresztą. Sprawa Strauss-Kahna znamionuje kryzys potencjalnie gorszy w skutkach od walutowego.
W końcu nie w tym rzecz, że jeden z ludzi, bez przesady, rządzących światem, okazał się zboczonym bydlakiem bez zahamowań. Rzecz w tym, że kiedy to wyszło na jaw, okazuje się, że w zasadzie wszyscy wszystko od dawna wiedzieli. „Wszyscy", oczywiście, w wyższych sferach. Numery Strauss-Kahna były, okazuje się nagle, doskonale znane salonom, a mimo to nie wchodziły do medialnego obiegu, konsekwentnie je tuszowano i otaczano pobłażliwą dyskrecją. I gdyby do próby gwałtu doszło nie w Nowym Jorku, ale w dowolnym punkcie Europy, najprawdopodobniej po raz kolejny sprawie ukręcono by łeb.
To całkiem jak u nas, kiedy wydało się, że przez pół roku „wszyscy" wiedzieli, że Michnik nagrał Rywina, że jest straszna afera, handluje się ustawami i w ogóle polityczna Sodoma ? ale żadne medium o tym ani pisnęło, a jak jedno chciało dać wzmiankę, wystarczył jedno warknięcie najwyższego autoryteta, żeby wszystko lękliwie wykreśliło. No, ale my dopiero szliśmy do Europy, a tam jest przecież jej centrala i creme de la creme.
Są tylko dwie możliwości ? albo uznać, że próba gwałtu na sprzątaczce jest od początku do końca jakimś gigantycznym montażem, albo zgodzić się, że wolność słowa, niezależność mediów i inne republikańskie wartości są w Unii Europejskiej picem dla frajerów. Prawdą jest zaś neofeudalna władza oligarchii, panującej niepodzielnie nad masowo duraczonym plebsem.
U schyłku wieku XIX porządek świata opierał się wierze, że arystokraci, ludzie stojący blisko tronów, ludzie wybrani do rządzenia innymi, są po prostu lepsi od plebsu. Gdy we Francji pewien wysoki oficer i hrabia, alkoholik, dziwkarz i hazardzista, zdradził kraj z najniższych pobudek dla zdobycia pieniędzy na karciane długi, elity kraju dla obrony honoru i porządku społecznego rozpętały potworna hucpę, zwalając winę na Bogu ducha winnego zasymilowanego Żyda Dreyfusa. Gigantyczne kłamstwo, w obronę którego rzuciły one na szalę swój autorytet zostało jednak ostatecznie wysiłkiem najlepszych ludzi swego czasu zdemaskowane, co zapoczątkowało upadek panującego porządku społecznego.