Sztaby PO i PiS drżą przed sondażami

Z badań opinii publicznej Platforma i PiS uczyniły jeden z najważniejszych instrumentów tej kampanii

Publikacja: 18.09.2011 21:33

Platforma Obywatelska (na zdjęciu konwencja partii 10 września w Warszawie) zamawia badania w firmie

Platforma Obywatelska (na zdjęciu konwencja partii 10 września w Warszawie) zamawia badania w firmie SMG/KRC. Z jej usług korzysta także czasem PiS

Foto: Fotorzepa, Kuba Kamiński Kub Kuba Kamiński

Premier Donald Tusk powtarza ostatnio jak mantrę, że w tych wyborach każdy głos jest ważny. To, oczywiście, przesada. Ale teraz, jak nigdy dotąd, o tym, co będzie się działo po  9 października, może przesądzić kilkadziesiąt tysięcy głosów. Wiedzą o tym wszystkie sztaby.

A dwaj główni rywale, Platforma i PiS, w mniejszym stopniu Ruch Palikota, z sondaży uczyniły jeden z najważniejszych instrumentów tej kampanii. Sztabowcy idą spać, rozważając ostatnie wyniki, i wstają rano, myśląc o tym, jak będą w tym dniu wyglądały słupki poparcia.

Zarówno partia Donalda Tuska, jak i Jarosława Kaczyńskiego robi codziennie tzw. ilościówkę, czyli badania preferencji partyjnych.

Tych codziennych kampanijnych żniw Platformie dostarcza SMG/KRC. Dla PiS robi to zespół socjologa Tomasza Żukowskiego, w którym ankieterami są wolontariusze. – Przede wszystkim sympatyzujący z PiS harcerze, którzy siedzą przy telefonach – opowiada osoba z otoczenia Jarosława Kaczyńskiego.

Zazwyczaj ostatnią osobą, którą codziennie widzi prezes PiS, w ostatnich tygodniach kampanii jest właśnie dr Żukowski. To on późnym wieczorem wchodzi do gabinetu z najświeższymi wynikami. – Im ich amplituda jest bardziej zmienna, tym większe rozedrganie prezesa – ujawnia jeden ze sztabowców PiS.

Bo choć mało kto o tym wie, na trzy tygodnie przed dniem głosowania Kaczyński "chodzi od ściany do ściany". Nerwowość jest tym większa, że PiS korzysta także z innych badań ilościowych. A te często różnią się od tego, co przynosi Żukowski.

W sztabie Platformy jest podobne nerwowe oczekiwanie na to, co danego dnia dostarczy SMG/KRC.

– Weryfikujemy, czy nasze wcześniejsze posunięcia były właściwe, i reagujemy na bieżąco – mówi członek sztabu PO. Donald Tusk, po doświadczeniach z 2005 roku, gdy przez ostatnie dwa tygodnie kampanii prezydenckiej żył w błogim przeświadczeniu o zwycięstwie, błędu błogostanu już nie popełnia.

Codzienny audyt opinii publicznej robią dla partii Kaczyńskiego i Tuska dwa różne ośrodki. Ale co ciekawe, przy innych badaniach oba ugrupowania korzystają z usług tej samej profesjonalnej sondażowni: firmy SMG/ KRC (tej, która dla PO przeprowadza codzienny monitoring preferencji). Według deklaracji sondażowni badania dla PiS i PO przeprowadzają dwa zupełnie odrębne zespoły.

– To bardzo dziwna sytuacja – uważa socjolog specjalizujący się w sondażach. – Nawet gdyby nie wiem jakie chińskie mury ustawili właściciele takiej sondażowni, to źródło przecieku informacji do wyborczego konkurenta jest bardzo trudne do wyeliminowania.

SMG/KRC robi dla PiS przede wszystkim tzw. badania jakościowe, w których Polacy są pytani o konkretne sprawy. Na przykład o stosunek do Stanów Zjednoczonych albo o to, na ile rodzina jest ważna dla młodych ludzi. Jeden z głównych sztabowców PO Maciej Grabowski jest prywatnie zaprzyjaźniony z właścicielami SMG/KRC. Fanem tej sondażowni okazuje się także rzecznik PiS Adam Hofman.

Według informacji "Rz" Hofman już przy poprzednich kampaniach, gdy nie był jeszcze rzecznikiem partii, próbował zareklamować ten ośrodek u prezesa Kaczyńskiego. Podczas kampanii prezydenckiej miała miejsce dziwna sytuacja. Krótko po katastrofie smoleńskiej do siedziby PiS przyszli przedstawiciele SMG/KRC i przekonywali, że Jarosław Kaczyński nie ma żadnych szans. I że PiS zrobiłby najlepiej, gdyby wystawił... Joannę Kluzik-Rostkowską (późniejszą założycielkę PJN, dziś kandydatkę PO do Sejmu). Wtedy PiS z usług tej sondażowni nie skorzystał. Tym razem Hofmanowi udało się przeforsować swego faworyta.

Sondaże ilościowe są tylko marginesem badań, jakie zamawiają sztaby. Wiele tygodni, a nawet miesięcy przed właściwą kampanią politycy i specjaliści od PR próbują przebadać niemal wszystko.

I sięgają nie tylko po klasyczne sondaże, z długą listą pytań. Stosują badania fokusowe (w grupach z moderatorem), a nawet wykorzystują neuroprzekaźniki. O tym, że ta technika dotarła także do Polski, napisał niedawno tygodnik "Wprost". W największym skrócie polega ona na tym, że sprawdza się za pomocą przyrządów, jak reaguje mózg "ankietowanego" na przykład na hasło wyborcze bądź kampanijny spot. Czy wzbudzają one zainteresowanie, znudzenie, a może irytację.

Pierwszy sięgnął po technikę neuroprzekaźników Janusz Palikot. To było ponad dwa lata temu. Był jeszcze w PO, ale zrobił to za własne pieniądze. Platforma skopiowała od niego ten pomysł. Efektem neuroprzekaźnikowych badań był spot z Donaldem Tuskiem, w którym premier wystąpił solo, bez towarzystwa innych osób. PO przebadała wszystko. Z hasłami wyborczymi na czele. Na mniejszą skalę to samo robi PiS.

A właściwie, co by się działo, gdyby politycy mówili i robili to, co im dyktują rozum i serce, a nie sondaże? Mogłoby to być całkiem interesujące widowisko.

Premier Donald Tusk powtarza ostatnio jak mantrę, że w tych wyborach każdy głos jest ważny. To, oczywiście, przesada. Ale teraz, jak nigdy dotąd, o tym, co będzie się działo po  9 października, może przesądzić kilkadziesiąt tysięcy głosów. Wiedzą o tym wszystkie sztaby.

A dwaj główni rywale, Platforma i PiS, w mniejszym stopniu Ruch Palikota, z sondaży uczyniły jeden z najważniejszych instrumentów tej kampanii. Sztabowcy idą spać, rozważając ostatnie wyniki, i wstają rano, myśląc o tym, jak będą w tym dniu wyglądały słupki poparcia.

Pozostało 87% artykułu
Publicystyka
Rosja zamyka polski konsulat. Dlaczego akurat w Petersburgu?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Publicystyka
Marek Kozubal: Dlaczego Polacy nie chcą wracać do Polski
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: PiS robi Nawrockiemu kampanię na tragedii, żeby uderzyć w Trzaskowskiego
Publicystyka
Estera Flieger: „Francji już nie ma”, ale odbudowała katedrę Notre-Dame
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Publicystyka
Trzaskowski zaczyna z impetem. I chce uniknąć błędów z przeszłości