Były senator Romaszewski o kampanii wyborczej i przegranej z Markiem Borowskim mówi:
Te wybory to koniec pewnej historii, etosu, pewnego systemu aksjologicznego... To kwestia hierarchii wartości. Wyborcy mieli Romaszewskiego i Borowskiego, mieli wybór. Różnice między nami były przecież widoczne gołym okiem. Dlatego mam prawo mówić o końcu pewnego systemu wartości. To osobiście miły człowiek, ale jednak oportunista. Jak widać, wyborcom to nie przeszkadza.
O nagłośnionej przez media obronie "Starucha":
Życie poświęciłem, by Polska była krajem praworządnym i sprawiedliwym... W kraju praworządnym człowiek nieskazany uchodzi za niewinnego. W takich sprawach prokuratura nigdy nie wszczyna postępowania inaczej niż na wniosek pobitego. Tu obaj panowie wyjaśnili sobie to zajście i nie mieli do siebie pretensji. Pomaszerowałem do aresztu 6 sierpnia, jako wicemarszałek Senatu. Więc podnoszenie tego dwa miesiące później, pod sam koniec kampanii, nie jest nawet świństwem, jest kurewstwem!
Demonstracje, na których krzyczano „Tusk, ty matole", były normalnymi, legalnymi manifestacjami! Pan im odmawia praw politycznych i obywatelskich? I jak w takim razie mamy oceniać te grzywny, które poleciały ze strony naszych niezawisłych sądów grodzkich, te akcje prokuratury i policji? (…) Senator, widząc taką bezprzykładną dyspozycyjność wymiaru sprawiedliwości i organów porządku publicznego, powinien milczeć?! To jest właśnie różnica w etosie, bo ja w takich sytuacjach nigdy nie będę milczał!