Piotr Zaremba: Propozycje Sikorskiego to jedno państwo. Czy na to zgodziliśmy się w 2003 r.?

Bez emocji, zwracając uwagę tylko na istotne szczegóły i nie gubiąc przy tym perspektywy, która kryje się za berlińskim przemówieniem Sikorskiego, jego wystąpienie ocenia publicysta "Uważam Rze" - Piotr Zaremba

Publikacja: 01.12.2011 10:49

Piotr Zaremba: Propozycje Sikorskiego to jedno państwo. Czy na to zgodziliśmy się w 2003 r.?

Foto: W Sieci Opinii

Fałsz berlińskiego wystąpienia Radosława Sikorskiego przejawiał się już w otwierającej je anegdocie. Polski szef MSZ opowiadał o upadku w roku 1989 jugosławiańskiego dinara (poprzez jego dodrukowanie) jako symptomie rozpadu Jugosławii i snuł analogię z obecnym losem Europy po ewentualnym załamaniu się euro.

A przecież Jugosławia przestała istnieć nie z powodu kłopotów walutowych. Przestała istnieć, bo była tworem sztucznym, podtrzymywanym jedynie siłą martwej już komunistycznej ideologii. Jeśli Sikorski szuka tu analogii to może go ona zawieść na manowce i dostarczyć argumentów akurat jego oponentom.

Publicysta „Uważam Rze” wyciąga z tego wnioski:

Z kulawej analogii nie mogła się narodzić klarowna myśl. Zresztą można odnieść wrażenie, że Sikorski zrobił wiele aby ją nieco zamaskować. Jednak przebijała ona przez kolejny dziwaczny łamaniec. Z jednej strony polski minister przyznał rację eurosceptykom – do autentycznej wspólnoty potrzebna jest autentyczna świadomość. Z drugiej przekonywał, że ta świadomość już jest: czujemy się przecież Europejczykami. Z pewnością czuliśmy się Europejczykami już kilkadziesiąt czy nawet 200 lat temu. Ale europejskim narodem politycznym z pewnością nie jesteśmy.

Zaremba dodaje:

Komentatorzy Wyborczej z jednej strony są wyraźnie zawiedzeni, że Sikorski nie poszedł jeszcze dalej, a zarazem bronią go przed oskarżeniami prawicowej opozycji. Udają, że nie wiedzą, które zapowiedzi Sikorskiego dotyczą rzeczywistego ograniczenia polskiej suwerenności. Pytają ironicznie, czy chodzi o ograniczenie liczebności członków Komisji Europejskiej. A chodzi w pierwszym rzędzie o zgodę na poddanie narodowych budżetów nadzorowi Unii. 

(...) Propozycje Sikorskiego, choć ostrożnie i selektywnie, są jednak propozycjami pod jedno państwo. (…) Rząd Tuska będzie się teraz obrażał za ostrość języka i poczuje się zwolniony z odpowiedzi merytorycznej. A chodzi o to, aby tej odpowiedzi udzielił. Mamy prawo wiedzieć, czy wola polityczna wyrażona w referendum 2003 roku jest teraz deformowana (moim zdaniem jest), czy to tylko wyraz "przeczulenia".

 

Fałsz berlińskiego wystąpienia Radosława Sikorskiego przejawiał się już w otwierającej je anegdocie. Polski szef MSZ opowiadał o upadku w roku 1989 jugosławiańskiego dinara (poprzez jego dodrukowanie) jako symptomie rozpadu Jugosławii i snuł analogię z obecnym losem Europy po ewentualnym załamaniu się euro.

A przecież Jugosławia przestała istnieć nie z powodu kłopotów walutowych. Przestała istnieć, bo była tworem sztucznym, podtrzymywanym jedynie siłą martwej już komunistycznej ideologii. Jeśli Sikorski szuka tu analogii to może go ona zawieść na manowce i dostarczyć argumentów akurat jego oponentom.

Publicystyka
Europa z Trumpem przeciw Putinowi
Publicystyka
Estera Flieger: Dlaczego rezygnujemy z własnej opowieści o II wojnie światowej?
Publicystyka
Ks. Robert Nęcek: A może papież z Holandii?
Publicystyka
Frekwencyjna ściema. Młotkowanie niegłosujących ma charakter klasistowski
Publicystyka
Zuzanna Dąbrowska: Mieszkanie Nawrockiego, czyli zemsta sztabowców
Materiał Promocyjny
Między elastycznością a bezpieczeństwem