Poprzedniczka ministra Kosiniaka-Kamysza i wciąż aktywna polityk PSL – mimo, że ludowcy już chwalą się osiągnięciami w reformowaniu "reformy 67" zaproponowanej przez ekipę Donalda Tuska – pozostaje wobec niej bardzo krytyczna.
Zdaniem Jolanty Fedak podwyżka wieku emerytalnego po prostu nie wystarczy, gdyż:
Sama zmiana parametrów w systemie nie załatwia kwestii, którymi w ogóle uzasadnia się wprowadzenie tej reformy. Nie załatwia problemu demograficznego czy zabezpieczenia osób, które z różnych względów nie będą miały szans znalezienia pracy. Jest w tej reformie jakieś abstrahowanie od rzeczywistości rodzące pewne problemy – gdyż – zarówno ludzie starsi, w wieku przedemerytalnym, jak i młodzież mają te same problemy z pracą.
W obu tych grupach są najwyższe wskaźniki bezrobocia. Dodatkowym problemem jest to, że młodzi zatrudniani są często na umowy o dzieło, a więc takie, które nie pozwalają na odłożenie składki emerytalnej. Nie da się też wprowadzać podwyższenia wieku emerytalnego, zwłaszcza dla kobiet, nie proponując instytucji i działań, które zajmą się rodziną.
W wywiadzie serwis se.pl przywołuje tłumaczenia Rafała Grupińskiego, szefa klubu PO, iż "niekorzystna piramida wieku spowoduje, że rąk do pracy będzie w przyszłości mniej niż dziś, więc o pracę po "60" będzie łatwiej".