Reklama

Andrzej Celiński: Palikot nie potrafi przyciągnąć ludzi poważniejszych

Były minister kultury stwierdza wprost: Tusk coraz częściej konfrontował się będzie z pytaniem: iść na szybsze wybory, wygrać i rządzić dalej lub przegrać, ale wtedy jeszcze, gdy straty będą niewielkie

Publikacja: 06.04.2012 10:03

Andrzej Celiński: Palikot nie potrafi przyciągnąć ludzi poważniejszych

Foto: W Sieci Opinii

Andrzej Celiński przypomina żelazną sejmową arytmetykę: większość to przynajmniej 231 posłów, a dziś koalicja PO/PSL ma ich 233.

Janusz Palikot stoi przed wyborem: podeprzeć Tuska, gdy ten chylić się będzie ku upadkowi, czy poczekać do kolejnych wyborów i zwiększyć stan posiadania. Podparcie Tuska może być jedyną okazją porządzenia przez jego dość oryginalną trzódkę posłanek i posłów. Szybkie wybory przynosząc wzrost akcji Palikota zmienić mogą strukturę sejmu tak, że pozostanie on na dłużej w opozycji. A to zagrozi spójności jego ruchu. (…) Palikot zainteresowany jest w osłabieniu Tuska, ale wybory nie są w jego interesie. SLD i PSL wszystko jedno. 

Jego zdaniem najwięcej może zyskać PiS, a Solidarnej Polsce nic nie pomoże. Jednak kluczowa w kwestii wcześniejszych wyborów jest inna kalkulacja:

PO straci więcej niż PSL zyska. Jeśli razem tracą właśnie większość, dlaczego mieliby ją odzyskać po wyborach? Zostaje Palikot i SLD. Jeśli SLD przekroczy wyborczy próg, dałoby się z tego wszystkiego teoretycznie sklecić koalicję. Z osłabionej i moralnie sponiewieranej Platformy, wzmocnionego Palikota i słabego, na dodatek sprostytuowanego w takich okolicznościach SLD.

Mogliby rządzić? Palikot z Millerem? Miller z Palikotem? Po tym jak się pogryźli? A co, jeśli w perspektywie rychłych wyborów ludzie Sojuszu tłumnie uciekną do Palikota? To się nie klei. To jedynie hipotetyczna konstrukcja. W realu bardzo mało prawdopodobna. Trudno wyobrazić sobie w takim wypadku zachowanie spójności Platformy. Jej konserwatywne skrzydło, to dzisiaj trzecia część klubu sejmowego. Są to ludzie na ogół powyżej średniej, jak idzie o znaczenie, wpływy, spójność, szanse na wyższe pozycje na wyborczych listach. Nie, to najmniej prawdopodobny scenariusz. Kompromitujący dla wszystkich jego hipotetycznych aktorów.

Reklama
Reklama

Dlatego:

Prawdopodobne jest trwanie z tą minimalną większością, albo nawet i bez niej. Palikotowi nie jest dzisiaj potrzebne rozwiązanie parlamentu. Potrzebny jest jemu Tusk proszący Palikota o wsparcie. Uzależniony w przypadku każdej istotnej decyzji. Palikot musi dać coś swoim ludziom. Jego partia to wydmuszka. Ma tego świadomość. Wcale nie cieszą go transfery z SLD. Sam nie potrafi przyciągnąć ludzi poważniejszych. Nie był, jak dotychczas, zdolny zbudować struktur swojej partii. Stanowiska, które otrzymać może od Tuska, utkają mu osnowę struktur, których nie był w stanie się dorobić.

 

Andrzej Celiński przypomina żelazną sejmową arytmetykę: większość to przynajmniej 231 posłów, a dziś koalicja PO/PSL ma ich 233.

Janusz Palikot stoi przed wyborem: podeprzeć Tuska, gdy ten chylić się będzie ku upadkowi, czy poczekać do kolejnych wyborów i zwiększyć stan posiadania. Podparcie Tuska może być jedyną okazją porządzenia przez jego dość oryginalną trzódkę posłanek i posłów. Szybkie wybory przynosząc wzrost akcji Palikota zmienić mogą strukturę sejmu tak, że pozostanie on na dłużej w opozycji. A to zagrozi spójności jego ruchu. (…) Palikot zainteresowany jest w osłabieniu Tuska, ale wybory nie są w jego interesie. SLD i PSL wszystko jedno. 

Reklama
Publicystyka
Zuzanna Dąbrowska: Dotacje z KPO, czyli kot z wykręconym ogonem
Publicystyka
Marek Migalski: Andrzeja Dudy życie po życiu
Publicystyka
Jędrzej Bielecki: Porażka Donalda Trumpa. Chiny pozostają przy Rosji
Publicystyka
Wojciech Warski: Prezydent po exposé, przed zagraniczną podróżą
Publicystyka
Marek A. Cichocki: Jak Polska w polityce międzynarodowej stała się statystą
Materiał Promocyjny
Nie tylko okna. VELUX Polska inwestuje w ludzi, wspólnotę i przyszłość
Reklama
Reklama