Robert Mazurek: Jestem lemingiem, jestem z tego dumny i co mi zrobisz?

„Alfabet leminga” Roberta Mazurka „Uważam Rze” opublikowano już dawno, ale wciąż jest punktem odniesienia. Piotr Najsztub postanowił zweryfikować czy aby przypadkiem Robert Mazurek krypto-lemingiem nie jest?

Publikacja: 03.09.2012 15:34

Robert Mazurek: Jestem lemingiem, jestem z tego dumny i co mi zrobisz?

Foto: Fotorzepa, Rob Robert Ganczarek

Okazało się, że publicysta „Uważam Rze” i „Plus Minus Rzeczpospolitej” inkryminowany przez Piotra Najsztuba warszawiakiem wedle „kryteriów norymberskich” warszawiakiem nie jest.

Jednak Najsztub w obszernej rozmowie opublikowanej we „Wprost” odnosi się do postawionej w „Afabecie” tezy, że mohery to dziadkowie lemingów:

Tak, ponieważ z moherami jest tak jak z hasłem „oszołomy”. Na początku lat 90. ten termin był ukuty jako pejoratywny, natomiast później wiele osób zaczęło o sobie mówić „jestem oszołomem” z dumą. Tak samo stało się z moherami.

Wieszczysz taką samą karierę dla określenia „leming”, że nadejdą czasy dumy z bycia lemingiem?

Już teraz są! W ten sposób najłatwiej i najskuteczniej wytrąca się broń przeciwnikowi. Nazywasz mnie lemingiem? Dobrze, jestem lemingiem, jestem z tego dumny i co mi zrobisz?

A ktoś odpowie zdaniem z twojego „Alfabetu”, że leming to „bezrefleksyjny konformista”.

„Bezrefleksyjny przeżuwacz medialnych mądrości” – taka jest definicja leminga według Piotra Zaremby, oczywiście w dużym uproszczeniu (…)

Tylko ty mówisz „przemysł pogardy”, a ja się z tym nie zgadzam w tym sensie, że...

Jasne, bo Mazurek gardzi lemingami! Kiedy Mazurek wykpiwa potężną grupę społeczną, o której Miszczak mówi, że jest jej emitentem telewizyjnym, która ma Polsat i telewizję publiczną, a Mazurek nią gardzi, to to jest poważny problem społeczny. I Piotr Najsztub z ramienia poważnego tygodnika musi się nad tym zjawiskiem pochylić. A kiedy potężne telewizje, potężne koncerny medialne opluwały nie tylko Kaczyńskiego...

Po czym Mazurek ze zwierzyny łownej stał się myśliwym:

Sam dobrze wiesz, że każde ze sformułowań może się wybronić. Chciałbym cię tylko spytać, ile razy używałeś podobnych, ostrych sformułowań wobec Donalda Tuska czy Bronisława Komorowskiego? A Bronisławowi Komorowskiemu przytrafiają się nie tylko kompromitujące gafy, ale i historie znacznie gorsze, jak historia z ustawą o zgromadzeniach.

Ale to działanie, a nie zachowanie, a ja wtedy krytykowałem zachowanie prezydenta (Lecha Kaczyńskiego – red.)...

Rozumiem, że dla ciebie ważniejsze jest to, że prezydent obrazi znaną dziennikarkę niż to, że zakaże nam wszystkim demonstracji.

Krytykowałem Komorowskiego, ale nie za zakaz demonstracji, tylko za wprowadzenie prawa umożliwiającego znaczne ich ograniczenie, wbrew regułom demokracji.

Równie ostrymisformułowaniami jak „woreczek żółciowy”?

Stosownie do sytuacji.

To jak nazwałbyś Bronisława Komorowskiego?

Jest raczej bezbarwny.

Masz dar słowotwórczy. To porównanie Kaczyńskiego do woreczka żółciowego było jakże barwne, na pewno równie błyskotliwie porównałbyś Komorowskiego, spróbuj. A Donald Tusk do jakiego organu ci pasuje? Zapewne do mózgu, a Bronisław Komorowski do serca...

Donald Tusk zaczyna przypominać pięść, coraz bardziej zaciśniętą.

To jednak szlachetne porównanie.

Nie, coraz bardziej zaciśniętą.

Jednak publicysta „Uważam Rze” postuluje:

Mogę się z tobą spierać, mogę udowadniać z wszystkich swoich sił, że nie masz racji, mogę twierdzić, że służysz obiektywnie złej sprawie, co nie oznacza, że nie mogę ci przyznać osobistej uczciwości, prawa do patriotyzmu czy czegokolwiek innego (…) Powinniśmy się z sobą spierać, bo na tym polega nasz zawód, ludzie nam płacą za to, że artykułujemy swoje poglądy. Dlatego mnie czasami boli „partyjność”. Ludzie nie płacą nam za to, żebyśmy artykułowali poglądy partii, bo za to płacą Hofmanowi i Olszewskiemu, ale żebyśmy artykułowali poglądy własne.

A jeszcze je mamy?

Ty całe życie mówiłeś, że nie masz.

Bo mi się wydaje, że jestem mydłem politycznym.

Ale zawsze pienisz się w jedną stronę, że tak to ujmę.

Bo ciągle tych samych rzeczy nie lubię.

I tych samych ludzi.

Choć widzi też zasadniczą rozmowę między nim a kolegą, który próbuje przeprowadzić z nim wywiad:

Ciebie nie martwi, jak tam z niezależnością dziennikarzy TVN, ciebie martwi zagrożona niezależność Joasi Lichockiej.

Okazało się, że publicysta „Uważam Rze” i „Plus Minus Rzeczpospolitej” inkryminowany przez Piotra Najsztuba warszawiakiem wedle „kryteriów norymberskich” warszawiakiem nie jest.

Jednak Najsztub w obszernej rozmowie opublikowanej we „Wprost” odnosi się do postawionej w „Afabecie” tezy, że mohery to dziadkowie lemingów:

Pozostało 93% artykułu
Publicystyka
Rosja zamyka polski konsulat. Dlaczego akurat w Petersburgu?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Publicystyka
Marek Kozubal: Dlaczego Polacy nie chcą wracać do Polski
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: PiS robi Nawrockiemu kampanię na tragedii, żeby uderzyć w Trzaskowskiego
Publicystyka
Estera Flieger: „Francji już nie ma”, ale odbudowała katedrę Notre-Dame
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Publicystyka
Trzaskowski zaczyna z impetem. I chce uniknąć błędów z przeszłości