Bardzo łatwo jest dziś, aby mieć w debacie publicznej swoje pięć minut. Aby to zrobić, właściwie nie trzeba się starać. Do zapalenia zbiorowej wyobraźni wystarczy poruszyć jedną lub kilka z następujących kwestii: homoseksualizm, antysemityzm, faszyzm, patriotyzm, Kościół. Wie o tym pani dr Elżbieta Janicka z Instytutu Slawistyki PAN. Jako że udało jej się połączyć dwa najbardziej "grzejące" tematy - homoseksualizm i antysemityzm - i rzucić nimi w jedną z klasycznych pozycji polskiej literatury (oczywiście po to, by dokonać nowatorskiej i wolnej od "homofobicznego dyskursu dekonstrukcji" dzieła), sukces był murowany.
Pani slawistka brawurowo wzięła pod lupę "Kamienie na szaniec" Aleksandra Kamińskiego i tak głęboko i intensywnie zanalizowała utwór, że wyszło jej że:
- "Zośkę" i "Rudego" łączyła więź taka jak Achillesa i Patroklesa (czytaj: byli gejami)
- Książka jest niebezpieczna, bo utrwala romantyczny mit polskiego ruchu oporu i beznadziejnej walki z okupantem.
- Dzieło nosi znamiona antysemityzmu, bo nie ma w nim nic o Żydach, a w liceum Batorego, w którym uczyli się bohaterowie "Kamieni" miały panować antysemickie nastroje i czystki wśród kadr.