Dobrze wiedzieć, że w naszym parlamencie - tak zdominowanym przez jednostki przeciętne, leniwe, ślizgające się po linii najmniejszego oporu - jest mimo wszystko dla marzycieli. Marzycieli, oraz ludzi, którzy traktują swoją misję zmieniania kraju poważnie. Żywym dowodem na to jest platformerski poseł z Piły Adam Szejnfeld, który tak przejmuje się reformowaniem Polski, że nawet miewa o tym sny. Swoim ostatnim snem podzielił się nawet z wyborcami. W stylu, który za pewne przez przypadek tylko przypomina słynne przemówienie pastora Martina Luthera Kinga podczas "Marszu na Waszyngton" w 1963 roku (przez przypadek, bo przecież o taką megalomanię byśmy posła nie oskarżali), i z nie mniejszym ferworem, poseł deklaruje na swoim blogu:
Miałem sen. Skończyły się w Polsce kolejki do lekarza.
Miałem sen. Wprowadzono w Polsce konkurencyjne do państwowych ubezpieczenia zdrowotne. Konkurencyjne ubezpieczenie można było wybrać dobrowolnie w prywatnych towarzystwach ubezpieczeń zdrowotnych zamiast ubezpieczenia w instytucji państwowej za tę samą składkę lub równolegle z państwowym, jako uzupełnienie koszyka świadczeń. Stworzono także koszyk usług medycznych w ramach wykupowanego ubezpieczenia oraz wyliczono koszt ich realizacji a zarazem ubezpieczenia.
- pięknie peroruje pilski polityk Platformy.
Co ciekawe, fantastyczny sen posła Szejnfelda zakłada również likwidację szpitali, co miałoby w pewien magiczny sposób (co zresztą koresponduje z surrealistyczną logiką snów) zmniejszyć kolejki do lekarzy specjalistów.