Szlachetne sny Szejnfelda

Adam Szejnfeld wciela się w Martina Luthera Kinga

Publikacja: 09.01.2014 14:41

Adam Szejnfeld

Adam Szejnfeld

Foto: Fotorzepa, Mateusz Dąbrowski MD Mateusz Dąbrowski

Dobrze wiedzieć, że w naszym parlamencie - tak zdominowanym przez jednostki przeciętne, leniwe, ślizgające się po linii najmniejszego oporu -  jest mimo wszystko dla marzycieli. Marzycieli, oraz ludzi, którzy traktują swoją misję zmieniania kraju poważnie. Żywym dowodem na to jest platformerski poseł z Piły Adam Szejnfeld, który tak przejmuje się reformowaniem Polski, że nawet miewa o tym sny. Swoim ostatnim snem podzielił się nawet z wyborcami. W stylu, który za pewne przez przypadek tylko przypomina słynne przemówienie pastora Martina Luthera Kinga podczas "Marszu na Waszyngton" w 1963 roku (przez przypadek, bo przecież o taką megalomanię byśmy posła nie oskarżali), i z nie mniejszym ferworem, poseł deklaruje na swoim blogu:

Miałem sen. Skończyły się w Polsce kolejki do lekarza.

Miałem sen. Wprowadzono w Polsce konkurencyjne do państwowych ubezpieczenia zdrowotne. Konkurencyjne ubezpieczenie można było wybrać dobrowolnie w prywatnych towarzystwach ubezpieczeń zdrowotnych zamiast ubezpieczenia w instytucji państwowej za tę samą składkę lub równolegle z państwowym, jako uzupełnienie koszyka świadczeń. Stworzono także koszyk usług medycznych w ramach wykupowanego ubezpieczenia oraz wyliczono koszt ich realizacji a zarazem ubezpieczenia.

- pięknie peroruje pilski polityk Platformy.

Co ciekawe, fantastyczny sen posła Szejnfelda zakłada również likwidację szpitali, co miałoby w pewien magiczny sposób (co zresztą koresponduje z surrealistyczną logiką snów) zmniejszyć kolejki do lekarzy specjalistów.

Miałem sen. Zredukowano liczbę szpitali a pozostałe po restrukturyzacji zostały ujęte w kompleksowy system ratownictwa medycznego i świadczenia usług medycznych chorym. Dzięki temu zlikwidowano dublowanie oddziałów i usług na tym samym terenie a jednocześnie uzupełniono ich wachlarz o te, które nie były do tej pory świadczone, lub były trudno dostępne.

I dalej:

Miałem sen. Przedsiębiorcy przestali płacić wynagrodzenia za czas niezdolności do pracy w zastępstwie ZUS. W zamian ZUS i towarzystwa ubezpieczeń zdrowotnych wypłacały chorobowe pracownikom, bowiem to one gromadziły od obywateli środki na ten cel. Wprowadzano więc sprawiedliwą normalność: kto pobiera składkę, ten wypłaca odszkodowanie. Zarazem uwolniono znaczne środki przedsiębiorców na rozwój.

Wygląda na to, że mimo natłoku poselskich obowiązków Szejnfeldowi udało się uciąć dłuższą drzemkę, bo sen trwa i trwa, przez bite 10 tysięcy znaków. Kończy za to mocnym akcentem.

Miałem sen. Skończyły się kolejki do lekarza w polskich przychodniach POZ i w placówkach lekarzy specjalistów. Zmniejszyły się także kolejki do uzdrowisk i szpitali. Obniżeniu uległy jednocześnie koszty świadczenia usług medycznych oraz utrzymania placówek ochrony zdrowia. Zrezygnowano z podwyższania obowiązkowej składki zdrowotnej ubezpieczonego, a każdy w ramach swoich możliwości oraz przewidywanych potrzeb mógł ją zwiększać indywidualnie powyżej obowiązkowego minimum.

Ech... Gdyby tylko była taka możliwość, by wcielić te sny w życie... Na przykład, gdyby partia posła Szejnfelda miała siedem ciągłych lat niepodzielnej, samodzielnej władzy... Cóż,  póki co pozostaje nam tylko  śnić - licząc oczywiście, że podczas snu nic złego nam się nie stanie.

Dobrze wiedzieć, że w naszym parlamencie - tak zdominowanym przez jednostki przeciętne, leniwe, ślizgające się po linii najmniejszego oporu -  jest mimo wszystko dla marzycieli. Marzycieli, oraz ludzi, którzy traktują swoją misję zmieniania kraju poważnie. Żywym dowodem na to jest platformerski poseł z Piły Adam Szejnfeld, który tak przejmuje się reformowaniem Polski, że nawet miewa o tym sny. Swoim ostatnim snem podzielił się nawet z wyborcami. W stylu, który za pewne przez przypadek tylko przypomina słynne przemówienie pastora Martina Luthera Kinga podczas "Marszu na Waszyngton" w 1963 roku (przez przypadek, bo przecież o taką megalomanię byśmy posła nie oskarżali), i z nie mniejszym ferworem, poseł deklaruje na swoim blogu:

Publicystyka
Rosja zamyka polski konsulat. Dlaczego akurat w Petersburgu?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Publicystyka
Marek Kozubal: Dlaczego Polacy nie chcą wracać do Polski
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: PiS robi Nawrockiemu kampanię na tragedii, żeby uderzyć w Trzaskowskiego
Publicystyka
Estera Flieger: „Francji już nie ma”, ale odbudowała katedrę Notre-Dame
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Publicystyka
Trzaskowski zaczyna z impetem. I chce uniknąć błędów z przeszłości