Jako zapalonego kibica bardzo mnie cieszy coraz większa moda na kibicowanie. Niestety, mniej widać ją na stadionach naszej Ekstraklasy, niż na łamach największych gazet, gdzie czołowi publicyści gorąco dopingują swoje drużyny.
Kibicowanie ma to do siebie - i w tym jest całe jego piękno - że jest się z drużyną na dobre i na złe, że wspiera się ją nawet wtedy, kiedy gra źle. Jednak to, co sprawdza się w sporcie, w kontekście polityki i dziennikarstwa jest lekko problematyczne. Szczególnie, jeśli kibicuje się im w ich poczynaniach PR-owych - czyli mydleniu oczu wyborców (podczas gdy rolą mediów jest coś raczej odwrotnego).
Nie tak dawno w ten sposób swoich ulubieńców wspierał Jacek Karnowski, który na łamach W Sieci dopingował:
Odpowiedzią na profesjonalizm propagandowy władz musi być profesjonalna polityka medialna poparta badaniami, pracą wielu zespołów, myśleniem na poziomie psychologii społecznej. Szansy, którą widać na horyzoncie, Polska patriotyczna nie może zmarnować.
Dziś z kolei szalik Platformy przywdział Jacek Żakowski, który jak kibic po dobrym zagraniu swoich ulubieńców, pochwalił premiera i zachęcił do dalszej dobrej gry. Dobrym zagraniem premiera miał być kolejny pakiet obietnic, jakie złożył w piątek - w tym przede wszystkim eliminacja "umów śmieciowych".