Twój rząd ocalą kibole

Żakowski do Tuska: premierze, graj pan swoje.

Publikacja: 13.01.2014 16:50

Jacek Żakowski

Jacek Żakowski

Foto: Fotorzepa/ Rafał Guz

Jako zapalonego kibica bardzo mnie cieszy coraz większa moda na kibicowanie. Niestety, mniej widać ją na stadionach naszej Ekstraklasy, niż na łamach największych gazet, gdzie czołowi publicyści gorąco dopingują swoje drużyny.

Kibicowanie ma to do siebie - i w tym jest całe jego piękno - że jest się z drużyną na dobre i na złe, że wspiera się ją nawet wtedy, kiedy gra źle. Jednak to, co sprawdza się w sporcie, w kontekście polityki i dziennikarstwa jest lekko problematyczne. Szczególnie, jeśli kibicuje się im w ich poczynaniach PR-owych - czyli mydleniu oczu wyborców (podczas gdy rolą mediów jest coś raczej odwrotnego).

Nie tak dawno w ten sposób swoich ulubieńców wspierał Jacek Karnowski, który na łamach W Sieci dopingował:

Odpowiedzią na profesjonalizm propagandowy władz musi być profesjonalna polityka medialna poparta badaniami, pracą wielu zespołów, myśleniem na poziomie psychologii społecznej. Szansy, którą widać na horyzoncie, Polska patriotyczna nie może zmarnować.

Dziś z kolei szalik Platformy przywdział Jacek Żakowski, który jak kibic po dobrym zagraniu swoich ulubieńców, pochwalił premiera i zachęcił do dalszej dobrej gry. Dobrym zagraniem premiera miał być kolejny pakiet obietnic, jakie złożył w piątek - w tym przede wszystkim eliminacja "umów śmieciowych".

Reklama
Reklama

W piątek, po sześciu latach rządzenia Donald Tusk oświadczył, że w 2014 r. "polska gospodarka i administracja muszą zacząć działać przede wszystkim na rzecz ludzi, ich godnego życia i godnej pracy"

- oznajmił Żakowski, dodając, że premier wrócił do swojej wrócił do swojej prawdziwej natury, czyli polityki miłości (jego cyniczne, karzące  oblicze było wg Żakowskiego tylko nieprzekonującą grą). I dzięki deklarowanej przez niego miłości właśnie oraz trosce mógł wygrać wybory.

Platforma wygrała. Bo Kaczyński, Ziobro, Dorn mówili o ściganiu, karaniu, ujawnianiu, a Tusk mówił o miłości.

Dlaczego partia Tuska odebrała Kaczyńskiemu władzę? Bo obiecała obniżenie podatków? PiS je obniżył i przegrał wybory. Bo zapowiedziała deregulację, okręgi jednomandatowe, zaostrzenie kar? PiS-owi to nie pomogło (...) A Platforma wygrała. Bo Kaczyński, Ziobro, Dorn mówili o ściganiu, karaniu, ujawnianiu, a Tusk mówił o miłości.

Ale uwaga! Bo, jak przestrzega komentator, mimo że troska i miłość wyrażane przez premierowskie obietnice podobają się wyborcom, to już słychać skowyt wrogów - skąpych i pazernych przedsiębiorców.

Ta zmiana nie będzie bezkarna. Wydawcy podręczników będą nas straszyć tym, że padną - jakby celem polityki edukacyjnej było finansowanie żerujących na uczniach biznesów (...)Skąpi lub nieudolni pracodawcy będą zaś siali grozę masowych zwolnień albo obniżania płac osób pracujących na umowach śmieciowych, których skalę rząd chce ograniczyć. Jakby wciąż jeszcze nie rozumieli, że podaż pracy też ma swoją elastyczność cenową, więc muszą się trochę posunąć, rezygnując z części pazerności na rzecz uczciwszego dzielenia się z pracownikami i państwem.

Reklama
Reklama

Panie Donku, pan się nie boi - zachęca jednak Żakowski. I kończy okrzykiem jak z piłkarskich trybun.

Jeśli Tusk chce rządzić trzecią kadencję, nie ma innego wyjścia, jak tylko grać swoją grę, broniąc logiki zaprezentowanej w piątek. Premierze, graj pan swoje. Lekko nie będzie, ale się opłaci.

Donald, matole, twój rząd ocalą kibole.

Publicystyka
Marek Kutarba: Czy Polska naprawdę powinna bać się bardziej sojuszniczych Niemiec niż wrogiej jej Rosji?
Publicystyka
Adam Bielan i Michał Kamiński podłożyli ogień pod koalicję. Donald Tusk ma problem
Publicystyka
Marek Migalski: Dekonstrukcja rządu
Publicystyka
Estera Flieger: Donald Tusk uwierzył, że może już tylko przegrać
Publicystyka
Dariusz Lasocki: 10 powodów, dla których wstyd mi za te wybory
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama