Szelmostwa teoretycznego państwa

W teoretycznym państwie z teorią też nie jest za bogato.

Publikacja: 21.06.2014 11:27

Anna Kozicka–Kołaczkowska

Anna Kozicka–Kołaczkowska

Foto: archiwum prywatne

Gdy na tle kotwicy Polski Walczącej z pomnika przy ulicy Wiejskiej ustawia się parodystkę marszałek sejmu i reklamuje się ją jako bojowniczkę o prawa człowieka, to sztuczka z pięknem żadnej teorii nie ma prawa się udać. A choć prezenter Kulczycki własnoręcznie podtyka mikrofon pod nos „marszałkini", zapewniając widzów, że ideowcy, których oburza klauzula sumienia lekarza właśnie urządzili manifestację, każdy kto nie jest idiotą z miejsca rejestruje wąskie oko kamery i podświadomie zaczyna liczyć. Do siedmiu. Łącznie z „marszałkinią". By walka aborcjonistów o prawa człowieka trzymała jaki taki fason, trzeba byłoby także nie wiedzieć, że lista płac ich bogatego przemysłu naprawdę istnieje.

Zatem, kiedy kamerzysta wysila się, by nie ujawnić pustki wokół siódemki ideologów aborcji, to unikanie zarówno ogólnych planów z wiecu poparcia profesora Chazana odbywającego się w tym czasie przed warszawskim szpitalem Świętej Rodziny, jak i wystrzeganie się wejścia w liczący setki osób, entuzjastyczny tłum rodziców z dziećmi, bawi tym bardziej.

Nikła to jednak satysfakcja, gdy lansowana uparcie, państwowa teoria jest cienka, skoro tuż za jej blamażem, jak żwawy baranek, bieży pałowanie z tępej bezradności wobec argumentu logiki.

Weźmy historię słynnych nagrań. Herbatka w apartamencie do prywatnego użytku pani Beger - legalna, służbowa i państwotwórcza. Dobra robota, a nośniki zaprzyjaźnionej telewizji kwarantanny w prokuraturze nie wymagają. Spowiedź pana Oleksego na kominku u serdecznego druha – nagrano i nie ma sprawy, jakkolwiek prywatna szczerość zwichnęła szanse polityka. Audiobook Rywina z poufnej konferencji na dachu nagrany w rejonach kalesonów – legalny i nie ma problemu z poświadczeniem oryginału nawet w sejmowej komisji śledczej. Nagranie ministra Klicha przez drugiego Klicha - nie inaczej w oczach prokuratora. Nagrywanie posła Kaczmarka podczas bankietowych zaczepek prywatnego rywala – jak wyżej. Nagrywanie osobistych przechwałek posła Hoffmana – rzecz z definicji legalna, chwalebna i wszechstronny, cenny oręż w walce o szlachetne państwo.

Jednocześnie, nagrywanie z glejtem prokuratora generalnego, ministra i premiera zarządzone przez szefa CBA okazuje się nielegalne jak fiks i pałowania godne. Zaś nagrywanie prywatnej biesiady ufundowanej przez naród zatroskanym patriotom zrealizowane przez nie wiadomo kogo to już apogeum nielegalności. Anonimowi nagrywającemu prywatną bibkę wygraża nie sąd cywilny, a prokurator z urzędu wraz z premierem, natomiast przemoc państwowa na laptopach okazuje się niezbędna.

W tej rozsypance logicznej lakoniczne wieści o areszcie dla Bosaka i Winnickiego w 25 – leciu wolności słowa i zgromadzeń spływają po piórkach etatowych, zażartych wolnościowców jak po kaczce, a i z nagraniami ulicznych wypadków nikt się nie wyrywa. Ponoć chłopaki zmasakrowali najemników teoretycznego państwa, czyli uzbrojonych, napakowanych osiłków urodzonych do pałowania, dla których doskonalenie pałowania jest ścieżką życiowej kariery.

Argument pałki jest także właśnie w robocie w szpitalu doktora Chazana. W dyskusji nad dzieckiem poczętym. Dywanowy nalot ekip kontrolnych na opornego ideologicznie dyrektora zwołano w sukurs „marszałkini" niezwłocznie. Wykrycie szwindli wykańczających państwowy budżet za pomocą diety pacjentek opartej na wędzonym dorszu to niewątpliwie kwestia czasu. System kształtowania pokory polskiego biznesmena lub menadżera naszkicowany w trakcie przyjacielskiej burzy mózgów w „Sowie" jest modelem uniwersalnym, konsekwentnie doskonalonym co najmniej od czasów komputerów Romana Kluski. Jego państwową teorię poznaliśmy wprawdzie nielegalnie, ale za to czeka nas chyba jeszcze ekstra bonus. Wybory, które przyjaciele „Sowy" z miłą chęcią gotowi są nam pilnie urządzić. Ich możliwości, jak już wiemy, są szczególnie długie.

A scenariusz wyborczy Lisa Witalisa, jak każda prawdziwa poezja, to nie niezobowiązujące bajanie, lecz twórczość ścisła i rzeczowa:

„ (...)Już wybory rozpoczęte
Któż zostanie prezydentem?
Lis spryciarzem był bezsprzecznie,
Więc o głos
Poprosił grzecznie,
Wszedł na pień i w słowach kilku
Tak powiedział:

- Zacny wilku,
I wy, wszyscy tu zebrani,
Tak przeze mnie szanowani,
Albo mówiąc wprost - zwierzęta!
Macie wybrać prezydenta.
Czyż jest ktoś,kto nie pamięta
Zasług lisa Witalisa?
W pięciu tomach ich nie spisać!
Otóż ja przed wielu laty,
Gdym był młody i bogaty,
W ciągu jednej tylko wiosny
Zasadziłem tutaj sosny,
Buki, dęby – niemal wszystko,
By zwierzętom dać schronisko!
Dla was szereg lat z zapałem
Drób w kurnikach hodowałem,
Dla was w chlewach tuczę wieprze,
Byście mieli życie lepsze.
Jestem waszym dobrodziejem,
A sam nie śpię, a sam nie jem,
Tylko myślę dniem i nocą,
Jak zwierzętom przyjść z pomocą...

Mruknął niedźwiedź do sąsiada:
- Co tu gadać,dobrze gada!
Szepnął borsuk:
- Jaka swada, Jaka dykcja i wymowa,
To przynajmniej tęga głowa!

A tymczasem lis po chwili
Ciągnął dalej:
- Moi mili,
Nie namawiam, ale radzę:
Jeśli dziś otrzymam władzę,
Daję słowo, że zasadzę
W ciągu pięciu dni na piasku
Drzewa mego wynalazku.
Już nie szyszki, nie żołędzie,
Ale rosnąć na nich będzie
Schab surowy i pieczony,
Boczki, szynki, salcesony,
Mortadela i serdelki,
Mięs przeróżnych wybór wielki,
Nawet prosię w galarecie,
Jeśli tylko zapragniecie.

Wszystkim oczy aż zabłysły:
-Lis niezgorsze ma pomysły,
Niech zostanie prezydentem!
- Czy przyjęte?
- Tak! Przyjęte!
Niedźwiedź objął go za szyję
I zawołał:
- Niech nam żyje!
- Żyj nam,lisie Witalisie!
- Powtórzyły za nim rysie,
Kuny,tchórze i jelenie
Oraz całe zgromadzenie.

(...)

Już nazajutrz na polanie
Zaczął lis urzędowanie.
Kazał podać sobie korę,
Wziął do garści pióro spore
I ustawę za ustawą
Jął wydawać z wielką wprawą:

-Zarządzamy, by zwierzęta
Do użytku prezydenta
Oddawały, prócz okupu,
Czwartą część swojego łupu.
Żeby każdy ptak od maja
Aż do maja wszystkie jaja
Niósł dla lisa Witalisa,
Który żółtka z nich wysysa.
Żeby kury i kurczęta
Same szły do prezydenta
I prosiły go ostrożnie,
Aby upiekł je na rożnie.

(...)

Upływały dni,tygodnie...
Lis Witalis żył wygodnie,
Łupił wszystkich, jak się dało,
I korzyści miał niemało

(...)

Nikt spokoju nie miał w lesie:
Ten przyniesie,ten odniesie,
Ten usłuży, tamten poda,
Nawet borsuk - wojewoda,
Choć to bardzo dumna sztuka,
Był u lisa za hajduka,
Więc złościło to borsuka.
Jadł Witalis za dwudziestu
I zwierzęta bez protestu
Napychały mu spiżarnię,
Chociaż same jadły marnie.

Nigdy nie chciał z nikim gadać
Ani nawet odpowiadać
Na pytania, na podania
I nie dawał posłuchania.
Siedział dumny niczym basza,
Jadł i mówił:
- Sprawa wasza
Dobrze dbać o mój żołądek.
Taki musi być porządek!
Jam prezydent, czyli władza,
A jak komu nie dogadza,
Niech zabiera się i zmiata,
Jeśli nie chce wąchać bata! (...)"

(Jan Brzechwa, Szelmostwa lisa Witalisa)

Nieżyciowy jest jedynie dalszy ciąg tego poemaciku. U nas tylko bajeczki dla dzieci kończą się dobrze. Poza tym, ludzie to przecież nie lisy, kuny, tchórze ani jelenie.

Gdy na tle kotwicy Polski Walczącej z pomnika przy ulicy Wiejskiej ustawia się parodystkę marszałek sejmu i reklamuje się ją jako bojowniczkę o prawa człowieka, to sztuczka z pięknem żadnej teorii nie ma prawa się udać. A choć prezenter Kulczycki własnoręcznie podtyka mikrofon pod nos „marszałkini", zapewniając widzów, że ideowcy, których oburza klauzula sumienia lekarza właśnie urządzili manifestację, każdy kto nie jest idiotą z miejsca rejestruje wąskie oko kamery i podświadomie zaczyna liczyć. Do siedmiu. Łącznie z „marszałkinią". By walka aborcjonistów o prawa człowieka trzymała jaki taki fason, trzeba byłoby także nie wiedzieć, że lista płac ich bogatego przemysłu naprawdę istnieje.

Pozostało 90% artykułu
Publicystyka
Rosja zamyka polski konsulat. Dlaczego akurat w Petersburgu?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Publicystyka
Marek Kozubal: Dlaczego Polacy nie chcą wracać do Polski
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: PiS robi Nawrockiemu kampanię na tragedii, żeby uderzyć w Trzaskowskiego
Publicystyka
Estera Flieger: „Francji już nie ma”, ale odbudowała katedrę Notre-Dame
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Publicystyka
Trzaskowski zaczyna z impetem. I chce uniknąć błędów z przeszłości