Pamiętać musi o tym każdy. I choć czasem wydaje się trudne do uwierzenia, że zachowujący się jak roboty Japończycy to także ludzie, trzeba wiedzieć, że w środku każdego z reprezentantów Kraju Kwitnącej Wiśni kłębi się od emocji. Czasami, bardzo, bardzo rzadko, mają one okazję do ujścia.
Rzadko można usłyszeć coś szczerego
To bardzo rzadkie chwile, ponieważ japońska kultura narzuca swoim przedstawicielom szereg ograniczeń. Więcej im nie wolno niż wolno, dlatego o momenty prawdziwej szczerości dość trudno. Pozwolić sobie na nie mogą najlepsi. I to wtedy, gdy raczej nie spotka ich za to krytyka.
Przed kilkoma dniami w japońskim sporcie sumo ustanowiono rekord wszech czasów. Jeden z trzech aktualnych największych mistrzów tej dyscypliny, zawodnik o imieniu Hakuho, z pochodzenia Mongoł, wygrał największą liczbę turniejów w historii. 33 razy stawał na najwyższym podium, a w nowożytnym sumo nikt podobnej sztuki nie dokonał.
Hakuho nie ma skończonych 30 lat i z pewnością wiele wygranych jeszcze przed nim, dlatego można być pewnym, że i nowy rekord zostanie pobity przez niego co najmniej kilkukrotnie. Dzień po zakończeniu noworocznych zawodów, pierwszych z sześciu głównych odbywających się każdego roku, sumita przyznał, że według niego decyzja sędziów podczas jego trzynastego pojedynku podczas tej imprezy była niezrozumiała. Sędziowie wymogli powtórzenie jego starcia z Japończykiem Kisenosato, obecnie najlepszym krajowym zawodnikiem (rdzennie japońskie sumo cierpi teraz na brak dobrych zawodników z kraju, mistrzami są Mongołowie, wybijają się także Hawajczycy, Bułgarzy i Egipcjanin) ze względu na brak jednoznacznego rozstrzygnięcia. Obaj zawodnicy mieli - według jurorów - jednocześnie wypaść za ring, Hakuho wygrał w drugim podejściu. Bezpośrednio dzięki tej wygranej zapewnił sobie triumf w całej imprezie po zakończeniu 13. z 15 wymaganych walk. Zresztą i tak przez całą imprezę przemaszerował bez ani jednej przegranej.
Historyczny wynik i historyczne słowa
Hakuho na konferencji prasowej nazwał decyzję sędziów niezrozumiałą, powiedział wprost, że wynik walki, jaką kazano powtórzyć, był logiczny nawet dla dziecka. Pozwolił sobie tym samym na niespotykaną nie tylko w japońskim sporcie, ale i japońskiej codzienności szczerość. Krytyka kogokolwiek, a już w szczególności negatywne komentowanie decyzji podjętych przez osoby będące wyżej w hierarchii (jak sędziowie), graniczy z precedensem.