W białych rękawiczkach

W Japonii zawsze trzeba się pilnować, żeby prawdziwe emocje nie wyszły na jaw.

Publikacja: 28.01.2015 16:16

Rafał Tomański

Rafał Tomański

Foto: Fotorzepa

Pamiętać musi o tym każdy. I choć czasem wydaje się trudne do uwierzenia, że zachowujący się jak roboty Japończycy to także ludzie, trzeba wiedzieć, że w środku każdego z reprezentantów Kraju Kwitnącej Wiśni kłębi się od emocji. Czasami, bardzo, bardzo rzadko, mają one okazję do ujścia.

Rzadko można usłyszeć coś szczerego

To bardzo rzadkie chwile, ponieważ japońska kultura narzuca swoim przedstawicielom szereg ograniczeń. Więcej im nie wolno niż wolno, dlatego o momenty prawdziwej szczerości dość trudno. Pozwolić sobie na nie mogą najlepsi. I to wtedy, gdy raczej nie spotka ich za to krytyka.

Przed kilkoma dniami w japońskim sporcie sumo ustanowiono rekord wszech czasów. Jeden z trzech aktualnych największych mistrzów tej dyscypliny, zawodnik o imieniu Hakuho, z pochodzenia Mongoł, wygrał największą liczbę turniejów w historii. 33 razy stawał na najwyższym podium, a w nowożytnym sumo nikt podobnej sztuki nie dokonał.

Hakuho nie ma skończonych 30 lat i z pewnością wiele wygranych jeszcze przed nim, dlatego można być pewnym, że i nowy rekord zostanie pobity przez niego co najmniej kilkukrotnie. Dzień po zakończeniu noworocznych zawodów, pierwszych z sześciu głównych odbywających się każdego roku, sumita przyznał, że według niego decyzja sędziów podczas jego trzynastego pojedynku podczas tej imprezy była niezrozumiała. Sędziowie wymogli powtórzenie jego starcia z Japończykiem Kisenosato, obecnie najlepszym krajowym zawodnikiem (rdzennie japońskie sumo cierpi teraz na brak dobrych zawodników z kraju, mistrzami są Mongołowie, wybijają się także Hawajczycy, Bułgarzy i Egipcjanin) ze względu na brak jednoznacznego rozstrzygnięcia. Obaj zawodnicy mieli - według jurorów - jednocześnie wypaść za ring, Hakuho wygrał w drugim podejściu. Bezpośrednio dzięki tej wygranej zapewnił sobie triumf w całej imprezie po zakończeniu 13. z 15 wymaganych walk. Zresztą i tak przez całą imprezę przemaszerował bez ani jednej przegranej.

Historyczny wynik i historyczne słowa

Hakuho na konferencji prasowej nazwał decyzję sędziów niezrozumiałą, powiedział wprost, że wynik walki, jaką kazano powtórzyć, był logiczny nawet dla dziecka. Pozwolił sobie tym samym na niespotykaną nie tylko w japońskim sporcie, ale i japońskiej codzienności szczerość. Krytyka kogokolwiek, a już w szczególności negatywne komentowanie decyzji podjętych przez osoby będące wyżej w hierarchii (jak sędziowie), graniczy z precedensem.

Komentarz nowego rekordzisty wywołał burzę w japońskiej federacji sumo. Ci sami, którzy przed kilkoma dniami chwalili dokonania Hakuho, teraz wypowiadali pod jego adresem zachęty do zastanowienia się po dwa razy zanim kolejny raz będzie chciał w taki sposób podsumować decyzje sędziów. Kitanoumi, szef federacji, były zawodnik, zapowiedział na czwartek wezwanie na dywanik dyrektora stajni (klubu) Miyagino, dla której walczy obecny mistrz.

Hakuho dostało się za to, że nie zachowuje się jak na yokozunę (wielkiego mistrza sumo) przystało. Tymczasem sam zawodnik przyznaje, że choć pobił rekord poprzedniego wielkiego zwycięzcy, Taiho, wciąż nie jest w stanie wczuć się w sposób myślenia swojego największego poprzednika. Choć rekord Taiho wytrzymał ponad 40 i w międzyczasie panowało wielu wybitnych sumitów, to dla Hakuho przekroczenie magicznej granicy jest jedynie początkiem, by – jak sam mówi - postawić stopę w nowej rzeczywistości. Takiej, w której nie liczą się ani wygrane, ani przegrane. Podejście godne wielkiego mistrza i rekordzisty, który być może choć po części uświadomi skostniałej kulturze, że uparte trwanie przy swoim nie zawsze ma jedynie pozytywne strony.

Mimo iż yokozuna jest przeważnie co najmniej dwukrotnie cięższy i sporo wyższy od przeciętnego Japończyka, to nie zważając na swoje rozmiary ma prezentować grację i zwinność odwrotnie do nich proporcjonalną. Jednak to właśnie od takiego nietypowego, niepodlegającego krajowej standaryzacji można było usłyszeć komunikat-próbę przełamania braku szczerości. Być może komuś mniejszemu i niższemu nawet nie dano by szansy na powiedzenie o tym, co dla niego jest ważne.

Pamiętać musi o tym każdy. I choć czasem wydaje się trudne do uwierzenia, że zachowujący się jak roboty Japończycy to także ludzie, trzeba wiedzieć, że w środku każdego z reprezentantów Kraju Kwitnącej Wiśni kłębi się od emocji. Czasami, bardzo, bardzo rzadko, mają one okazję do ujścia.

Rzadko można usłyszeć coś szczerego

Pozostało 91% artykułu
Publicystyka
Rosja zamyka polski konsulat. Dlaczego akurat w Petersburgu?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Publicystyka
Marek Kozubal: Dlaczego Polacy nie chcą wracać do Polski
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: PiS robi Nawrockiemu kampanię na tragedii, żeby uderzyć w Trzaskowskiego
Publicystyka
Estera Flieger: „Francji już nie ma”, ale odbudowała katedrę Notre-Dame
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Publicystyka
Trzaskowski zaczyna z impetem. I chce uniknąć błędów z przeszłości