W ciągu dwóch minut Ajax strzelił dwie bramki i mógł zacząć zabawę, a znokautowana Legia musiała pozostać na boisku i wystawiać się na pośmiewisko. W Amsterdamie Ajax Legię dopiero poznawał i miał sporo szczęścia. Do Warszawy na pewno nie jechał pewny siebie, ale Frank de Boer, mimo że wygrał pierwszy mecz, przygotował się do drugiego lepiej niż Henning Berg. Może nie lepiej, ale miał lepszych zawodników.

Swoboda, z jaką piłkarze Ajaksu panowali nad piłką, nie dając jej sobie odebrać, była imponująca, a dla legionistów frustrująca. Holendrzy niby grali wolno, ich podania nie były szybkie ani silne, wydawało się, że wystarczy wyciągnąć nogę, żeby przeciąć lot piłki. Wydawało się. Na tym właśnie polega różnica w technice. Do tego nie trzeba wyjątkowych umiejętności, tylko nieustannej pracy. Widocznie w Amsterdamie pracują solidniej. Legia być może miała jakiś pomysł na ten mecz, ale nie zdążyłem się zorientować jaki. Na tle Ajaksu wyglądała bezradnie. Jako drużyna nie przeprowadziła ani jednej groźnej akcji. Indywidualnie – szkoda gadać. Beznadziejni obrońcy, których Arkadiusz Milik mijał jak juniorów Rozwoju Katowice, żadnej myśli w środku pola, strzelanie ślepakami. Stracić do przerwy trzy bramki i dostać trzy żółte kartki, to właśnie dowód bezradności. Druga połowa była jeszcze gorsza. Ajax już się nie męczył, grał sobie „w dziadka", włączał do zabawy nawet bramkarza, a legioniści biegali. Jedyne sytuacje, jakie Legia miała, wynikały z nonszalancji przeciwnika, a nie z jej własnych zasług.

Smutne to wszystko, beznadzieja na pustym stadionie. Legia rozegrała w tym roku już pięć meczów i nie odniosła zwycięstwa. Już wiemy, że w maju nie zagra na Stadionie Narodowym w finale Ligi Europejskiej, co jej niektórzy fachowcy wróżyli. Najwyżej w finale Pucharu Polski. Kibice Legii zorganizowali pod stadionem „fan zonę". Odpalili race, poubliżali Milikowi, jak ich ojcowie Krzysztofowi Warzysze, kiedy wbijał gole Legii w barwach Panathinaikosu. Ciekawe, czy byli wśród nich ci, przez których normalni ludzie nie mogli wejść na stadion.