Łukasz Warzecha: Błąd strategiczny

Mamy z Ukrainą coraz więcej sprzecznych interesów.

Publikacja: 14.06.2023 03:00

Łukasz Warzecha: Błąd strategiczny

Foto: AdobeStock

Obecną pozycję Polski w ukraińskiej układance można lapidarnie ująć następująco. Po pierwsze – Polska przekazała Ukrainie niemal wszystko, co było do przekazania, zarówno w sensie materialnym, finansowym, jak i politycznym. Przekazała bez żadnych warunków.

Po drugie – to oznacza, że w momencie, gdy nieuchronnie zbliża się moment poszukiwania jakiejś formy zakończenia działań zbrojnych i zamrożenia konfliktu, a więc także nowego poukładania ładu przynajmniej w skali kontynentu, my niczym już nie dysponujemy.

Po trzecie – mamy za to coraz wyraźniej widoczne sprzeczne z Ukrainą interesy. W tej chwili to głównie kwestie importu artykułów rolnych, ale przecież nie tylko o to chodzi. Podstawowa sprzeczność polega na tym, że Kijów chciałby nas jak najgłębiej wciągnąć w wojnę, podczas gdy Polska powinna się przed tym bronić.

Czytaj więcej

Ministerstwo rolnictwa: Polska nie łamie żadnych zasad wolnego handlu

Po czwarte – Kijów, od samego początku skrajnie pragmatyczny, traktuje Polskę tak, jak sama pozwala się traktować: jako użyteczne źródło różnego rodzaju zasobów, które po wykorzystaniu można odrzucić. Kiedy w grę wchodzą twarde ukraińskie interesy, nie ma miejsca na sentymenty. Najnowszy przejaw to „donos” ukraińskiego wiceministra gospodarki do Światowej Organizacji Handlu na Polskę za rzekome łamanie reguł WTO poprzez subwencje dla polskich rolników, poszkodowanych importem zboża z Ukrainy. Jednocześnie – według informacji RMF – Kijów działa w Komisji Europejskiej, starając się zablokować dotacje dla m.in. polskich rolników na poziomie UE.

Po piąte wreszcie – jest całkowicie czytelne, że niemieckie winy wobec Ukrainy z początkowej fazy wojny nie mają wpływu na obecne relacje obu państw. Ponieważ zaś Polska ma wiele sprzecznych z Berlinem interesów – choćby kwestię transformacji energetycznej, w tym korzystania z energetyki jądrowej – Ukraina staje się powoli funkcjonalnym sojusznikiem Niemiec. Jej działania przeciwko pomocy dla polskich rolników można i w tym kontekście czytać.

Przy tym wszystkim władza – ze szczególnym uwzględnieniem prezydenta – z zadziwiającym uporem ustawia się nadal w pozycji najzagorzalszego rzecznika ukraińskiego interesu, zarówno gdy idzie o członkostwo w NATO, jak i w UE. Cały czas etatowi rządowi tropiciele rzekomej „rosyjskiej narracji” tępią wszelkie głosy sceptyczne, wskazujące choćby na konieczność poszukiwania możliwie optymalnego wariantu zamrożenia konfliktu na względnie dobrych warunkach. Nie jest to podejście wyjątkowe w zachodniej debacie nad wojną, bo takich głosów w międzynarodowej dyskusji jest mnóstwo.

Podtrzymywanie linii bezwarunkowego wsparcia dla Kijowa zaczyna się w tym kontekście jawić już nie jako powód do dyskusji czy sporu, ale wprost jako brzemienny w negatywne skutki poważny błąd strategii. Pora zacząć o tym rozmawiać.

Autor jest publicystą „Do Rzeczy”

Obecną pozycję Polski w ukraińskiej układance można lapidarnie ująć następująco. Po pierwsze – Polska przekazała Ukrainie niemal wszystko, co było do przekazania, zarówno w sensie materialnym, finansowym, jak i politycznym. Przekazała bez żadnych warunków.

Po drugie – to oznacza, że w momencie, gdy nieuchronnie zbliża się moment poszukiwania jakiejś formy zakończenia działań zbrojnych i zamrożenia konfliktu, a więc także nowego poukładania ładu przynajmniej w skali kontynentu, my niczym już nie dysponujemy.

Pozostało 83% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Publicystyka
Jacek Czaputowicz: Interwencja Boża w wybory w Ameryce
Publicystyka
Paweł Kowal: W sprawie Ukrainy NATO w połowie drogi
Publicystyka
Łukasz Warzecha: Przez logikę odwetu Donald Tusk musi za wszelką cenę utrzymać się u władzy
Publicystyka
Groźny marsz Marine Le Pen
Materiał Promocyjny
Mity i fakty – Samochody elektryczne nie są ekologiczne
Publicystyka
W Małopolsce partia postawiła się Jarosławowi Kaczyńskiemu. Czy porażkę można przekuć w sukces?