Reklama
Rozwiń

Tomasz Wolfke: Żeby nie było kolejnych Skrzypczyńskich

To zły i archaiczny system zarządzania polskim sportem sprawił, że taki człowiek jak Mirosław Skrzypczyński w ogóle został prezesem – pisze były członek zarządu Polskiego Związku Tenisowego.

Publikacja: 24.11.2022 16:42

Mirosław Skrzypczyński (na zdjęciu) w czwartek zrezygnował z funkcji prezesa zarządu Polskiego Związ

Mirosław Skrzypczyński (na zdjęciu) w czwartek zrezygnował z funkcji prezesa zarządu Polskiego Związku Tenisowego

Foto: PAP/Piotr Polak

Jeśli kobiety, o których krzywdzie od wielu dni informują media, nie doprowadzą do tego, by prezes Polskiego Związku Tenisowego Mirosław Skrzypczyński stanął przed sądem – czego każdy przyzwoity człowiek powinien sobie życzyć – to i tak należy wykluczyć go z życia sportowego. Na razie podał się do dymisji, a jego koledzy z zarządu nagle zorientowali się, z kim mają do czynienia, i obiecują powołanie „zewnętrznej, niezależnej od Zarządu i pozostałych organów Związku, trzyosobowej komisji, której zadaniem będzie zbadanie wszelkich okoliczności dotyczących spraw związanych z osobą Pana Mirosława Skrzypczyńskiego”. Komisja ma się składać wyłącznie z… kobiet. Dobre i to, ale jeszcze ważniejsze, by wyeliminować mechanizmy, które wyniosły takiego człowieka na stanowisko prezesa PZT i pozwalały jego koterii przekonywać działaczy, że tylko on może zapewnić związkowi państwowe dotacje, z których potem woluntarystycznie korzystała.

Już za 19 zł miesięcznie przez rok

Jak zmienia się Polska, Europa i Świat? Wydarzenia, społeczeństwo, ekonomia i historia w jednym miejscu i na wyciągnięcie ręki.

Subskrybuj i bądź na bieżąco!

Publicystyka
Dariusz Lasocki: 10 powodów, dla których wstyd mi za te wybory
Publicystyka
Marek Kutarba: Czy polskimi śmigłowcami AH-64E będzie miał kto latać?
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: Rząd Tuska prosi się o polityczny Ku Klux Klan i samozwańcze rasistowskie ZOMO
Publicystyka
Zuzanna Dąbrowska: Nastroje po wyborach, czyli samospełniająca się przepowiednia
Publicystyka
Marek Migalski: Jak prezydent niszczy państwo – cudy nad urną i rosyjskie boty