Biedny obserwator patrzący na ostatnie działania PiS może dojść do wniosku, że są one pomieszaniem szaleństwa z samobójczą strategią. Antyniemiecki, antyunijny i po prostu antyzachodni kurs polityki zagranicznej, tworzenie nowych funduszy i zatrudnianie w nich działaczy partyjnych, zapowiedź objęcia funkcji szefa sztabu wyborczego przez Jacka Kurskiego, przepychanie do KRRiT partyjnych nominatów w osobach Małgorzaty Paczuskiej i Macieja Świrskiego, przygotowania do obrony przed fałszerstwami wyborczymi ze strony… opozycji – wszystko to wygląda jak objaw paranoi lub obłędu w wykonaniu Jarosława Kaczyńskiego.
Czytaj więcej
Jednostkowy przypadek to nie dowód na prawdziwość tezy ogólnej.
Jeśli jeszcze dodamy do tego tragikomiczne opowieści, którymi dzieli się on z widzami w czasie swojego tournée po kraju (o europosłach PiS wypraszanych z pociągów, o traumie, która dotknęła go przed trzema dekadami w Wiedniu, czy o Polakach, którzy w czasach rządów PO wykradali ziemniaki pozostawiane przez leśników dzikom), wyłania się nam obraz szaleństwa władcy i jego dworzan porównywalny z opisami zawartymi w „Jesieni patriarchy” lub w „Szachinszachu”.
Nieuchronna przegrana
Jeśli jednak zaczniemy patrzeć na to z pewnej perspektywy, którą za chwilę zaproponuję, cały ten zestaw dziwacznych zachowań, wypowiedzi i działań zaczyna wyglądać na racjonalny i przeprowadzany z żelazną konsekwencją. Jaka to perspektywa? Jest nią przekonanie prezesa o nieuchronnej przegranej jego partii w najbliższych wyborach parlamentarnych.
Bo jeśli prezes PiS uznał, że za rok władzę obejmie opozycja, to nie ma się co oglądać na standardy czy przyzwoitość i należy jak najszybciej umieścić w ważnych instytucjach najwierniejszych z wiernych, po to, by w czasach rządów dzisiejszej opozycji nieustraszenie strzegli interesów obecnej władzy. Trzeba także stworzyć jak najwięcej funduszy i instytucji, w których przez kilka lub kilkanaście miesięcy po oddaniu władzy tabuny pisowców będą mogły zarabiać i odkładać na życie. Nim bowiem miotła nowej władzy wymiecie ich z tych wszystkich łże-funduszy, minie dłuższy czas, kiedy nadal będą oni mogli działać na rzecz PiS. O sobie nie zapominając.