Marek Kozubal: Zaplecze armii musi być zróżnicowane

Gdy mamy problem ze szkoleniem pilotów, twórzmy rezerwy z cywilów.

Publikacja: 20.07.2022 03:00

W poprzednim roku na ćwiczenia wojskowe wezwano zaledwie 18,6 tys. rezerwistów

W poprzednim roku na ćwiczenia wojskowe wezwano zaledwie 18,6 tys. rezerwistów

Foto: Fotorzepa, Roman Bosiacki

Z raportu NIK, do którego dotarła „Rzeczpospolita”, wynika, że szwankuje szkolenie niektórych żołnierzy oraz rezerwistów.

Kontrola wskazała zaniedbania dotyczące szkolenia pilotów w Lotniczej Akademii Wojskowej i w 4. Skrzydle Lotnictwa Szkolnego z Dęblina. Z powodu braku maszyn – wskazuje NIK – wycofania ze służby samolotów TS-11 Iskra – oraz faktu, że połowa samolotów szkolnych M 346 Bielik była niesprawna, absolwenci nie byli przygotowani do służby, a szkolenie w bazach było poważnie utrudnione. Zdaniem NIK ponad 40 proc. absolwentów kończących w latach 2019–2020 studia o specjalności pilot samolotu odrzutowego nigdy nie szkoliło się na takim samolocie.

W efekcie podchorążowie trafiali do służby w bazach lotniczych bez zrealizowanej wymaganej w programie szkolenia liczby godzin nalotu – i co jest z tym związane – bez ukończenia ważnych etapów szkolenia praktycznego. NIK wskazał też, że zadeklarowany udział w misjach i działaniach sojuszniczych „jest niewspółmierny do możliwości Sił Powietrznych, ponieważ przy jednoczesnym ich aktywowaniu wymagałby posiadania większej liczby pilotów samolotów F-16 niż obecnie służy w Siłach Powietrznych”.

Izba wskazała też, że w poprzednim roku z powodu covidu udało się wezwać na ćwiczenia zaledwie 12,3 tys. rezerwistów. Tymczasem do koszar na krótkie przeszkolenie miało trafić aż 200 tysięcy rezerwistów. Podobne plany nakreślono na ten rok.

Wiadomo, że powoływani są żołnierze rezerwy o typowo bojowych specjalnościach wojskowych, np. obsługa karabinów maszynowych, granatników, operatorzy sprzętu bojowego i łączności. Z kolei szkolenia dla kadry organizowane są głównie dla korpusu żandarmerii, medycznego oraz obsługi prawnej. Nie ma mowy o budowaniu rezerw wśród pilotów wojskowych.

Czytaj więcej

Rezerwa aktywna to na razie fikcja, nie ma przepisów

Tymczasem eksperci – świadomi słabości w tym zakresie, wskazują, że warto przystąpić do budowania rezerw także dla tego rodzaju sił zbrojnych.

Już kilka lat temu w środowisku pilotów pojawiła się propozycja utworzenia tzw. komponentu lotniczego WOT. Wzorem były rozwiązania stosowane przez amerykańską Gwardię Narodową. Oczywiście trudno sobie wyobrazić, aby Wojska Obrony Terytorialnej w naszym kraju posiadały takie samoloty jak amerykańska gwardia (czyli np. samoloty F-16), jednak warto zastanowić się, czy nie powinno się budować zaplecza dla pilotów wojskowych.

Projekt opracowany przez Grzegorza Brychczyńskiego, wiceprzewodniczącego Stowarzyszenia Krajowej Sekcji Lotniczej i Technik Kosmicznych SITKRP, przedstawiony w Kancelarii Prezydenta RP na jednym z forów dotyczących bezpieczeństwa zakłada m.in. wstępne szkolenia lotnicze w cywilnych ośrodkach szkolenia na potrzeby Sił Powietrznych. Tacy piloci mogliby stanowić zaplecze dla lotnictwa wojskowego, ale też – wskazuje ekspert – innych służb państwowych, np. Straży Granicznej, Straży Pożarnej.

Postulował on stworzenie możliwości szkolenia kadetów lotniczych jako licencjonowanych pilotów.

Brychczyński wskazuje, że impulsem do opracowania projektu komponentu lotniczego są doświadczenia z formacji Civil Air Patrol z USA. – Organizacja ta jest oparta na wolontariacie i gromadzi entuzjastów lotnictwa ze wszystkich środowisk i zawodów – dodaje. Do ich zadań należy udział w poszukiwaniach z powietrza, usuwaniu skutków klęsk żywiołowych dzięki możliwości koordynacji tych działań z pokładu statków powietrznych, edukacja lotnicza. Dodatkowo wykonują oni misje kurierskie dla agencji rządowych i prywatnych, np. lokalnych organów ścigania oraz Czerwonego Krzyża.

Jaki są możliwości powstania takiego komponentu? Płk Marek Pawlak z Dowództwa Generalnego Rodzajów Sił Zbrojnych powiedział nam, że nie są prowadzone żadne prace związane z koncepcją tworzenia komponentu lotniczego WOT. Podobne słowa usłyszeliśmy od kpt. Witolda Sury z dowództwa WOT.

A może warto na ten temat rozmawiać? Tym bardziej że na razie nie są tworzone jednostki zapasowe dla wojska, w których rezerwiści przechodziliby regularne szkolenie. Prawda jest przecież oczywista: „wojnę wygrywa rezerwa”.

Z raportu NIK, do którego dotarła „Rzeczpospolita”, wynika, że szwankuje szkolenie niektórych żołnierzy oraz rezerwistów.

Kontrola wskazała zaniedbania dotyczące szkolenia pilotów w Lotniczej Akademii Wojskowej i w 4. Skrzydle Lotnictwa Szkolnego z Dęblina. Z powodu braku maszyn – wskazuje NIK – wycofania ze służby samolotów TS-11 Iskra – oraz faktu, że połowa samolotów szkolnych M 346 Bielik była niesprawna, absolwenci nie byli przygotowani do służby, a szkolenie w bazach było poważnie utrudnione. Zdaniem NIK ponad 40 proc. absolwentów kończących w latach 2019–2020 studia o specjalności pilot samolotu odrzutowego nigdy nie szkoliło się na takim samolocie.

Pozostało 84% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Publicystyka
Jakub Wojakowicz: Spotify chciał wykazać, jak dużo płaci polskim twórcom. Osiągnął efekt przeciwny
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Publicystyka
Tomasz Krzyżak: Potrzeba nieustannej debaty nad samorządem
Publicystyka
Piotr Solarz: Studia MBA potrzebują rewolucji
Publicystyka
Estera Flieger: Adam Leszczyński w Instytucie Dmowskiego. Czyli tak samo, tylko na odwrót
Publicystyka
Maciej Strzembosz: Kto wygrał, kto przegrał wybory samorządowe